Najlepszym zdrowiem w Europie cieszą się Irlandczycy, szwankuje ono tam tylko u 7,2 proc. ludzi. Najgorzej czują się natomiast Bułgarzy, narzeka aż 26,7 proc. społeczeństwa Polakom pod tym względem bliżej do Bułgarów niż Irlandczyków. Spośród dwudziestu krajów europejskich pod względem kondycji zdrowotnej zajmujemy ósme miejsce od końca, na kłopoty ze zdrowiem narzeka 17,5 proc. obywateli. Dodać jednak trzeba, że przed dziesięciu laty ten odsetek był o wiele wyższy, wynosił 22,1 proc.
W czołówce, po Irlandii, znajdują się też Szwajcarzy, Finowie, Szwedzi i Belgowie, czyli społeczeństwa od naszego bogatsze, więc także – zdrowsze. Zaskakuje natomiast, że gorzej od nas czują się Brytyjczycy (17,7 proc. narzekających) i Hiszpanie (18,8 proc.), a Niemcy, którym tak zazdrościmy publicznej służby zdrowia, uplasowali się zaledwie jedno miejsce przed nami (16,2 proc. narzeka na kłopoty ze zdrowiem).
O samopoczucie Europejczyków od 2002 r. pytają ankieterzy Europejskiego Sondażu Społecznego. W najświeższych wynikach znajdziemy rzeczy, które cieszą, ale także tendencje, które przed politykami powinny zapalić czerwone światło – coś złego bowiem się dzieje właśnie z nami, Polakami.
Zacznijmy od dobrych wiadomości. Od 2002 r. średnia życia statystycznego Polaka wzrosła z 70,4 do 72,4 lat. O rok dłużej żyją od nas jednak Czesi, których stan zdrowia poprawia się o wiele szybciej. Polki też żyją dłużej, przeciętnie 80,9 lat (było 78,8). Życie wydłuża się w całej Europie, ale u nas nie idzie za tym wzrost jego jakości. Polka w wieku 65 lat ma bowiem przed sobą tylko 7,5 roku życia w dobrym zdrowiu, Polak – zaledwie 6,7. W piętnastu krajach starej Unii ludzie w tym wieku dobrym zdrowiem cieszą się dłużej, kobiety – 11,8 lat, mężczyźni – 10,7 lat.
To zapewne jeden z powodów, dla których tak bardzo nie podoba nam się wydłużenie do 67 lat wieku umożliwiającego przejście na emeryturę. Jeśli nasz stan zdrowia nadal będzie taki kiepski, protesty nie ucichną. Aż 18,8 proc. Polaków nie tylko narzeka na zdrowie, ale wręcz deklaruje niepełnosprawność. Mało prawdopodobne, aby w tym stanie dotrwać do emerytury w pracy, już raczej – na bezrobociu.
Statystycznie wyglądamy nieźle, coraz wyraźniej zaznaczają się jednak bardzo niepokojące tendencje. Zaczynamy być społeczeństwem coraz bardziej rozwarstwionym także pod względem stanu zdrowia. Otóż stan zdrowia Polaków (zjawisko obserwuje się także w innych krajach, ale w Polsce staje się to szczególnie wyraźne) zależy od statusu społecznego. Najlepszym zdrowiem cieszą się osoby wykształcone, zajmujące wyższą pozycję społeczno-ekonomiczną. Średnia długość życia mężczyzn zaliczających się do tego grona jest aż o 12 lat dłuższa niż w przypadku osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym. U kobiet ta różnica jest mniejsza, wynosi około 5 lat.
W 2002 r. na zły stan zdrowia narzekało 25,4 proc. osób z wykształceniem podstawowym, 18 proc. z zasadniczym zawodowym, 11 proc. ze średnim oraz 8,5 proc. z wyższym. Co się zmieniło przez ostatnie dziesięć lat? Narzekamy mniej, ale nie wszyscy. Swój stan zdrowia za zły uważa aż 30 proc. ankietowanych z wykształceniem podstawowym! Nieco zmalał (do 16 proc.) odsetek osób niezadowolonych ze zdrowia z wykształceniem zasadniczym zawodowym. Na poprzednim poziomie (11 proc.) pozostał w przypadku osób z wykształceniem średnim. Ale absolwenci wyższych uczelni czują się o wiele lepiej, o złym zdrowiu mówi już tylko 4 proc.
Europejski Sondaż Społeczny pokazuje diagnozę, ale nie wyjaśnia przyczyn. Zły stan publicznej opieki zdrowotnej nie wyjaśnia wszystkiego, choć z pewnością możemy spekulować, że osoby gorzej wykształcone, z niższym statusem społecznym mogą mieć gorszy do niej dostęp. Być może też później zgłaszają się do lekarza. Wszelkie badania wskazują jednak na to, że stan naszego zdrowia najbardziej zależy od nas samych. Tego, jak się odżywiamy, jaki styl życia prowadzimy. Najwyraźniej w tym względzie mamy do nadrobienia największy dystans.