Zapowiedzi rządu o zabraniu 50-letnim wdowom prawa do rent rodzinnych wywołały oburzenie związków zawodowych. Nie wykluczają one protestu i marszu na Warszawę.
Rząd chce w ciągu najbliższych dwudziestu lat przesunąć z 50 do 60 lat minimalny wiek uprawniający do renty rodzinnej po zmarłym małżonku. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej pracuje nad projektem ustawy w tej sprawie. Dzięki niej, poczynając od 2013 roku będzie on stopniowo podwyższany. Projekt ustawy będzie gotowy na początku przyszłego roku.
– Ta zmiana to konsekwencja zrównania i wydłużenia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, którzy ostatecznie mają przechodzić na emerytury, mając ukończone 67 lat. Ten sam mechanizm będzie zastosowany w przypadku rent rodzinnych. Proces ten będzie rozłożony na 20 lat, aby było to jak najmniej uciążliwe. W praktyce więc co roku wiek będzie wydłużany o 6 miesięcy – mówi Marek Bucior, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Takie rozwiązanie wywołało oburzenie związków zawodowych. Propozycją rządu najbardziej oburzeni są górnicy.
– To niedopuszczalne, aby skazać wdowy po górnikach na wegetację. Do tego bowiem sprowadza się pomysł. Wdowy będą musiały czekać dodatkowo kilka lat na rentę po mężu, nie mając środków do życia – mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników.

72 tys. osób pobiera renty rodzinne po zmarłych funkcjonariuszach i żołnierzach zawodowych

Wskazuje, że zgodnie ze śląską tradycją żony zajmują się prowadzeniem domu, wychowaniem dzieci, a mężowie pracą w kopalni. Kobiety te przeważnie nie mają wystarczających kwalifikacji zawodowych, aby rozpocząć pracę po śmierci męża. Jednocześnie związkowcy przypominają, że rząd nie robi łaski, wypłacając renty rodzinne. Górnik, pracując w kopalni, przez cały czas płacił nie tylko składki emerytalne, ale także rentowe. Zdaniem związków rząd nie powinien przywłaszczać sobie tych pieniędzy.
Propozycją rządu są oburzeni także przedstawiciele służb mundurowych.
– W czasie negocjacji reformy systemu emerytalnego wielokrotnie ze strony rządowej padały zapewnienia, że system rent rodzinnych nie ulegnie zmianie. Propozycja wydłużenia do 60. roku życia oznacza, że żona zmarłego funkcjonariusza będzie skazana na biedę – mówi Antoni Duda, przewodniczący Zarządu Głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.
Zaniepokojeni są także żołnierze zawodowi.
– Obecnie prawo do renty rodzinnej, bez względu na wiek, ma żona żołnierza, który zginął w czasie misji np. w Afganistanie czy Iraku. Jednak nie zgodzimy się na to, aby wdowy po innych żołnierzach musiały czekać tyle lat na prawo do renty – mówi płk Marian Babuśka, przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych WP.
Natomiast Wiesława Taranowska wskazuje, że partnerzy społeczni nawet jeszcze nie rozpoczęli dyskusji na temat podwyższenia wieku emerytalnego do 67. roku życia.
– Próba przejęcia przez rząd wdowiego grosza dowodzi tego, że deficyt budżetowy jest większy, niż się oficjalnie mówi – dodaje.