W listopadzie po raz pierwszy od trzech miesięcy wzrosło bezrobocie. Z szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej wynika, że w urzędach pracy w całej Polsce zarejestrowanych było 1915,7 tys. osób, czyli o 48,1 tys. więcej niż w październiku. To oznacza, że stopa bezrobocia, która przez ostatnie miesiące wynosiła 11,8 proc. wzrosła do 12, 1 proc.
Zdaniem ekonomistów zwiększenie liczby bezrobotnych w listopadzie to przede wszystkim efekt zakończenia prac sezonowych w rolnictwie, budownictwie, a także w wielu obiektach gastronomiczno-hotelarskich.
Wiceminister pracy Czesława Ostrowska podkreśla, że wśród rejestrujących się w listopadzie bezrobotnych były też osoby zwalnianie na podstawie wcześniejszych zwolnień grupowych (głównie w restrukturyzowanych zakładach) oraz pracownicy, z którymi pracodawca nie przedłużył umowy na czas określony.
Liczba osób bez pracy wzrosła we wszystkich województwach, jednak najwięcej nowych bezrobotnych zarejestrowano w woj. lubelskim (4,1 tys.), warmińsko-mazurskim (3,4 tys.), zachodniopomorskim (3,2 tys. ) oraz kujawsko-pomorskim (3,6 tys.).
Stopa bezrobocia w 2011 roku / DGP
Analitycy rządowi wzrostu bezrobocia spodziewają się również w najbliższych miesiącach. W grudniu, zgodnie z ustawą budżetową, wyniesie ono 12,4 proc., a na koniec grudnia przyszłego roku rząd zakłada poziom zbliżony do obecnego, czyli 12,3 proc. Rząd urealnił wcześniej zapisane wskaźniki, gdyż pierwotnie szacował bezrobocie na koniec tego roku na niepełne 11 proc., a w przyszłym na 10 proc. Jednak nawet te nowe szacunki są według prof. Stanisława Gomułki zbyt optymistyczne. – Przy zakładanym wzroście PKB na poziomie 2,5 proc. należy się liczyć ze wzrostem bezrobocia co najmniej o 1 punkt procentowy – mówi.
Potwierdzają to sondaże wśród pracodawców. W grudniu według szacunków ekspertów bezrobocie może wzrosnąć o 80 – 90 tys. osób, czyli może być nieco wyższe, niż szacuje rząd. Z badań PKPP Lewiatan wynika, że ponad 70 proc. pracodawców, obawiając się drugiej fali kryzysu i spadku produkcji, wstrzymuje się z rekrutacją, a ponad 8 proc. chce zwalniać ludzi. Czynnikiem hamującym wzrost zatrudnienia będzie też wzrost płacy minimalnej do 1500 zł brutto oraz planowane podwyższenie składki rentowej o 2 proc. – W związku z trudną sytuacją na rynku pracy rząd powinien przedłużyć na przyszły rok obowiązywanie przepisów zawartych w ustawie antykryzysowej – mówi Monika Zakrzewska, ekspert Lewiatana. Zdaniem rządu przynajmniej w pierwszym roku nie powinien się ujawnić negatywny wpływ podwyżki składki rentowej na rynek pracy.