Ponad 30 tys. sędziów, prokuratorów i celników straci przywilej pełnopłatnego chorobowego. Teraz go nadużywają. Zwłaszcza prokuratorzy chorujący dwa razy częściej niż osoby, które dostają w tym czasie tylko 80 proc. pensji.
Postulat ograniczenia zgłosiło Ministerstwo Finansów, a propozycję konkretnych przepisów szykuje resort sprawiedliwości. – Minister Gowin nie ukrywał, że nie ma uzasadnienia dla podtrzymywania tego przywileju – mówi rzecznik resortu Patrycja Loose.
Nie można się oprzeć na dokładnych oficjalnych wyliczeniach, ile dni sędziowie i prokuratorzy przebywają na zwolnieniach, gdyż brak takich danych. Sądy i prokuratury nie mają zinformatyzowanego pionu kadr. Przed rokiem na pytania DGP odpowiedziały poszczególne prokuratury apelacyjne i okręgowe. Okazało się, że statystyczny śledczy jest niezwykle schorowany.
Tylko w dolnośląskiej apelacji 580 prokuratorów spędziło ponad 14 tys. dni na chorobowym. Czyli statystycznie każdy z nich był niedysponowany przez 24 dni robocze. Równie długo chorowali każdy z 92 podwładnych prokuratora okręgowego w Koszalinie i 87 prokuratorów z Gorzowa. Zdrowsi są prokuratorzy pracujący po sąsiedzku, w Szczecinie: zaledwie po 16 dni zwolnienia. Ale 209 prokuratorów okręgu łódzkiego przechorowało ponad 5 tys. dni, czyli każdy z nich po 25. Tyle, ile każdy statystyczny prokurator.
– Każdy szef zna problem L4. Pracę musi rozdzielić na zdrowych, którzy wkrótce też mogą pójść na zwolnienie. I tak się to chore koło zamyka – komentuje jeden z wysokich rangą prokuratorów. A prokuratorzy mają dużo większą pulę dni urlopu, która rośnie wraz ze stażem, co oznacza, że w ciągu roku łącznie w urlopem i przeciętnym zwolnieniem okres, gdy nie są w pracy, może przekroczyć trzy miesiące.
Jak dokładnie wygląda absencja sędziów, nie wiadomo. Gdy próbowaliśmy to sprawdzić, wiele sądów nie przysłało odpowiedzi. – Z naszych informacji wynika, że środowisko nie nadużywa tego przywileju. Sam często bywałem w pracy, choć byłem chory – mówi rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” Bartłomiej Przymusiński.
Obniżenie wypłat na chorobowym dla prokuratorów, sędziów i celników to niejedyne zmiany proponowane przez MF. Chciałby on też, aby niższe wypłaty w czasie choroby były uwzględnianie przy wyliczaniu emerytur i rent. To zasada przeniesiona z systemu powszechnego: im więcej przyszły emeryt choruje, tym baza służąca do wyliczenia wielkości emerytury jest mniejsza. Ministerstwo chce też zlikwidowania przywileju, z którego korzystają żołnierze zawodowi. Dziś mają prawo do 10 miesięcy urlopu na opiekę nad członkiem rodziny, w czasie którego otrzymują 75 proc. wynagrodzenia. Takiej preferencji nie mają inne służby mundurowe ani pracownicy cywilni MON i MSW.
Jak zagospodarować pieniądze zaoszczędzone na niższych wypłatach za czas choroby? Autorzy projektu – czyli MSW – chcieli przeznaczyć je na zwiększenie funduszu nagród i zapomóg dla tych, którzy będą zastępować chorych. Miało to dać łącznie około 38 mln zł w policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej i Biurze Ochrony Rządu. W Ministerstwie Obrony Narodowej dodatkowy zastrzyk do funduszu wynosił 28 mln zł, zaś w Ministerstwie Sprawiedliwości – 5 mln zł. Resort finansów chce jednak, aby zaoszczędzone kwoty powiększały ogólną pulę wydatków bieżących i majątkowych służb. W efekcie dysponenci tych wydatków mogliby je spożytkować na dowolnie wybrane cele. Choć MF utrzymuje, że jego intencją jest „optymalizacja wydatków na uposażenia funkcjonariuszy i żołnierzy”.
Jak chorują mundurowi
Średni czas przebywania na zwolnieniu osób ubezpieczonych w ZUS to 14 dni, tymczasem średnia absencja chorobowa przypadająca na jednego funkcjonariusza w 2010 r. wynosiła: w policji – 24 dni, w Straży Granicznej – 27 dni, w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym – 19 dni, w Biurze Ochrony Rządu – 17 dni. Z kolei na żołnierza zawodowego wynosiła 17 dni. Podobne trendy utrzymują się w 2011 r. i 2012 r.