W tym roku spośród 28 tys. działających szkół zlikwidowanych będzie co najmniej kilkaset. Z sondy DGP przeprowadzonej w 16 kuratoriach wynika, że w pierwszych dwóch tygodniach tego roku gminy przesłały już blisko 300 wniosków w tej sprawie. Właśnie tyle placówek zamknięto w całym 2011 r. Najwięcej jednak zgłoszeń ma trafić do kuratoriów dopiero pod koniec lutego. Wtedy mija czas na powiadomienie rodziców, uczniów, nauczycieli, związków zawodowych i kuratoriów oświaty o zamiarze likwidacji szkoły lub przedszkola. Kuratoria szacują, że dotychczasowa liczba zgłoszeń może się nawet podwoić.
Samorządy decydują się na likwidację szkół, bo zgodnie z rządowym zaleceniem muszą ograniczać wydatki bieżące. A obecnie to właśnie na oświatę wydają najwięcej.
Duży wpływ ma na to również niż demograficzny, a co za tym idzie mniejsza subwencja oświatowa. Jej wysokość jest m.in. uzależniona od liczby uczniów, a nie np. liczby klas. Mechanizm ten sprawia, że skoro gmin nie stać na utrzymanie oddziałów z kilkoma uczniami, to je likwidują. Dodatkowo w praktyce samorządy wciąż nie mogą korzystać ze wsparcia organizacji pozarządowych przy prowadzeniu placówek oświatowych.

Lawina wniosków

Z sondy DGP wynika, że najwięcej zamkniętych placówek ma być w województwie wielkopolskim (57), pomorskim (36) i śląskim (25).
– Ta liczba na pewno się zwiększy, bo docierają do nas kolejne wnioski do zaopiniowania – mówi Anna Wietrzyk z Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Wciąż wśród likwidowanych szkół najwięcej jest podstawówek. Na przykład w woj. świętokrzyskim aż 10 z 11 placówek przeznaczonych do likwidacji to właśnie szkoły podstawowe. Z kolei w woj. lubelskim dotyczy ich 8 z 14 wniosków (pozostałe to internaty i szkoły zawodowe).
– Likwidacja podstawówek spowodowana jest najczęściej złym stanem technicznym budynku – wyjaśnia Anna Wietrzyk.
Tłumaczy, że zamykanie pozostałych placówek wynika z braku uczniów.
– Więcej szkół podstawowych mogłoby nadal istnieć, gdyby rząd nie zmieniał terminu obowiązkowego posyłania sześciolatków do szkoły – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich RP.
Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty maluchy trafią obowiązkowo do szkoły dopiero 1 września 2014 r.

Publicznych coraz mniej

Niepokojący jest również fakt likwidacji publicznych przedszkoli. Na przykład w woj. zachodniopomorskim od września będzie ich o dwa mniej. W samym Radomiu 17 przedszkoli ma być przekształcone w niepubliczne, a tylko dwa wciąż będą państwowe, bo są finansowane z projektu europejskiego.
– To jest skandaliczne zachowanie miasta, bo przekazuje ono przedszkola do prowadzenia nauczycielom lub dyrektorom i w ten sposób doprowadza do przekształcenia ich organizacji – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jego zdaniem takie działania służą likwidacji całego systemu bezpłatnej edukacji. Co więcej, w takich przypadkach nawet wojewodowie są często bezsilni.
– Zamierzam przyjrzeć się tej sprawie, ale jeśli nie będzie żadnych uchybień proceduralnych, to samorząd może przekształcić przedszkola publiczne w niepubliczne – mówi Andrzej Tokarski, dyrektor wydziału prawnego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Samorządy podkreślają, że nie likwidowałyby ani nie przekształcały przedszkoli, gdyby rząd wywiązał się z obietnic i przyznał samorządom obiecaną subwencję na ich prowadzenie. Rząd jednak wycofał się w tym roku z tego pomysłu. W efekcie to samorządy wciąż będą musiały z własnego budżetu i przy wsparciu rodziców utrzymywać te placówki.

