Sąd Najwyższy zdarzenie nagłe definiuje jako to, które występuje w czasie nieprzekraczającym „dniówki roboczej”. Sztuczny i sztywny podział na zdarzenia będące nagłymi i niebędące niesie za sobą wiele problemów praktycznych

Wyrok Trybunału Ubezpieczeń Społecznych z 19 września 1958 roku (TR III 149/1958) był przełomem w polskim orzecznictwie w zakresie definiowania nagłości zdarzenia stanowiącego wypadek przy pracy. Mimo upływu kilkudziesięciu lat, sądy nadal regularnie przytaczają za nieistniejącym już Trybunałem, że nagłe jest to zdarzenie, które występuje w czasie nieprzekraczającym „dniówki roboczej”.

Nagłe zdarzenie, a nie nagła przyczyna

Zgodnie z definicją legalną wypadku przy pracy pojęcie nagłości odnosi się do zdarzenia wywołanego przyczyną zewnętrzną, nie zaś do nagłej przyczyny zewnętrznej. Oznacza to, iż zdarzenie musi wystąpić znienacka, w sposób niespodziewany. Przyjęcie założenia, że gwałtowność, nagłość tyczą się zdarzenia spowodowanego przyczyną zewnętrzną, rodzi poważne problemy natury formalno-prawnej. Zgodnie bowiem z ugruntowaną linią orzeczniczą zdarzenie przekraczające wymiar „dniówki roboczej” nie jest zdarzeniem nagłym. Wprowadzenie tego typu wartości granicznej (w praktyce oznacza to bowiem, że zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną jest nagłe jedynie wtedy, gdy objawia się w ciągu 8 godzin) wydaje się co najmniej sztuczne. Należy przy tym podkreślić, że Sąd Najwyższy odwołuje się do koncepcji 8-godzinnego czasu działania przyczyny zewnętrznej (czyli na przykład nieprawidłowego naświetlania przez żarówkę, a nie zaś skutku w postaci zmian w organizmie pracownika), co uznać należy za wypaczenie sensu przepisów, albowiem należy rozróżniać czas działania przyczyny zewnętrznej od czasu ujawniania się skutków wystąpienia zdarzenia.

Problemem jest to, co uznaje się za zdarzenie. Czy jest to zdarzenie biotyczne (choroba, kalectwo, śmierć), czy może zdarzenie fizyczne (np. sztorm, wybuch kotła)? Sama definicja wypadku przy pracy – w związku z tym, że zdarzenie ma powodować uraz lub śmierć – może sugerować, że właściwa jest ta druga koncepcja. W praktyce jednak stosuje się tę pierwszą. Dlatego też nagły ma być nie wybuch kotła (rzadko kiedy przecież wybuch nie jest nagły), lecz związek wybuchu z powstałym urazem. Nieoczekiwana eksplozja będzie stanowiła przyczynę zewnętrzną.

Międzynarodowy problem

Usprawiedliwieniem dla przyjęcia w Polsce krytykowanej ze względu na sztuczny podział zdarzeń na nagłe i niebędące nagłym może być to, że podobne rozwiązania zostały przyjęte w wielu innych krajach już kilkadziesiąt lat temu i znaczna część spośród nich przetrwała do dzisiaj.

W Niemczech początkowo zdecydowano się na przyjęcie, iż zdarzenie jest nagłe wtedy, gdy ma miejsce w ograniczonym czasie z możliwością ustalenia momentu początkowego i końcowego zdarzenia. Tę koncepcję zamieniono koncepcją zdarzenia nagłego, jeżeli jego przebieg ma miejsce „w stosunkowo krótkim czasie”. To rozwiązanie również nie przetrwało próby czasu, w związku z czym zdecydowano się na przyjęcie koncepcji, która została transponowana później do polskiego systemu, to jest koncepcji okresu trwania jednej dniówki roboczej. Kryterium to przyjęto także w Austrii.

Najbardziej rozszerzająca wykładnia została przyjęta w Danii na gruncie ustawy z 1920 roku o ubezpieczeniu społecznym. Przyjęto bowiem, że szkodliwy skutek, aby był objęty ochroną ubezpieczeniową, musi nastąpić w ciągu najwyżej kilku dni. Nie ma więc znaczenia dokładny moment, w którym wystąpiło zdarzenie, lecz istotna jest przyczyna szkody. Takie ujęcie nagłości wiąże się z wieloma interesującymi przypadkami. W jednym z nich pracownik nabawił się w pracy najpierw zaziębienia, a następnie grypy. W konsekwencji wystąpił u niego ropień szczękowy, który z kolei wywołał u pracownika zapalenie stawu kolana, co spowodowało niedrożność krążeniową. Ostatecznie trzeba było amputować nogę. Organ rentowy stanął na stanowisku, iż istnieje duże prawdopodobieństwo, że osłabiony pracownik, będąc w pracy narażonym na przeciągi powietrza, stanowił podatny grunt dla ataku zarazka grypy, który w konsekwencji doprowadził do amputacji kończyny. Stwierdzono także, że „setki klinicznych doświadczeń dowodzą, że zaziębienie następuje zwykle nagle”. Na gruncie przepisów prawa duńskiego orzeczono więc, iż miał miejsce wypadek przy pracy.

Powyższe rozważania pozwalają na stwierdzenie, że przyjęte w polskim systemie prawa ubezpieczeń społecznych rozwiązanie co prawda nie jest idealne, ale trudno o wypracowanie koncepcji obiektywnie lepszej i akurat w zakresie oceny nagłości zdarzenia szczególnie istotna wydaje się rola praktyki orzeczniczej, która powinna dążyć do jak najpełniejszego zabezpieczenia ryzyk pracowniczych przy jednoczesnym uwzględnieniu przepisu nakazującego wprost, aby zdarzenie nosiło znamiona nagłości.