Związek przedsiębiorców i pracodawców domaga się od premiera Donalda Tuska, by jak najszybciej rozwiązał problem zaległych składek naliczanych im przez ZUS. Konflikt dotyczy zbiegów ubezpieczenia.
Drobni przedsiębiorcy, którzy równocześnie wykonywali pracę nakładczą, czyli chałupniczą, sami wybierali, od jakiego tytułu opłacać składki do ZUS. Dzięki temu, gdy z chałupnictwa mieli niższe przychody, płacili niższe składki. Przedsiębiorcy podkreślają, że ZUS tę praktykę akceptował, a teraz wzywa ich do opłacania zaległych składek. Liczą na umorzenie tych należności i powołują się na rozmowę z szefem rządu, jaką odbyli w październiku.

– Premier obiecał podjęcie działań legislacyjnych zaraz z początkiem nowej kadencji parlamentu, co pozwoliłoby na rozwiązanie problemu przedsiębiorców przed końcem roku kalendarzowego – przekonują w swoim stanowisku.

Dodają, że ZUS nie tylko domaga się od nich zaległych składek, ale też z powodu nieuregulowanych roszczeń pozbawił ich prawa do ubezpieczeń społecznych. Bywa, że wyliczony przez ZUS dług przekracza nawet 100 tys. zł, bo naliczany jest za okres nawet 10 lat wstecz wraz z odsetkami.
Problem naliczania dotyczy również przedsiębiorców, którzy okresowo zawieszali działalność gospodarczą. Poszkodowanych w ten sposób przedsiębiorców są dziesiątki tysięcy, z czego liczba już wykluczonych z ubezpieczeń społecznych według wyliczeń przedsiębiorców wynosi ponad 35 tysięcy. Oficjalnych danych na ten temat nie ma. Co na to ZUS? Jak tłumaczył w czerwcu rzecznik tej instytucji, zakład domaga się zaległych składek jedynie od tych przedsiębiorców, którzy zawarli pozorne umowy o pracę nakładczą, które miały służyć jedynie uniknięciu konieczności opłacania składek z działalności gospodarczej. A taka sytuacja pozwala uznać umowę o pracę nakładczą za nieważną i wyliczyć właściwy wymiar składek.