Niż w średnich

Tegoroczną likwidacją znacząco zostały również objęte licea i technika. Wśród tych ostatnich najczęściej zamykane są szkoły o profilu mechanicznym i rolniczym. Uczniowie nie są bowiem zainteresowani tego typu kształceniem zawodowym. Likwidowane są też gimnazja i licea ogólnokształcące. Na przykład w woj. wielkopolskim ma zostać zamkniętych 13 gimnazjów i 9 liceów ogólnokształcących.
– Likwidacja naszego liceum to efekt niżu demograficznego. Placówkę trudno jest utrzymać, jeśli prowadzone są w niej tylko pojedyncze klasy – mówi Ilona Dunajska-Żur, dyrektor XXII Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu.
Według prognoz w ciągu najbliższych 10 lat liczba uczniów w gimnazjach i liceach spadnie o 1/3. Z danych GUS wynika, że do 2020 roku liczba uczniów w wieku od 16 do 18 lat zmniejszy się z 1,5 mln do 1 mln.
Zagrożonym szkołom miał pomóc rząd. W ubiegłym roku Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) proponowało gminom łączenie szkół w grupy. Jedna lub kilka gmin stworzyłoby szkołę np. przedszkolno-podstawową lub gimnazjalno-licealną. Dopuszczalne miało być również łączenie szkół tego samego typu np. podstawówki z podstawówką. Obecnie jest to niemożliwe, więc jedna z takich placówek jest likwidowana.
MEN nie planuje jednak powrotu do tych rozwiązań.

Łatwiejsze przekazanie

Zdaniem ekspertów likwidacji szkół można byłoby uniknąć, gdyby samorządy mogły współpracować z organizacjami pożytku publicznego, np. w zakresie realizowania zadań oświatowych.
– Obecnie nie jest to możliwe – mówi Gabriel Tobor, burmistrz miasta Radzionków.
Dodaje, że art. 5 ust. 3 ustawy o systemie oświaty wyklucza współtworzenie takich podmiotów.
Bez konieczności uprzedniej likwidacji stowarzyszenia mogą przejąć od gminy i poprowadzić jedynie małe placówki (do 70 uczniów). Wtedy w dowolnym momencie gmina może przekazać ją stowarzyszeniu lub innej organizacji. W tym roku np. gmina Józefów (woj. lubelskie) przekaże w takim trybie dwie szkoły podstawowe, a gmina Kamień (woj. lubelskie) jedną podstawówkę.
Zastąpienie likwidacji przekazaniem pozwala na zachowanie ciągłości w otrzymywaniu subwencji z budżetu. Inaczej ponownie otwarta we wrześniu placówka nie ma prawa do subwencji przez cztery miesiące.
Jeszcze w ubiegłym roku rząd proponował, aby wszystkie szkoły mogły być przekazywane stowarzyszeniom bez konieczności likwidacji. Ale wycofał się i z tego pomysłu. Duża w tym zasługa nauczycieli. Straciliby oni na takim rozwiązaniu, bo zatrudniani przez organizacje pozarządową mogliby pracować na podstawie kodeksu pracy, a nie Karty nauczyciela, czyli więcej i za niższe wynagrodzenie.
– Dobrze, że ta zmiana nie weszła w życie, bo szkoły w błyskawicznym tempie byłyby sprywatyzowane. Dostęp do nich mieliby tylko zamożni, podobnie jak się to dzieje w służbie zdrowia – mówi Sławomir Broniarz.
Dodaje, że likwidacjom i przekazywaniu szkół powinna przyjrzeć się prokuratura.

Zapora w kuratorium

Zdaniem ekspertów również kuratorzy mogliby powstrzymać samorządy przed likwidacją szkół, ale od dwóch lat tego nie robią. Przepisy ich do tego nie zobowiązują. Wprawdzie opiniują wnioski, ale dla gmin nie są one wiążące.
– Granica zaufania do samorządów została przesunieta zbyt daleko. W tym roku jak nigdy wcześniej szukają oszczędności i najczęściej z powodów ekonomicznych decydują się na likwidację szkoły – mówi Krystyna Łybacka, była minister edukacji
Dodaje, że resort powinien rozważyć możliwość przywrócenie realnego wpływu kuratorium na likwidację szkół.
Te wskazują jednak, że samorządy nie bagatelizują ich negatywnych opinii.
– W ostatnich dwóch latach występowały przypadki, gdy wobec naszej negatywnej opinii samorządy wycofywały się ze swojego pierwotnego zamiaru likwidacji szkoły – wyjaśnia Janusz Samarow, dyrektor wydziału organizacyjnego Kuratorium Oświaty w Olsztynie.