Związki zawodowe od lat występują przeciwko pracy w niedziele. Nad ich postulatem myślą posłowie. Zaczęły go jednak realizować samorządy . Na początek Radomia i Krakowa.
Krakowscy i radomscy lokalni działacze podjęli formalne działania na rzecz doprowadzenia do zakazania lub ograniczenia handlu w niedziele. Zanim dojdzie do merytorycznych debat, prowadzone są konsultacje i prace nad konkretnymi projektami uchwał. Zakładają one, by placówki handlowe mogły prowadzić działalność w niedziele jedynie do godz. 12. Po południu zakupy byłyby już niemożliwe. Lokalne środowiska są podzielone, szczególnie że zamknięcie sklepów może skutkować zwolnieniami z pracy i obniżkami zarobków.

Dopinanie pomysłu

– Mamy świadomość, że proponowane rozwiązania, jeżeli zostaną przyjęte przez radnych, będą poddane szczegółowej weryfikacji. Mamy sygnały, iż będą kwestionowane przez wszystkie możliwe sądy i instytucje. Dlatego chcemy dopracować projekt uchwały – wyjaśnia Jakub Kowalski, radomski radny z PiS.
Dodaje, że wątpliwości dotyczą m.in. możliwości prowadzenia w niedziele kwiaciarni i cukierni, czyli punktów działających na pograniczu handlu i usług. Nie wiadomo też, czy zakaz miałby obejmować właścicieli placówek, którzy sami staną za ladą. – Po usunięciu tych wątpliwości uchwała będzie dalej procedowana – zapewnia Jakub Kowalski.
Podstawą do wprowadzenia lokalnych ograniczeń w pracy placówek handlowych jest ustawa z 26 czerwca 1974 r. – Przepisy wprowadzające Kodeks pracy (Dz.U. nr 24, poz. 142 z późn. zm). Zgodnie z art. XII tej ustawy dni i godziny otwierania oraz zamykania placówek handlu detalicznego, zakładów gastronomicznych i usługowych dla ludności określa gmina. Winni naruszenia wydanych przez nią przepisów podlegają karze grzywny do 5 tys. zł, a orzekanie następuje w trybie przepisów o postępowaniu w sprawach o wykroczenia.

Firmy protestują

Środowiska pracodawców dużych sieci handlowych są oczywiście przeciwne tym planom. Ich zdaniem proponowane w Radomiu ograniczenie czasu pracy w handlu detalicznym w niedziele do godz. 12 jest wybiegiem formalnym mającym na celu całkowity zakaz handlu w ostatni dzień tygodnia.
Przekonują, że otwarcie sklepu wielkopowierzchniowego od godziny 8 lub 9 (jak to ma miejsce teraz) na trzy lub cztery godziny jest nieuzasadnione ekonomicznie. Po prostu się nie opłaca.
– Dlatego ograniczenie czasu pracy do 12 jest de facto zakazem. W związku z tym, że skutki tego posunięcia godzą w różnym stopniu w różne formaty handlowe, ograniczenie czasu pracy w istocie jest działaniem o skutkach dyskryminujących i zmusza nas do sięgnięcia po odpowiednie klauzule prawa polskiego i europejskiego – zapowiada Maria Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Jej zdaniem ograniczenie niedzielnego handlu w Radomiu będzie oznaczać redukcję zatrudnienia w sklepach od 3 do nawet 10 proc.

Związkowcy są za

W szacunki branży handlowej obrazujące aż tak negatywne skutki zamknięcia sklepów w niedziele nie wierzą związki zawodowe. Działacze przekonują, że właśnie częściowy zakaz pozwoli na zbadanie sytuacji i będzie mógł stanowić punkt wyjścia do dalszych kroków. Przypominają, że wprowadzony kilka lat temu zakaz handlu w święta też miał przynieść zwolnienia i straty, a nic takiego nie miało miejsca.
– Znamy pojawiające się inicjatywy samorządów lokalnych, których celem jest ograniczenie handlu w niedziele. Jako związek walczymy, by takie rozwiązanie było powszechne, ale popieramy wszelkie podobne działania – podkreśla Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”.
Związek zastanawia się, jak wesprzeć samorządowców, którzy wystąpili z taką propozycją, i przekonać pozostałych do wprowadzenia zakazu lub przynajmniej ograniczenia w handlowaniu.
– Byłyby to precedensowe przypadki. Owszem, w przeszłości podejmowano już takie próby, ale były one nieudane – przypomina Jan Dopierała.
Jeżeli same samorządy nie ograniczą handlu w niedziele, to pracownikom pozostanie śledzenie losów poselskiego projektu nowelizacji kodeksu pracy, który też przewiduje taki zakaz.
Jest to jednak inicjatywa posłów opozycji i trudno oczekiwać, by spotkała się z poparciem większości parlamentarzystów.