Dowolne studia lub szkołę można będzie ukończyć, nie ruszając się z domu, z komputerem zamiast sali wykładowej. Pracodawcy alarmują: w sieci nie da rady nauczyć się wszystkiego.
Pracodawcy alarmują, że rozszerzenie możliwości kształcenia przez internet powiększy grupę bezrobotnych absolwentów. Chodzi o projekt nowelizacji rozporządzenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dotyczącego e-learningu.
Proponowane przez MNiSW zmiany znoszą limity godzin dydaktycznych, które mogą być wykładane na odległość, oraz dają możliwość prowadzenia zajęć laboratoryjnych czy warsztatowych za pośrednictwem internetu. Zdaniem pracodawców efektem takiego kroku może być nadprodukcja osób bez umiejętności, na których zależy pracodawcom.
– Zjawisko łowców dyplomów, czyli osób, które podejmują naukę na różnych specjalizacjach, najczęściej uznawanych za łatwe do ukończenia, tylko po to, aby zdobyć tytuł, rodzi rzeszę bezrobotnych absolwentów – bez odpowiednich kwalifikacji, odpowiedniego podejścia do pracy i znajomości języków – mówi Krystian Bestry, wiceszef Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych w Polsce.
Do tej pory w zależności od uprawnień i jakości kadry polskie uczelnie mogły oferować przez internet maksymalnie 80 proc. zajęć dydaktycznych. Wyłączone były z tego zajęcia praktyczne i laboratoryjne. Teraz te limity mają zniknąć, a co do praktyki i laboratoriów projekt rozporządzenia mówi jedynie, że powinny się odbywać w warunkach rzeczywistych. Zdaniem ekspertów takie przepisy mogą prowadzić do nadużyć, bo nowelizacja nie precyzuje, które przedmioty należy uznać za praktyczne. A zatem pozostaje duża dowolność w interpretacji pozostawionej w rękach urzędników.
– Nauczanie na odległość jest skuteczne w sytuacji, gdy student angażuje się w realizację aktywności przygotowanych dla niego w ramach kursu. Nie chodzi tu o statyczne odczytanie czy odsłuchanie treści. Podstawą jest aktywność w postaci rozwiązywania case studies, testów, zadań grupowych. Działanie powoduje jego wejście w temat, poszukiwanie rozwiązań oraz rozwój – wskazuje Paweł Kaczorowski, kierownik projektu „E-learning: nowoczesna i innowacyjna uczelnia” w Wyższej Szkole Finansów i Informatyki w Łodzi.
Wtóruje mu Grażyna Kilian-Dermańska z Globalnego Centrum Biznesowego HP. – Nie wszystkie kompetencje można zdobyć na drodze e-learningu. Umiejętności twarde, czyli te odnoszące się do teorii, danych, statystyk można skutecznie przyswajać drogą internetową. Natomiast kompetencje miękkie, np. komunikacyjne czy autoprezentacyjne, zdecydowanie efektywniej jest doskonalić podczas spotkań twarzą w twarz z wykładowcą i innymi studentami – tłumaczy.
MNiSW tłumaczy swoje zmiany tym, że techniki kształcenia na odległość oraz wirtualne laboratoria to bardzo dobry element uzupełniający proces dydaktyczny. Polska jest obecnie krajem, w którym co drugi młody człowiek studiuje.
Niestety tak dużej podaży absolwentów, szczególnie tych z dyplomami słabych uczelni, nie jest w stanie wchłonąć rynek pracy. W ciągu ostatnich 11 lat liczba absolwentów corocznie opuszczających mury uczelni wzrosła o 80 proc. W tym samym czasie liczba bezrobotnych z wyższym wykształceniem urosła ponadtrzykrotnie.