Tylko 12 gmin zatrudnia dziennych opiekunów zajmujące się dziećmi w swoim domu. Główną barierą jest brak pieniędzy oraz chętnych do pełnienia tej funkcji.
Opieka nad dziećmi / Dziennik Gazeta Prawna
Od ponad dwóch lat gminy, do których zadań należy prowadzenie instytucji przeznaczonych dla dzieci niemających 3 lat, mogą zatrudniać dziennych opiekunów. Mimo że takie rozwiązanie jest tańszą alternatywą wobec zakładania żłobków i klubów dziecięcych, do tej pory niewiele samorządów zdecydowało się z niego skorzystać. Jak wynika z danych zebranych przez DGP w urzędach wojewódzkich w pierwszym półroczu tego roku tylko 12 samorządów zatrudniało łącznie 50 takich osób.

Niekorzystne statystyki

Dzienny opiekun, czyli osoba, która zajmuje się maksymalnie pięciorgiem dzieci, wśród których mogą być też jego potomkowie, jest instytucją wzorowaną na rozwiązaniach funkcjonujących we Francji, gdzie jest bardzo popularna forma opieki. Dlatego rząd i eksperci spodziewali się, że to będzie chętnie wybierana przez gminy.
Tak się jednak nie stało. Ze statystyk resortu pracy wynika, że w 2011 r. w ogóle nie było osoby, która pełniłaby taką funkcję. Pierwsi zatrudnieni pojawili się dopiero w ubiegłym roku, przy czym dziennymi opiekunami zostało 30 osób, a sprawowały opiekę nad 79 dziećmi w 8 samorządach. Z kolei w okresie od stycznia do czerwca tego roku 12 gmin, które oferowało tę formę opieki, miało zatrudnionych 50 takich osób.
Najwięcej dziennych opiekunów jest w woj. małopolskim, warmińsko-mazurskim i łódzkim. Żadna taka osoba nie zajmuje się maluchami w 8 województwach.

Wybór w konkursie

Jedną z gmin, które mają dziennych opiekunów, są Bartoszyce. Od października 2012 r. zatrudniają 3 takich pracowników. Docelowo ma ich być 5.
– Opiekunki zajmują się obecnie 15 dzieci w jednym wynajmowanym i wyposażonym przez samorząd lokalu. Mogą więc wzajemnie pomagać sobie w opiece – mówi Zdzisław Żytko, dyrektor Zespołu Administracji Oświaty w Bartoszycach.
Dodaje, że do konkursu, który gmina zgodnie z przepisami ustawy z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (Dz.U. nr 45, poz. 235 z późn. zm.) musi ogłosić, aby wybrać opiekunów, zgłosiło się 12 kandydatów.
– Ta forma opieki cieszy się też coraz większym zainteresowaniem wśród rodziców, którzy złożyli nam 17 podań o przyjęcie pod opiekę ich dzieci – podkreśla Zdzisław Żytko.
W gminie Pabianice, która ma dwóch opiekunów zajmujących się 5 maluchami, to rodzice wyszli z inicjatywą zorganizowania takiej instytucji.
– Początkowo staraliśmy się znaleźć dla nich miejsca w żłobkach należących do miasta Pabianice, ale gdy okazało się, że wszystkie są zajęte, zdecydowaliśmy się na formę dziennego opiekuna – informuje Marcin Wieczorek, kierownik referatu oświaty, kultury i sportu Urzędu Gminy w Pabianicach.
Tłumaczy, że do pierwszego ogłoszonego konkursu nie zgłosili się żadni kandydaci. Dopiero w drugim wystartowały dwie osoby, które zaczęły pracę od 1 czerwca.

Środki z UE i Malucha

Zdaniem Teresy Ogrodzińskiej, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego, jednym z powodów tego, że jest tak mało dziennych opiekunów, jest brak pieniędzy na organizację tej instytucji. Środki są potrzebne m.in. na pokrycie kosztów szkolenia dla kandydatów, bowiem zgodnie z przepisami ustawy żłobkowej, aby zajmować się dziećmi, trzeba mieć odpowiednie wykształcenie lub odbyć specjalne szkolenie. Trwa ono 160 godzin i jego koszt w zależności od podmiotu organizującego kurs wynosi od 1,1 do 1,7 tys. zł. Zainteresowane taką pracą osoby nie decydują się na jego odbycie, tym bardziej że gminy nie mają obowiązku jego sfinansowania. Dlatego też w wielu samorządach, które ogłosiły konkurs, nie zgłosił się ani jeden kandydat.
Osoby te często same nie podejmują się ukończenia kursu, bo nie mają gwarancji, że samorząd w ogóle zdecyduje się na ogłoszenie konkursu, a ich oferta zostanie wybrana.
– Gminom potrzebne jest finansowane wsparcie, dlatego dobrze, że resort pracy, przyznając dotacje w ramach programu Maluch, preferencyjnie traktuje wnioski dotyczące tej instytucji – wskazuje Teresa Ogrodzińska.
Z pieniędzy z tego programu Bartoszyce wyposażyły lokal dla dziennych opiekunów oraz pokrywają bieżące koszty funkcjonowania miejsc opieki.
Innym rozwiązaniem jest pozyskanie pieniędzy z funduszy unijnych. Z tej możliwości skorzystały m.in. gminy Piecki, Chmielno, Nowe Brzesko oraz Wrocław, który obecnie zatrudnia 10 dziennych opiekunów.
– Z uzyskanego dofinansowania zostały pokryte koszty szkolenia, częściowo wyposażyliśmy też mieszkania, w których sprawowana jest opieka – tłumaczy Lucyna Pachciarz, koordynator projektu realizowanego we Wrocławiu.

Niska pensja

Kolejnym problemem, który zniechęca do podjęcia pracy z dziećmi, jest wysokość wynagrodzenia. Każda gmina indywidulanie określa stawkę za godzinę opieki w uchwale radnych. Na przykład w Kleszczowie jest to 7 zł, w Pabianicach 6 zł, a w Rawiczu 3,5 zł. Ostateczna wysokość pensji jest więc uzależniona od liczby dzieci, którymi będzie się zajmował, oraz faktycznego czasu spędzonego z maluchami.
Nie wszędzie też rodzice są zainteresowani taką instytucją opieki. Na przykład gmina Wieprz ma dwie osoby, które pozostają w gotowości na przyjęcie 10 dzieci. Jednak mimo ogłoszonego naboru, do tej pory do samorządu nie wpłynęło żadne podanie o przyjęcie dziecka.
Z kolei Jacek Cerebież-Tarabicki, zastępca dyrektora wydziału spraw społecznych Urzędu Miasta w Szczecinie, zwraca uwagę, że ta forma opieki jest dobrym rozwiązaniem głównie dla małych samorządów, gdzie jest nieduża liczba dzieci, a zatrudnienie takich osób jest tańsze niż uruchamianie placówki. Takim gminom łatwiej jest też sprawować nadzór nad jakością sprawowanej przez nie opieki.
– Staramy się zwiększać liczbę miejsc we własnych żłobkach i klubach dziecięcych – stwierdza.
Teresa Ogrodzińska dodaje, że dużą szansę na zwiększenie liczby dziennych opiekunów daje ostatnia nowelizacja ustawy żłobkowej, która pozwala zatrudniać takie osoby nie tylko gminom, ale też podmiotom prywatnym. Jednak w związku z tym, że ta zmiana obowiązuje od 13 lipca, na jej efekty trzeba jeszcze poczekać.