Choć resort pracy realizował wszelkie konkursy i przetargi na nowe aplikacje i rozwiązania informatyczne zgodnie z Planem Informatyzacji Państwa, to i tak e-administracja nie działa. Co najważniejsze, zupełnie nie pomaga w walce z bezrobociem czy zarządzaniem pomocą społeczną.
„W okresie od 1 stycznia 2011 do 31 maja 2011 r. wpłynęło 11 pism w postaci elektronicznej i na wszystkie te pisma udzielono odpowiedzi w postaci papierowej” – tak Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej broni się przed zarzutami Najwyższej Izby Kontroli. Audyt NIK z wprowadzania e-administracji w tym resorcie nie zostawił suchej nitki na urzędzie.
Audyt punkt po punkcie krytykuje kolejne rozwiązania wprowadzone w MPiPS. I tak skrytykowano funkcjonowanie:
● Aplikacji eForms, która miała służyć elektronicznej rejestracji bezrobotnych. W 2005 r. resort zapłacił za jej stworzenie ponad milion zł. Okazało się, że choć pozwala na złożenie wniosku o rejestrację przez internet, to i tak bezrobotny musi się stawiać w urzędzie, bo nie można tych dokumentów opatrzyć podpisem elektronicznym. W efekcie z eForm przez blisko 6 lat jej funkcjonowania zarejestrowano 444 sprawy. Czyli średnio miesięcznie korzystano z niej zaledwie 7 do 10 razy.
● Centralnej Bazy Ofert Pracy, na którą wydano w 2005 roku blisko 480 tysięcy euro. W dużej części miała służyć jako centralny portal z ogłoszeniami o pracę dla urzędów pracy z całego kraju. Skuteczność nikła, bo nie dość, że informacje te prezentowano w sposób niejednolity, to w ciągu ponad pięciu lat umieszczono w nim 64 ogłoszenia!

W bazie ofert pracy dano 64 ogłoszenia przez pięć lat

● Oprogramowanie E-wnioski. Miało zapewniać elektroniczny dostęp do informacji o zakresie świadczeń społecznych, pozwalać złożyć wniosek o takie świadczenia oraz informować o przyznaniu lub odmowie. Spełnia tylko pierwszą z tych funkcjonalności. I choć kosztował blisko 530 tys. zł, to resort pracy i tak nie ma do niego praw autorskich. Za to w 2009 r. resort pracy zamówił anglojęzyczną wersję tego oprogramowania.
NIK pozytywnie ocenił funkcjonowanie Elektronicznej Skrzynki Podawczej, za pomocą której możliwy jest internetowy obieg dokumentów między resortem a urzędami. Ale i tu nie obyło się bez zarzutów – system spełnia wszystkie wymogi prawne, ale nie jest używany: w 2010 roku złożono za pomocą ESP 13 wniosków, a w pierwszej połowie tego roku 11.
– Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać podczas czytania tego audytu. Przecież nawet te rozwiązania e-administracyjne, które oceniono jako spełniające wymogi, są sprzeczne z zasadami administracji elektronicznej – ocenia Wiesław Paluszyński z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. – Zamiast ułatwiać pracę, są sztucznymi tworami. Bo kto uwierzy, że bezrobotny ma podpis elektroniczny lub że do składania wniosku o alimenty będzie potrzebował języka angielskiego – dodaje ekspert.
Sam resort pracy, zapytany przez nas o wnioski z tego audytu, zapewnia jednak, że uwagi NIK dotyczyły tylko „konieczności wypracowania rozwiązań prawnych umożliwiających świadczenie w pełnym zakresie usługi elektronicznej rejestracji osób bezrobotnych i poszukujących pracy przez internet”. – Czyli zamiast, widząc że prawo nie reguluje pewnych kwestii, zweryfikować zamawiane rozwiązania informacyjne, zupełnie się tym nie przejmowano. Realizowano je, wiedząc, że praktycznie będą zupełnie nieprzydatne – podsumowuje Paluszyński.