Tylko nieliczni żołnierze mogą się liczyć na podwyżki. Gwarantuje je uzyskanie dodatku motywacyjnego. Resort proponuje, aby jego wysokość wzrosła nawet do 405 zł miesięcznie.

W przyszłym roku żołnierze zawodowi również nie mogą liczyć na wzrost uposażeń zasadniczych. Te nie rosną od trzech lat. Brak podwyżek nie oznacza jednak, że żołnierze nie mogą zarabiać więcej.

Ci, którzy służą w korpusie szeregowych i podoficerów, mogą liczyć na wzrost dodatków motywacyjnych. Taką możliwość przewiduje projekt nowelizacji rozporządzenia ministra obrony narodowej z 8 czerwca 2004 r. w sprawie dodatków do uposażenia zasadniczego żołnierzy zawodowych (Dz.U. nr 141, poz. 1497 z późn. zm.). Projekt trafił do konsultacji społecznych.

Dodatek motywacyjny został wprowadzony w ubiegłym roku. Aby go uzyskać, trzeba się wykazać umiejętnościami i być w gronie najlepszych żołnierzy. Dodatek jest przyznawany ze względu na posiadaną klasę klasyfikacyjną, która dzieli się na cztery kategorie: I, II, III i mistrzowską.

– Aby otrzymać, jeden z tych poziomów trzeba zdać egzamin i mieć bardzo dobrą opinię służbową, która jest wystawiana co trzy lata – wyjaśnia płk Stanisław Ruman, szef zespołu do spraw profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP.

Tłumaczy, że awans na wyższy stopień wojskowy zależy m.in. od wolnych etatów, co obecnie nie jest takie łatwe. Dlatego żołnierze mają alternatywę – zamiast ubiegać się o awans i co się z tym wiąże o wyższe uposażenie zasadnicze, mogą zdobywać kolejne kategorie kwalifikacji i w ten sposób dostać dodatek motywacyjny. Taką możliwość ma np. żołnierz, który obsługuje radar i cały czas się dokształca.

Armia szacuje, że na dodatki motywacyjne ma szansę około 25 tys. żołnierzy. Jednak od 2010 roku otrzymało je zaledwie tysiąc mundurowych. Na ich podwyżkę rząd zamierza wydać 22 mln zł. Cały budżet armii na wynagrodzenia to około 7,3 mld zł.

– Wzrost dodatku motywacyjnego dla nielicznej grupy żołnierzy to za mało. Osoby zatrudnione w budżetówce, w tym także mundurowi, mają obiecane od premiera, że w 2013 roku będą podwyżki – mówi płk Stanisław Ruman.

Podkreśla, że obecnie bardziej opłaca się być emerytowanym żołnierzem niż służyć w armii, bo świadczenia emeryta co roku są obligatoryjnie podwyższane dzięki waloryzacji. Podobnego zdania są też organizacje wojskowe.

– Uposażenia co roku powinny być podwyższane co najmniej o wskaźnik inflacji, bo inaczej coraz więcej doświadczonych żołnierzy będzie zbyt wcześnie odchodzić ze służby – mówi gen. Adam Rębacz, prezes Związku Żołnierzy WP.