Do połowy kwietnia Państwowa Inspekcja Pracy zarejestrowała 847 porozumień o wydłużeniu okresów rozliczeniowych czasu pracy. W większości przypadków (684) wydłuża się je do 12 miesięcy.
Działanie obowiązujących od 23 sierpnia 2013 r. znowelizowanych przepisów o czasie pracy podsumował Business Centre Club. W czasie spotkania, w którym udział brali przedstawiciele m.in. PIP i Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, padały zarzuty, że niewiele przedsiębiorstw decyduje się na elastyczne rozliczanie godzin.
Z danych zebranych przez PIP wynika, że większość, bo aż 686 porozumień, została zawarta z przedstawicielami załogi, a jedynie 147 z przedstawicielami zakładowych związków. Pozostałe wydłużenia okresów rozliczeniowych wynikają ze zmian zakładowych układów zbiorowych.
W ocenie Haliny Tulwin, dyrektor departamentu prawnego Głównego Inspektoratu Pracy, należałoby rozważyć wprowadzenie do przepisów ujednoliconych zasad wyłaniania przedstawicieli załogi negocjujących porozumienia dotyczące wydłużenia okresów rozliczeniowych. Z praktyki wynika bowiem, że nie zawsze osoby te zostały wskazane we właściwy sposób.
Wątpliwości budzi też dopuszczenie możliwości stosowania wydłużonych okresów rozliczeniowych do wszystkich systemów czasu pracy, szczególnie tych związanych z długotrwałym wykonywaniem obowiązków, np. w ramach systemu równoważnego. Wstępne oceny inspektorów wskazują, że zmienione przepisy powinny wyłączać pewne grupy pracowników, m.in. kobiet ciężarnych i osób wychowujących małe dzieci, z możliwości rozliczania ich godzin pracy w długich okresach ze względu na niedogodności i uciążliwości z tym związane. Inspekcja podkreśla też, że zbyt ogólne kryteria dopuszczające możliwość stosowania wydłużonych okresów rozliczeniowych i brak możliwości weryfikowania zasadności ich wprowadzenia umożliwiają ich wdrażanie w praktyce każdej firmie.
Anita Gwarek, dyrektor departamentu prawa pracy w MPiPS, zaznaczyła, że przy ministrze gospodarki działa specjalny zespół analizujący skutki wprowadzenia elastycznych przepisów o czasie pracy. Być może będzie on rekomendował pewne zmiany w niedawno przyjętych rozwiązaniach. Na razie jednak wątpliwości, które one budzą, w zdecydowanej większości udaje się rozwiązywać w oparciu o wyjaśnienia i wykładnię.
W ocenie Zbigniewa Żurka, wiceprezesa BCC, wprowadzenie nowych rozwiązań było dobre, bo dzięki nim kilkadziesiąt tysięcy pracowników może pozostawać w zatrudnieniu. Zwracał też uwagę na to, że nie wszyscy pracodawcy wiedzą o zmianach, które obowiązują niecały rok. Z kolei zdaniem prof. Ludwika Florka z Uniwersytetu Warszawskiego, przepisy prawa pracy są zbyt szczegółowe. Obecny model opiera się na narzucaniu powszechnie obowiązujących norm w tym zakresie. Jego zdaniem warto rozważyć przywrócenie rozwiązania stosowanego w wielu ustawach z okresu międzywojennego. Wtedy często przepisy rozpoczynały się od zwrotu: „Jeżeli umowa nie stanowi inaczej...”.
– To przyczyniłoby się do upowszechnienia dialogu społecznego i zawierania porozumień i układów zbiorowych. Pozwoliłoby dostosować przepisy do potrzeb konkretnego pracodawcy – uważa prof. Ludwik Florek.