Pracodawcy nie przekazali do agencji pracy tymczasowej pracowników, których nie mogli już dłużej zatrudniać na kolejne umowy terminowe.
Agencje zatrudnienia były przygotowane na przyjęcie pracowników od firm, które po zakończeniu obowiązywania ustawy antykryzysowej chciały uniknąć zatrudnienia na stałe osób pracujących dotychczas na czas określony. Wielu pracodawców chętnie bowiem korzystało z zawieszenia art. 251 kodeksu pracy i możliwości podpisywania z pracownikami wielu kolejnych umów na czas określony w okresie 24 miesięcy.
– Z naszych analiz wynikało, że bardzo dużo firm było zainteresowanych tym, by w dalszym ciągu korzystać z pracy osób, których nie mogły zatrudniać na podstawie umów na czas określony. Dlatego byliśmy przygotowani na taką możliwość. Upewniliśmy się także, czy takie działanie będzie zgodne z prawem – mówi Grażyna Chmielowska z agencji pracy tymczasowej Adecco.
W praktyce okazało się, że tylko ok. 40 proc. firm deklarujących tej agencji zamiar przekazania pracowników skorzystało z tego rozwiązania.
– Potwierdziły się wyniki naszych badań. Okazało się, że pracodawcy po zakończeniu obowiązywania ustawy antykryzysowej nie byli masowo zainteresowani przekazywaniem do agencji pracowników, którym zakończył się 24-miesięczny okres zatrudnienia na podstawie wielu kolejnych umów na czas określony. Takich klientów mamy zaledwie kilku – mówi Agnieszka Bulik z agencji pracy tymczasowej Randstad.
Związki zawodowe nie wiedzą, ilu pracowników z umowami zawartymi na podstawie przepisów antykryzysowych przejęły agencje. Ale starają się monitorować problem.
– Prowadzimy ankietę w tej sprawie, która pokaże, ilu ludzi jest w ten sposób zatrudnianych i jakie są przy tym nadużycia. Wkrótce będziemy mieli konkretne informacje – mówi Bogdan Szozda, przewodniczący sekcji przemysłu motoryzacyjnego NSZZ „Solidarność”.
Manewr z przekazaniem pracowników do agencji ćwiczył Fiat Auto Poland, ale cała operacja nie skończyła się dla nich pomyślnie. Fiat, jak mówią związkowcy, chętnie zatrudniał pracowników na kolejne umowy na czas określony i tak manewrował okresami, na jakie były zawierane, że w końcu kończyły się one w jednym czasie. Potem przedłużano je o kolejne miesiące.
– W sumie taka sytuacja dotyczyła kilkuset osób. Części z nich zaproponowano umowy stałe, a ponad 400 w sierpniu ubiegłego roku trafiło do agencji. Niestety źle na tym wyszli, bo po kilkunastu dniach firma przestała korzystać z ich usług – mówi Wanda Stróżyk, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” w Fiat Auto Poland.
Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ, potwierdza nieliczne sygnały, że pracownicy, którym kończyły się kolejne umowy na czas określony, są przenoszeni do agencji i wracają do firm jako tymczasowi. Jednak uważa, że prawdopodobnie wszystko odbywa się bezkonfliktowo, bo nikt nie prosił o interwencję.
Agencje deklarują, że zadbały o to, by jak najmniej zmieniła się sytuacja takiego pracownika. Najczęściej wszystkie warunki finansowe zostały zachowane. W praktyce jedyne, co się dla pracownika zmieniało to formalny pracodawca, którym zostawała agencja.
– W większości przypadków status pracownika tymczasowego jest ograniczony do kilku miesięcy, po upływie których pracownik będzie mógł wrócić do macierzystej firmy, oczywiście na kolejną liczoną od nowa umowę na czas określony – podkreśla Grażyna Chmielowska.
„DGP” ostrzega
Jakie działania planowały firmy wobec pracowników, którym kończy się 24 miesięczny okres zatrudnienia na podstawie umów okresowych:
Nie przedłużą współpracy , zatrudnią nowych ludzi na czas określony – 9 proc.
Będą kontynuować współpracę, korzystając z pośrednictwa agencji zatrudnienia – 3 proc.
Zlikwidują stanowiska – 9 proc.
Będą kontynuować współpracę na podstawie umów na czas określony – 79 proc.
Zrobią 3-miesięczną przerwę w zatrudnieniu – 4 proc.
Źródło: Instytut Badawczy Randstad i TNS OBOP