Resort rolnictwa chce złagodzić zasady opłacania składek zdrowotnych. Ich wysokość nie będzie zależeć od liczby osób zgłoszonych do ubezpieczenia, ale od wielkości gospodarstwa.
Stanisław Kalemba, minister rolnictwa i rozwoju wsi, chce, aby ustawowo został określony górny poziom wysokości składki na ubezpieczenie zdrowotne płacone przez rolnika. Na razie nie jest znana ta kwota. Zmiany wynikają z tego, że właściciele dużych gospodarstw krytykują obowiązująca rozwiązania.
Dziś ubezpieczenie zdrowotne z własnych środków opłacają rolnicy prowadzący gospodarstwa o powierzchni gruntów rolnych od 6 ha przeliczeniowych w górę. Stawka wynosi złotówkę miesięcznie za każdy pełny hektar przeliczeniowy od każdej osoby ubezpieczonej w gospodarstwie. Niektórzy właściciele dużych areałów muszą z tego tytułu płacić do KRUS kilka tysięcy złotych miesięcznie. Ale inni nie płacą nic.
– Ten system obliczania składek zdrowotnych dyskryminuje dużych rolników. Z tego też powodu skierowaliśmy w tej sprawie wniosek do Trybunału Konstytucyjnego– denerwuje się senator Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ RI „Solidarność”.
Krytykuje też nowe pomysły ministra rolnictwa, który chce na miejsce podatku rolnego wprowadzić PIT. Ma to umożliwić obliczenia wysokości składki zdrowotnej od realnie uzyskiwanych dochodów. Dodatkowo mają one być podstawą do obliczania składek na renty i emerytury.
– Nie rozumiemy, dlaczego resort chce, aby część rolników z gospodarstwami poniżej 6 ha miała prawo do ryczałtu. A ci będący właścicielami większych prowadzili pełną księgowość – zauważa Jerzy Chróścikowski.
Jednocześnie krytykuje proponowany system odliczeń m.in. wydatków na składki ubezpieczeniowe i zdrowotne (taki sam, jak w systemie pracowniczym). Zdaniem związkowców będzie to możliwe, jeżeli wszystkie składki będą odliczane od należnego podatku rolnego płaconego od każdego posiadanego hektara. Podobnie uważają eksperci.
– 35 proc. rolników nie ma żadnych dochodów z produkcji rolnej. I dlatego wprowadzenie propozycji resortu rolnictwa oznacza katastrofę dla osób, które mogą mieć problemy z udowodnieniem strat. Ale to też zła wiadomość dla gmin. Zostaną pozbawione wpływów z gruntów rolnych, nie dostając nic w zamian – mówi dr Lech Goraj z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Wskazuje, że przed wprowadzeniem reformy KRUS konieczne jest uporządkowanie rejestrów gruntów. Nie wiadomo, ilu ich właścicieli jest ich faktycznymi użytkownikami. Ustalenie tego jest podstawową sprawą przy obliczaniu ewentualnych wpływów ze składek ubezpieczeniowych.