Jesteśmy świadkami niezwykłego przymierza rządu i związków zawodowych. Na co dzień skłócone strony walczą jednak ręka w rękę ze śmieciowym zatrudnieniem. Już w tym roku osoby wykonujące prace na podstawie umów-zleceń będą mieć opłacane składki na nowych zasadach. Jest więc sukces. Rząd, chcąc uniknąć zarzutów ze strony pracodawców dotyczących podnoszenia kosztów pracy, zdecydował, że składki będą płacone tylko do czasu osiągnięcia z tytułu kilku zleceń kwoty minimalnego wynagrodzenia.
Takie rozwiązanie powinno być korzystne dla ubezpieczonych. Za zleceniobiorcę obowiązkowo będą opłacane składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe, co w przyszłości pozwoli mu otrzymać wyższą wypłatę z ZUS. Dodatkowo taka osoba będzie mieć prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Aby jednak z niego skorzystać, podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe musi wynosić co najmniej tyle, ile minimalna płaca. Dopiero wówczas npracodawca płaci na Fundusz Pracy. Od spełnienia tego wymogu zależy czy zleceniobiorca zyska prawo do pieniędzy z pośredniaka.
I tak trafiamy do sedna problemu. Przedsiębiorcy nie mają żadnych złudzeń, że obowiązek sumowania kilku umów-zleceń będzie trudny w realizacji. Osoba zatrudniona na podstawie kontraktu cywilnoprawnego będzie musiała ujawnić nie tylko, gdzie pracuje, ale także ile wynoszą dochody z tego tytułu. Organizacje pracodawców już dzisiaj ostrzegają, że takie rozwiązanie może być niezgodne z konstytucją, bo narusza w sposób rażący dobra osobiste i prywatność zleceniobiorców. Obecnie takie osoby składają tylko oświadczenie ogólne w sprawie posiadania innych tytułów do ubezpieczenia.
W efekcie zmian może dojść do paradoksalnej sytuacji, że liczba umów-zleceń zacznie spadać. Przedsiębiorcy będą bowiem namawiać swoich dotychczasowych współpracowników do zakładania firm. I tak umowy-zlecenia na wykonanie usług będą zawierane z samozatrudnionymi. A wykonujący obowiązki na umowach cywilnoprawnych? No cóż... Ci, którzy mają kilka kontraktów i stać ich na księgową, faktycznie założą działalność gospodarczą. Zarabiający grosze będą pracować na czarno. I chociaż nowe rozwiązania mają poprawić sytuację zleceniobiorców, wyjdzie jak zwykle...