Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej dyskryminuje niepubliczne ośrodki adopcyjne - uważają posłowie PiS, którzy złożyli w związku z tym wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.

W myśl ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej za przeprowadzanie adopcji odpowiedzialny jest marszałek województwa, a nie - jak do tej pory - powiat. Ośrodki funkcjonujące przed wejściem ustawy w życie zostały zlikwidowane, a w ich miejsce powołano nowe. Adopcje są teraz zadaniem zleconym, na które marszałkowie dostają pieniądze z budżetu państwa.

Marszałkowie, tworząc nowe ośrodki, mogli skorzystać z dotychczas funkcjonujących struktur. W myśl ustawy musieli zatrudnić pracowników tych ośrodków publicznych, które przeprowadziły 10 adopcji w ciągu roku i tych ośrodków niepublicznych, które mają na swoim koncie 20 adopcji.

Zdaniem Elżbiety Rafalskiej (PiS) limity te - różne dla placówek niepublicznych i publicznych - są dyskryminujące i niezgodne z konstytucją. W związku z tym - jak poinformowała we wtorek na konferencji prasowej - jej klub złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, argumentując, że przepis ten niezgodny jest z art. 32 konstytucji mówiącym, że wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne i nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Jednocześnie Rafalska zapowiedziała, że w środę - podczas drugiego czytania nowelizacji ustawy - jej klub zgłosi poprawkę, zrównującą limity dla ośrodków publicznych i niepublicznych. Wyraziła nadzieję, że dzięki temu część ośrodków mogłaby wznowić działalność.

Obecna na konferencji Beata Dołęgowska, prezeska Fundacji Dziecko-Adpocja-Rodzina, której ośrodek został zlikwidowany, poinformowała, że podobny los spotkał ok. 45 proc. placówek działających przed wejściem w życie ustawy. Ze 106 ośrodków pozostało 40 placówek publicznych (wcześniej było ich 50) i 20 ośrodków niepublicznych. Podkreśliła, że obecnie są województwa, w których jeden ośrodek przypada na ponad milion mieszkańców. Dodała, że oznacza to dłuższe oczekiwanie na dziecko, kolejki do szkoleń i wydłużenie innych procedur. Zaznaczyła, ze obecnie żaden ośrodek nie prowadzi szkoleń, jakie muszą mieć wszyscy kandydaci na rodziców adopcyjnych.

Dołęgowska przypomniała, że likwidacja części ośrodków spowodowała, że dokumenty osób, które w nich rozpoczęły staranie o dziecko, musiały zostać przekazane do innych placówek, co często oznacza konieczność rozpoczynania procedury od nowa.

Rafalska zwróciła uwagę, że przepisami ustawy zostały pokrzywdzone również rodziny zastępcze spokrewnione, które otrzymują znacznie niższe świadczenia na dzieci niż rodziny niespokrewnione. Zapowiedziała, że jej klub zgłosi również poprawkę, które miałaby te różnice wyrównać.

Dodała, że jeśli poprawki zostaną przyjęte, jej klub wycofa wniosek z TK.