"Nie sądzę, że Pan o tym nie wie – ale mimo to informuję Pana, że przedsiębiorcy mają głęboko w d***e, jaką Pan zechce ustanowić płacę minimalną oraz czy zlikwiduje Pan umowy cywilno-prawne" - rozpoczyna swój list Kaźmierczak.
Prezes ZPP zapowiada, że pracodawcy poradzą sobie jeśli postulaty likwidacji umów cywilno-prawnych i ziększenia płacy minimalnej zostaną spełnione.Doprowadzi to do przenoszenia firm za granicę i zwolnień, a w najlepszym wypadku zatrudniania pracowników na "szaro".
"Wątpię natomiast czy dadzą radę – ci najsłabsi na rynku pracy: młodzi bez doświadczenia, osoby o niskich kwalifikacjach, osoby z małych miejscowości etc. Dzięki umowom cywilno-prawnym wielu z nich ma bowiem jakąkolwiek pracę. Po realizacji Pana postulatów nie będą mieli żadnej, a w najlepszym razie zamiast umowy cywilno-prawnej dostaną >>umowę na gębę<<" - pisze Prezes ZPP.
"To, że protestujemy przeciw „ozusowaniu” wszystkiego czy płacy minimalnej wynika bardziej z lęku przed prowadzeniem firm w warunkach 30% bezrobocia (do czego prowadzą Pańskie żądania) niż z lęku przed Pana postulatami. Szkoda nam też tych biednych ludzi, Polski i nie chcemy stąd wyjeżdżać.
Protestując przeciw tym rozwiązaniem, robimy robotę, którą Pan powinien wykonywać – bronimy najsłabszych i najbiedniejszych, którzy dzięki nim maja jakąkolwiek pracę. Gdyby Pan był rzeczywiście zainteresowany ich losem – protestowałby Pan przeciw opodatkowaniu pracy, która w Polsce jest opodatkowana jak wódka i jest główną przyczyną bezrobocia. Wskazują na to wszystkie raporty jakie znamy. Może Pan zna jakiś inny, który pokazywałby inna przyczynę, że 15% Polaków (w tym 30% wśród młodych) nie ma pracy?".
Kończąc swój list, Prezes ZPP nazywa Dudę cynikiemi sprawnym demagogiem, który może mieć możliwość realizacji swoich pomysłów, czego ZPP mu "nie życzy".