Bez zaangażowania własnych środków nie będzie można otrzymać unijnego grantu na szkolenia. Organizacje pozarządowe alarmują, że zamknie im to dostęp do pieniędzy z UE.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego chce w przyszłym roku wprowadzić obowiązkowy wkład własny w prawie wszystkich działaniach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, które są realizowane przez regiony.

Oznacza to, że praktycznie nie będzie można uzyskać unijnego dofinansowania na tzw. projekty miękkie bez dołożenia do nich prywatnych pieniędzy. To na razie pomysł, który urzędy marszałkowskie będą w najbliższych tygodniach konsultować. Ponieważ popiera go Komisja Europejska, ma on duże szansę na realizację.

Unijnego dofinansowania na założenie przedszkola na wsi nie otrzyma też gmina, jeżeli sama nie wyłoży na to pieniędzy. Już na etapie ubiegania się o dotację będzie musiała wykazać we wniosku wkład własny w wysokości 15 proc. kwoty, o którą się stara (np. 150 tys. zł w przypadku projektu o wartości miliona złotych). Dotychczas po zakończeniu projektu i unijnego finansowania część samorządów likwidowało placówki przedszkolne utworzone za środki z UE.

– Teraz już na etapie ubiegania się o pomoc, samorządy muszą zaplanować środki na jego współfinansowanie, co zwiększa szanse na utrzymanie tej inwestycji po zakończeniu realizacji projektu – podkreśla Elżbieta Romańczuk, dyrektor z Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku.

Do projektów szkoleniowych będą musiały dokładać się także firmy szkoleniowe, co ma wymusić wyższą jakość szkoleń. MRR planuje, że w przypadku najpopularniejszych działań, np. szkoleń dla osób bezrobotnych czy pracowników firm oraz projektów, w ramach których wypłacane są dotacje na biznes, wkład własny wnioskodawcy wyniesie 15 proc. kosztów zarządzania. W takim przypadku, jeżeli cały budżet projektu wynosi milion złotych, to na zarządzanie nim można przeznaczyć 200 tys. zł, a więc udział firmy wyniesie 35 tys. zł.

Wkład ma pochodzić od jednostki, która składa projekt, a nie od szkolących się.

Firmy szkoleniowe uważają, że nowy wymóg znacząco ograniczy dostęp przedsiębiorców do unijnych dotacji. Tym zaś, którzy pozyskają dofinansowanie, utrudni realizację projektów. Joanna Gilewska z firmy F5 Konsulting zwraca uwagę na to, że w wielu popularnych działaniach programu objętych nowym wymogiem występuje pomoc publiczna. W rozporządzeniach unijnych zasady jej udzielania są jasno określone.

– Nie rozumiem, czemu mają służyć dodatkowe obostrzenia wprowadzane na poziomie krajowym, które są nieprecyzyjnie opisane i w praktyce będą tylko powodować kłopoty w rozliczaniu środków – podkreśla Joanna Gilewska.

Jeszcze więcej zastrzeżeń mają organizacje pozarządowe. One będą musiały dopłacić do realizacji projektu maksymalnie 5 proc. kosztów zarządzania (np. przy dotacji o wartości miliona złotych ich wkład wyniesie 10 tys. zł). Jak podkreśla Mirosława Hamera z Regionalnego Centrum Wspierania Inicjatyw Pozarządowych, zdobycie nawet takiej kwoty będzie problemem, ponieważ wiele małych fundacji i stowarzyszeń nie ma żadnych pozaprojektowych dochodów.

11,4 mld euro jest dostępne w latach 2007 – 2013 w PO KL