ZUS w Częstochowie nie uznał za wypadek przy pracy śmierci kierowcy zaatakowanego przez pasażera. Jednocześnie podniósł przewoźnikowi składkę ubezpieczenia wypadkowego, powołując się na to zdarzenie. Zmienił decyzję w pierwszej sprawie dopiero, gdy trafiła ona do sądu.
W zeszłym roku kierowca Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Częstochowie zmarł na zawał serca, gdy napastnik próbował na pętli autobusowej wyciągnąć go z szoferki. Pracodawca, Państwowa Inspekcja Pracy, oraz biegły powołany przez prokuraturę uznały to za wypadek przy pracy. W ich przekonaniu zdarzenie spełniało wszystkie przesłanki: było nagłe, wywołane przyczyną zewnętrzną i nastąpiło w związku z pracą, tj. podczas wykonywania zwykłych czynności lub poleceń przełożonych. Wdowa zwróciła się więc do ZUS o wypłatę ok. 65 tys. zł jednorazowego odszkodowania. Ten jednak odmówił.
– Nie kwestionujemy faktu zaistnienia wypadku przy pracy. Odmówiliśmy wypłaty odszkodowania, gdyż nie widzimy bezpośredniego związku między wypadkiem a śmiercią kierowcy. Zdaniem lekarza orzecznika nastąpiła ona bowiem z przyczyn naturalnych – tłumaczyła w maju 2014 r. Ewa Jęczmyk, rzecznik częstochowskiego oddziału ZUS.
Gdy wdowa odwołała się do sądu, a o sprawie zaczęły informować lokalne media, ZUS zmienił decyzję. Pozwala na to art. 154 kodeksu postępowania administracyjnego, o ile na mocy spornej decyzji żadna ze stron nie nabyła prawa, a przemawia za tym interes społeczny lub słuszny interes strony.
– W sytuacji wypadku przy pracy należy zawsze wykazać, że jego przyczyną były czynniki zewnętrzne. Przy zawale serca jest to trudne, gdyż wynika on ze wstrzymania krążenia, a więc problemów stricte wewnętrznych (tak będzie też z każdym innym schorzeniem) – mówi radca prawny Przemysław Stobiński z kancelarii Cameron McKenna.
Ekspert podkreśla, że koniecznie trzeba w takiej sytuacji sprawdzić, na ile atak pasażera przyczynił się do zdarzenia i jego skutków.
– Moim zdaniem czynnik zewnętrzny był tutaj na tyle gwałtowny i silny, że można zasadnie mówić o jego bezpośrednim wpływie na śmierć kierowcy i zaistnieniu wypadku przy pracy. Na szczęście ZUS również doszedł do takiego przekonania – dodaje Przemysław Stobiński.