Działająca od pół roku ustawa żłobkowa jest porażką – wynika z informacji, jakie „DGP” zebrał w całej Polsce. Zdaniem ekspertów same przepisy nie są złe, ale na ich wprowadzenie potrzeba więcej pieniędzy.
W Polsce do żłobków chodzi tylko 2 proc. dzieci, a brak placówek utrudnia powrót ich matek do pracy. Dzięki nowym przepisom żłobków miało przybywać. Niestety, jak wynika z naszej sondy, na listach rezerwowych wciąż czeka 30 tys. dzieci. I choć resort pracy chwali się, że przybyły 4 tysiące nowych miejsc, to są one wirtualne. Powstaną w przyszłym roku w ramach programu Maluch, wspierającego gminy w zakładaniu placówek opieki.
Kolejnym ułatwieniem miało być zatrudnianie przez gminy opiekunów dziennych. Do września zdecydowały się na to zaledwie trzy osoby. Podobnie jest z nianiami. Mimo że pracę tę wykonuje około 200 tys. osób, na początku października do ZUS zgłosiło się 3,1 tys. osób, które zostały legalnymi nianiami. Klubów malucha też jest jak na lekarstwo. Łącznie działa ich 19, a w wielu miejscach, np. w woj. podkarpackim czy lubelskim – nie ma żadnego.

Na miejsce w żłobku wciąż czeka w Polsce 30 tys. dzieci

Nowe prawo nie dokonało rewolucji głównie ze względu na brak pieniędzy. Rząd na realizację ustawy przeznaczył minimalne kwoty. Np. budżet programu Maluch w tym roku to 40 mln zł, w przyszłym 60, a w 2013 – 90 mln zł. A koszt wybudowania jednego żłobka to 1,5 mln zł. Gdyby miało ich powstać zaledwie 200, gminy potrzebowałyby na ten cel 300 mln zł. – Warunki wprowadzania ustawy są niesprzyjające, bo samorządy szukają oszczędności, a żłobki są dla nich dodatkowym wydatkiem – mówi prof. Irena Kotowska, demograf z SGH.
W efekcie na miejsce w żłobku czeka się ponad rok. – Synka zapisywałam do żłobka, jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Dostał się, jak miał 10 miesięcy – pisze na forum mieszkanka Białegostoku. W woj. podlaskim powstał jeden nowy żłobek, a liczba miejsc zwiększyła się o 72. Nadal w kolejce czeka 1200 dzieci. Podobnie jest w większości województw. W łódzkim na 163 gminy tylko 10 ma żłobki. Dlaczego? – Samorządy nie dostały dodatkowych pieniędzy – mówi Agata Tylipska z Urzędu Miasta Łódź.
Kolejną barierą są nieprecyzyjne przepisy. – Sanepid je dowolnie interpretuje i utrudnia otwieranie placówek – mówi Teresa Ogrodzińska z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego. Z powodu złych przepisów gminy nie zatrudniają też dziennych opiekunów. Aby ich wybrać, trzeba ogłosić konkurs. A osoby bez kwalifikacji pedagogicznych muszą się szkolić. Koszt: do 1,5 tys. zł, bez gwarancji uzyskania pracy. Eksperci są zgodni: o porażce czy sukcesie ustawy zdecyduje przyszły rok. – Gminy będą mogły wpisać do budżetów opiekę nad najmłodszymi – mówi Ogrodzińska. Ale biorąc pod uwagę ich sytuację finansową, trudno się tego spodziewać.