Domy pomocy społecznej powinny mieć możliwość prowadzenia dodatkowej działalności i nie płacić za opiekę pielęgniarską. To zwiększyłoby ich dochody.
Domy pomocy społecznej (DPS-y) mają coraz większe problemy związane z zachowaniem wymaganego przepisami odpowiedniego standardu opieki. Pieniędzy na jego utrzymywanie brakuje zarówno w budżetach tych instytucji, jak i powiatów, które są organami założycielskimi większości z nich. Taka sytuacja jest spowodowana niskimi dopłatami oraz tym, że wiele gmin wstrzymuje skierowania swoich mieszkańców do DPS-ówlub ogranicza ich liczbę. W poprawieniu ich kondycji mogłaby pomóc nowelizacja ustawy o pomocy społecznej.

Pielęgniarka na etacie

O wprowadzenie zmian apelują samorządy, w tym np. radni powiatu płockiego, którzy 26 września br. przyjęli specjalne stanowisko w tej sprawie i przekazali je m.in. do resortu pracy, Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego oraz sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. Samorząd ten, podobnie jak większość innych, które prowadzą DPS-y, obserwuje, że gminy w związku z koniecznością ponoszenia części odpłatności za pobyt osoby wymagającej opieki w placówce (rodziny w większości przypadków są zwolnione z tego obowiązku) decydują się na kierowanie do niej mieszkańców w ostateczności.
– Praktyką staje się odmawianie przyjęcia dokumentów i wydawanie skierowań w zasadzie wtedy, gdy to sąd postanowi o umieszczeniu w DPS-ie – mówi Marek Pietrzak, p.o. dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Płocku.
Zdarzają się też przypadki, gdy samorząd woli umieścić seniora w kolejce do własnej placówki, niż skierować, np. do sąsiedniej, gdzie są wolne miejsca.
Przezwyciężeniu kłopotów finansowych związanych z utrzymaniem placówki nie ułatwia to, że DPS-y muszą ponosić koszty zapewniania usług pielęgniarskich i rehabilitacyjnych swoim mieszkańcom i organizować je we własnym zakresie. Część domów zatrudnia więc pielęgniarki na etacie, korzysta z usług tych mających podpisany kontrakt z NFZ lub wybiera wariant mieszany.
Dlatego jedna z proponowanych przez powiat płocki zmian polega na tym, aby to NFZ ponosił koszty takiej opieki, na takiej zasadzie jak ma to miejsce w przypadku np. zakładów opiekuńczo-leczniczych (ZOL).
– Jest to dobre rozwiązanie tym bardziej, że w niektórych typach DPS, zwłaszcza dla osób w podeszłym wieku i przewlekle chorych, przebywają seniorzy spełniający kwalifikacje do umieszczenia w ZOL – uważa Mirosława Zielony, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Koszalinie.
Obecnie brak udziału gminy w kosztach pobytu w ZOL-ach powoduje, że są do nich kolejki. To właśnie tam samorządy starają się umieścić swoich mieszkańców.
Na zwiększenie dochodów DPS-ów mogłoby ponadto wpłynąć przyznanie im prawa do prowadzenia dodatkowej działalności gospodarczej. Obecnie nie mogą one też mieć wyodrębnionego rachunku dochodów własnych.
– Mogłyby one świadczyć usługi rehabilitacyjne, ale także cateringowe, pralnicze czy oferowanie całkowicie odpłatnych miejsc na pobyt czasowy, pod warunkiem zachowania pełnego standardu opieki dla mieszkańców DPS – wylicza Ramona Gajdek, dyrektor PCPR w Gorlicach.

Wyższa dotacja

Postulatem, który podnoszą płoccy samorządowcy, jest też zwiększenie dotacji przekazywanej przez wojewodów na osoby umieszczone na starych zasadach, czyli takich, które otrzymały skierowanie do DPS przed 1 stycznia 2004 r. Za ich pobyt w placówce nie dopłaca ani gmina, ani rodzina. Opłata wnoszona przez samego mieszkańca, w wysokości nie większej niż 70 proc. jego dochodu, oraz dofinansowanie z budżetu państwa nie pokrywają miesięcznego kosztu utrzymania danej osoby.
– Według moich analiz skala niedoszacowania wynosi średnio ok. 1/4 wysokości dotacji – wskazuje Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
To oznacza, że oprócz pieniędzy brakujących z powodu niewykorzystanych miejsc, dom musi też znaleźć środki na pokrycie powstałej w ten sposób różnicy.
– Prowadzimy obecnie sześć DPS-ów, a tylko w przypadku jednego z nich w tym roku z tytułu odpłatności brakuje nam 1,5 mln zł – podkreśla Mirosława Zielony.
Problem zbyt niskich dotacji był wielokrotnie zgłaszany do resortu pracy przez różne organizacje i stowarzyszenia zrzeszające samorządy. Jednak dopiero teraz przygotowywana jest zmiana ustawy z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 182 z późn. zm.), która uwzględnia wyrównanie deficytów finansowych dla DPS-ów, w których przebywają osoby na starych zasadach.

Trzeba czekać

Jednak w związku z tym, że planowane zmiany są obecnie na etapie założeń do nowelizacji, nie wiadomo, od kiedy mogłyby zacząć obowiązywać. Nie jest też znany sposób, w jaki powiaty miałyby uzyskać wyższe dofinansowanie.
– Wydaje się, że w grę nie wchodzi np. podwyższanie udziału w PIT, ponieważ nie wszystkie powiaty prowadzą DPS, a pomiędzy tymi, które wykonują takie zadania, istnieje duże zróżnicowanie pod względem ich liczby. Są bowiem samorządy, które mają jedną placówkę, a rekordziści – nawet 13 – uważa Marek Wójcik.
Ponadto z założeń wynika, że DPS-y będą mogły pozyskiwać pieniądze z zewnątrz. Będą też zmiany związane z dostępem do opieki zdrowotnej. Jednak i w tych przypadkach brak jest szczegółowych informacji, na czym będą polegały modyfikacje.
Tymczasem jak wskazują radni powiatu płockiego, coraz słabsza sytuacja ekonomiczna DPS-ów wpływa też na pracowników, którzy z tego powodu nie mogą liczyć na realny wzrost płac. Ich zdaniem w ostateczności może dojść do niekorzystnego zjawiska polegającego na likwidowaniu DPS-ów. A to oznaczałoby też zaprzepaszczenie wysokich kosztów finansowych, które w związku z trwającym w poprzednich latach procesem standaryzacji placówek ponosiły zarówno samorządy, jak i budżet państwa.