Ekonomista Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski o wtorkowych danych GUS dotyczących sprzedaży detalicznej i bezrobocia:

"Nieznaczny wzrost sprzedaży detalicznej może być spowodowany z jednej strony obawami naszego społeczeństwa co do podwyżek podatków w przyszłym roku. O tym była mowa w czasie kampanii wyborczej - część partii dawała do zrozumienia, że podatki mogą być podwyższone. Z drugiej strony mieliśmy bardzo dużo powakacyjnych promocji, z których Polacy skwapliwie nauczyli się korzystać.

Przedsiębiorcy w Polsce wstrzymują się jednak z zatrudnianiem w obawie o nadchodzący kryzys. Sytuacja ta przełoży się też na pracowników, którzy są konsumentami. Jednym słowem, nastroje w firmach będą oddziaływały na nastroje w sklepach. Czy będziemy na wszelki wypadek oszczędzać na przyszłe miesiące, które mogą być dla nas trudne pod względem utrzymania pracy? Czy też będziemy wydawać? Dowiemy się o tym z danych GUS za październik czy listopad. Pamiętajmy, że zbliżamy się też do okresu zakupów świątecznych.

Moim zdaniem bezrobocie wzrosło, pomimo danych GUS, że stopa bezrobocia we wrześniu wyniosła 11,8 proc. wobec 11,8 proc. w sierpniu. Dlatego, że rozpoczęła się druga fala emigracji - część naszych obywateli, która mogła być zawarta w statystyce jako zarejestrowani bezrobotni, korzystając z dobrej pogody rozpoczęła pracę w Europie Zachodniej. Statystyka GUS nie odzwierciedla tendencji. Bezrobocie będzie wzrastało. Nie jest wykluczone, że może przekroczyć 12 procent.