Plan zmniejszenia administracji rządowej udało się wykonać zaledwie w jednej piątej. Na 66 urzędów kontrolowanych przez kancelarię premiera tylko 12 zredukowało zatrudnienie do stanu z końca 2007 r. Liczba urzędników miała spaść o 5,1 tys. (z 43,8 tys. do 38,7 tys.). W efekcie zwolniono ich niewiele ponad tysiąc. Co więcej, tylko między wrześniem a październikiem utworzono blisko 180 nowych etatów.
Kancelaria premiera od marca co miesiąc monitoruje stan zatrudnienia w administracji rządowej. Kontrolą objęła ministerstwa, urzędy wojewódzkie i centralne. Z ostatniego raportu (dane z końca października), do którego dotarł „DGP”, wynika, że na 17 resortów szefowie zaledwie trzech – edukacji narodowej, pracy i polityki społecznej oraz skarbu – przychylili się do prośby premiera i zredukowali zatrudnienie do stanu sprzed czterech lat. Pozostałe robiły to nieudolnie. Aby osiągnąć stan z 2007 roku, powinny nadal ciąć. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego – 209 etatów, Ministerstwo Gospodarki – 64, a Ministerstwo Rolnictwa – 145 etatów. – Przejęliśmy likwidowany zakład obsługi, potrzebujemy też osób zajmujących się funduszami unijnymi – tłumaczy Małgorzata Książek z MRiRW.
pdf icon Raport o zmianach w zatrudnieniu w administracji rządowej
pobierz plik
Trudno jednak wyjaśnić, dlaczego jest tak dużo etatów w Ministerstwie Sprawiedliwości (2007 r. – 716, październik 2011 r. – 755). Akurat temu resortowi ubyło zadań. Minister nie jest już prokuratorem generalnym, nie nadzoruje pracy samodzielnej prokuratury. Ale wyjaśnień, dlaczego tak jest, nie uzyskaliśmy.
Mimo wszystko widać pewien postęp – w ostatnich ośmiu miesiącach liczba zatrudnionych w ministerstwach i KPRM spadła z ok. 16 tys. do 15,1 tys. Aby zrealizować cel, trzeba by jeszcze zwolnić prawie 700 urzędników.
Takiej determinacji w ogóle nie wykazują urzędy wojewódzkie i żadnemu nie udało się zredukować zatrudnienia do wymaganego poziomu. W sumie w 16 województwach powinno zniknąć 1,65 tys. etatów. Zlikwidowano wszystkiego 251 w siedmiu urzędach.
Np. w śląskim urzędzie pozbyto się 109 etatów, ale to wciąż o 55 więcej, niż było w 2007 r. W Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim ścięto 60 etatów, a trzeba by jeszcze co najmniej 141.

Na miejsce zwalnianych urzędników zaraz przyjmują nowych

Polecenie premiera dotyczące redukcji całkowicie zignorowali podlegli mu lub nadzorowani przez niego szefowie 32 innych urzędów centralnych. Tam od 31 marca 2011 r. do 31 października 2011 r. zatrudnienie zamiast maleć (o 1,7 tys. urzędników) – rośnie. Główny Inspektorat Transportu Drogowego zwiększył zatrudnienie blisko dwukrotnie – ze 175 etatów do 301. – Mamy nowe ustawowe zadania, do wykonywania których potrzebujemy ludzi – mówi Alvin Gajadhur, rzecznik GITD. Tłumaczy, że chodzi o przekazanie inspektoratowi nadzoru nad fotoradarami, budowy sieci ogólnopolskiego monitoringu oraz kontroli pojazdów ciężarowych związanych z uruchomieniem systemu e-myta.
Wśród nielicznych, gdzie zwolnienia były znaczące, są np. Komenda Państwowej Straży Pożarnej czy też Komenda Główna Policji. Ta ostatnia od 2007 roku zlikwidowała 222 etaty (część trafiła do stołecznej komendy).
Często bywa i tak, że w jednostkach, gdzie się zwalnia urzędników, na ich miejsce natychmiast zatrudnia się nowych. Z 66 monitorowanych jednostek aż 24 w ciągu miesiąca (od 30 września do 31 października) zdecydowało się na zwiększenie zatrudnienia – łącznie blisko 180 etatów. W Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim utworzono ich aż 29, w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego – 26, w Komendzie Głównej Policji – 23, a w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim – 10.
Raport potwierdza wyniki sond przeprowadzonych w urzędach przez „DGP”.