Sądy każą przedsiębiorcom płacić odsetki za nieterminowe regulowanie należności nawet wtedy, gdy to ZUS wyda złe zaświadczenie.
Zarówno ZUS, jak i sądy kwestionują wiarygodność dokumentów wystawianych na żądanie płatników, dotyczących ewentualnych zaległości składkowych. Firmy, które po kilku latach od otrzymania takiego pisma dowiadują się, że w tym samym czasie miały niedobory na koncie, muszą zapłacić karne odsetki za te wszystkie lata wstecz. Na nic zdają się argumenty, że to ZUS powinien dołożyć należytej staranności w przygotowywaniu takich informacji.
To efekt jednego z ostatnich wyroków Sądu Najwyższego, który zwolnił ZUS z odpowiedzialności za nieprawidłowe wystawienie takiego zaświadczenia. Sędziowie uznali bowiem, że błędy przy ich przygotowaniu nie były przyczyną długu na koncie firmy. ZUS jedynie go nie ujawnił.

Firmy mówią „nie”

– To absurd, że firma ponosi winę za błąd ZUS. Skoro jej właściciel dostał informację, że terminowo i we właściwej wysokości opłacił wszystkie daniny za swoich pracowników, to niby dlaczego ma kwestionować zaświadczenie z ZUS. I niby dlaczego ma sprawdzać po nim wpłaty, studiując całą dokumentację firmy – denerwuje się Andrzej Malinowski prezydent Pracodawców RP, przewodniczący zespołu problemowego Trójstronnej Komisji ds. polityki Gospodarczej i Rynku Pracy.
Podobnie uważa Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS.
– Oczywiście zawsze może się tak zdarzyć, że pracownik organu rentowego, wydając zaświadczenie o stanie konta firmy, popełni błąd. W takiej sytuacji przedsiębiorca powinien jednak zapłacić wyłącznie kwotę główną należności. ZUS nie powinien go obciążać odsetkami karnymi, bo one powstały nie z jego winy – argumentuje Jeremi Mordasewicz.
Przedsiębiorcy oczekują od ZUS przygotowania wiarygodnego dokumentu potwierdzającego stan faktyczny na koncie. Obecnie wszystkie nieścisłości są ujawniane dopiero w czasie rozliczenia konta. Firmy jednak korzystają z takiego rozwiązania wyłącznie po zlikwidowaniu firmy.
Jak twierdzi Radosław Milczarski z biura prasowego Centrali ZUS, nie ma żadnych ograniczeń czasowych dotyczących korzystania z takiego rozwiązania.



Odpowiedzialność ZUS

Problem polega jednak na tym, że przedsiębiorcy nie zawsze wiedzą o takiej możliwości. I to właśnie oni są karani za ewentualne błędy pojawiające się w systemie informatycznym.
Zdaniem Dawida Krzyżanowskiego, adwokata z Bydgoszczy, prowadzącego sprawy ubezpieczeniowe, także przed Sądem Najwyższym, w takich przypadkach karne odsetki powinien zapłacić sam ZUS.
– Skoro pracownik się pomylił, to zakład powinien ponieść tego konsekwencje – precyzuje.
Z kolei Karolina Miara, adwokat z Warszawy, dodaje, że odpowiedzialność ZUS wynika z art. 417 par. 1 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. kodeks cywilny (Dz.U. nr 16, poz. 93 z późn. zm.).
W sytuacji gdy szkoda została wyrządzona przez m.in. zaniechanie funkcjonariusza lub państwowej jednostki organizacyjnej bez osobowości prawnej, to odpowiedzialność finansowa spada na Skarb Państwa. W tym przypadku taką osobą prawną, która realizuje z mocy prawa zadania z zakresu władzy publicznej, jest właśnie ZUS.
Zgodnie z art. 66 ust. 1 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2009 r. nr 205, poz. 1585 z późn. zm.), to on jest państwową jednostką organizacyjną, wyposażoną w osobowość prawną, zajmującą się m.in. wymierzaniem i pobieraniem składek na ubezpieczenia społeczne, ubezpieczenia zdrowotne, Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Zakwalifikowanie tych zadań do sfery władzy publicznej nie budzi wątpliwości, gdyż zostały one określone w art. 66 ust. 4 ustawy systemowej.
– Przerzucanie całej winy na przedsiębiorcę jest skandaliczne tym bardziej, że błąd pracownika ZUS sprowadzał się do zaniechania rozliczenia stanu konta – podkreśla Karolina Miara.
Eksperci wskazują, że zasada odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną działaniem lub zaniechaniem została wskazana w art. 77 ust. 1 konstytucji oraz ustawach, rozporządzeniach oraz umowach międzynarodowych ratyfikowanych przez Polskę.
– Skoro po 1 maja 2004 r. Polska musi stosować ustawodawstwo unijne, może warto się zastanowić, czy przepisów przerzucających całą odpowiedzialność na przedsiębiorcę nie powinny sprawdzić sądy Unii Europejskiej – zastanawia się Karolina Miara.

Groźny wyrok

Powodem zamieszania jest wyrok Sądu Najwyższego (SN) z 28 marca 2012 r. (sygn. akt II UK 170/11). W czasie rozpatrywania skargi firmy, która musiała zapłacić zaległości i karne odsetki za cztery lata wstecz, okazało się, że w spornym okresie przedsiębiorstwo otrzymało zaświadczenie, że wszystkie należności były terminowo opłacane i nie ma żadnych zaległości wobec ZUS.
Kiedy firma jednak odwołała się od decyzji organu rentowego nakazującego uregulowanie kwoty głównej zaległości wraz z ustawowymi odsetkami za cztery lata, okazało się, że zaświadczenie zostało zakwestionowane zarówno przez ZUS, jak i sądy.
Sędziowie kolejnych instancji uznali bowiem, że dokument jest przejawem wiedzy, nie zaś woli organu rentowego. Nie jest on traktowany jako decyzja, ale jedynie jako informacja. I dlatego nawet wydanie błędnego zaświadczenia nie zwalnia płatnika z opłacenia zaległości.
Zdaniem SN to na przedsiębiorcy ciąży obowiązek ustalenia i rozliczenia składek w prawidłowej wysokości. Z tego też powodu SN oddalił kasację przedsiębiorcy jako nieuzasadnioną.
Zdaniem sędziów dług wobec ZUS istniał w dniu wystawiania zaświadczenia, nie został tylko ujawniony. A uchybienia zakładu pozostały bez wpływu na wysokość zaległości składkowych.