Co dziewiąte przedsiębiorstwo zarejestrowane w pierwszym półroczu 2013 r. powstało dzięki środkom pozyskanym z urzędu pracy. W praktyce zatem biznesy zakładają bezrobotni za pieniądze przedsiębiorców, które wpływają do Funduszu Pracy. W tym roku z dotacji urzędów pracy na rozpoczęcie działalności gospodarczej może skorzystać ok. 35 tys. bezrobotnych – wynika z szacunków DGP. To o blisko 5 tys. mniej niż rok temu.

W pierwszym półroczu zarejestrowano w Polsce 189,6 tys. firm. Wśród nich było blisko 22 tys. założonych przez bezrobotnych, którzy uzyskali dotacje z urzędów pracy na rozpoczęcie działalności gospodarczej.

To naturalne, bo wsparcie dla osób bez zajęcia, które mają pomysł na własny biznes, jest znaczne. Bezrobotny może uzyskać maksymalnie sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia – w tym roku ok. 22 tys. zł. Od 2005 r. z tej możliwości skorzystało już blisko 400 tys. bezrobotnych. Na ten cel poszło prawie 6,1 mld zł.

– Warto było wydać te pieniądze. Dzięki temu kilkaset tysięcy osób wyrwało się z bezrobocia. Stworzyło miejsce pracy dla siebie, a czasem także dla innych – mówi prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tak było np. z Anną Taraszkiewicz z Prabut w woj. pomorskim. Pracowała przy produkcji kabli na umowie terminowej. Po tym jak urodziła dziecko, jej umowa nie została przedłużona. – Przez dwa lata byłam bezrobotna. Nie poddałam się, dostrzegłam szansę we własnym biznesie – mówi Taraszkiewicz. Postanowiła produkować m.in. tuleje papierowe do kas fiskalnych i tuby do pakowania plakatów. W 2006 r. dostała dotację z urzędu pracy. Dołożyła rodzinne oszczędności i otworzyła własną firmę. Znaleźli się klienci. Urząd pracy przekazał jej pieniądze na wyposażenie miejsc pracy w zamian za zatrudnienie bezrobotnych. Dziś pani Anna zatrudnia trzech pracowników.

– Najczęściej bezrobotni tworzą firmy handlowe, budowlane, fryzjerskie, kosmetyczne, transportowe – twierdzi Zdzisław Szramowski, dyrektor PUP w Ostródzie. Ich żywotność jest wysoka.

Z badań przeprowadzonych w 2011 r. wynika, że z firm utworzonych w okresie 2008–2011 trzy lata przetrwało 85 proc. To świetny wynik. Wśród ogółu firm już po pierwszym roku upada ok. 23 proc.

Wkrótce będzie mniej dopłat, bo skurczyła się kwota zaplanowana na ten cel – o 86 mln do 600 mln zł.
Tymczasem firmy powstałe dzięki dotacjom z pośredniaków są na ogół trwalsze niż rejestrowane bez tego wsparcia. – Głównie dlatego, że przed przyznaniem dotacji sprawdzamy kwalifikacje bezrobotnych i ich doświadczenie zawodowe. Muszą też przygotować biznesplan oceniany przez specjalistów – ocenia Zdzisław Szramowski, dyrektor PUP w Ostródzie. Biznes jest więc na ogół przemyślany. Ponadto bezrobotny, który ma pomysł na pracę na własny rachunek, musi ukończyć kurs, na którym uczy się od podstaw bycia przedsiębiorcą. Trzeba jednak pamiętać, że statystykę przeżywalności firm tworzonych z udziałem dotacji zawyżają jednak nieco rozwiązania prawne. Zgodnie z przepisami bezrobotny, który stworzył firmę z dotacją, musiałby ją zwrócić, gdyby zawiesił działalność przed upływem 12 miesięcy.
Nie potwierdziły się informacje, że od przyszłego roku dotacje dla bezrobotnych zastąpią nisko oprocentowane pożyczki. W projekcie ustawy budżetowej na 2014 r. przewidziano 584 mln zł na podejmowanie przez bezrobotnych działalności gospodarczej. Trwają z kolei prace nad nowelizacją ustawy o zatrudnieniu, która umożliwiałaby zaciąganie przez osoby bez zajęcia pożyczek na rozpoczęcie własnego biznesu w wysokości dwudziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia, których okres spłaty trwałby maksymalnie siedem lat.
Obecne dotacje udzielane przez pośredniaki bezrobotnym pochodzą z Funduszu Pracy. Tworzy się go głównie z obowiązkowych składek odprowadzanych przez pracodawców za osoby podlegające ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu oraz m.in. ze środków Unii Europejskiej. Według szacunków prof. Mieczysława Kabaja z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych fundusz ma obecnie nadwyżkę w wysokości 7–8 mld zł. – Środki te są jednak zamrożone przez resort finansów, który tłumaczy swoją decyzję trudną sytuacją finansów publicznych – podkreśla prof. Kabaj. Dodaje, że według badań około 10 proc. Polaków jest zdolnych do tworzenia własnego biznesu. Wobec tego spośród około 2 mln bezrobotnych aż 200 tys. mogłoby rozpocząć pracę na własny rachunek.

Prowadzisz firmę? Opisz nam swoją historię i wygraj udział w elitarnej debacie! Weź udział w konkursie „Moja droga do wolności gospodarczej” i podziel się z nami swoimi doświadczeniami. Szczegóły tutaj.