Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej, nie podpisze do końca kadencji rządu nowelizacji rozporządzenia w sprawie e-podręczników. Ta zwłoka pozwoli wydawcom zatwierdzić nowe książki bez ich elektronicznego odpowiednika.
Wydawnictwa szkolne, które przygotowują dla kolejnych roczników uczniów nowe książki, wciąż nie mają obowiązku opracowywania ich elektronicznej wersji. Taki obowiązek miała wprowadzić nowelizacja rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 8 czerwca 2009 r. w sprawie dopuszczania do użytku w szkole programów wychowania przedszkolnego i programów nauczania oraz dopuszczenia do użytku szkolnego podręczników (Dz.U. nr 89, poz. 730). Mimo że projekt został przygotowany, MEN wycofał się z pierwotnego terminu jego wejścia w życie, czyli 1 września. Zapowiedział za to kolejny – przed zakończeniem kadencji rządu. Niestety i tego nie dotrzyma.
– W ramach konsultacji napłynęło wiele cennych pomysłów i sugestii. Obecnie trwają prace nad przygotowaniem propozycji, które dodatkowo rozszerzą katalog rozwiązań dotyczących poszerzenia oferty e-podręczników – mówi „DGP” Justyna Sadlak z Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Podkreśla, że termin wejścia w życie określony w projekcie rozporządzenia uległ przesunięciu. W efekcie nawet jeśli rozporządzenie weszłoby w życie w ciągu najbliższych tygodni, to większość nowych podręczników zostanie już wydana lub będzie w trakcie zatwierdzania. A w takiej sytuacji ich wydawcy, zgodnie z projektem nowelizacji, nie mają obowiązku uzupełnienia ich o wydania elektroniczne.
Ponadto nie jest też przesądzone, czy nowy minister będzie chciał kontynuować wdrożenie tych zmian.