Pracownicy wykorzystują przepisy ustawy antykryzysowej. Zamiast odbierać wolne za nadgodziny, uciekają na zwolnienie. Wtedy pracodawca musi im dodatkowo zapłacić.
Według szacunków pracodawców nawet ponad pół miliona pracowników mogło być objętych maksymalnie 12-miesięcznymi okresami rozliczeniowymi czasu pracy na podstawie ustawy antykryzysowej. Dzięki temu firmy łatwiej mogą wydłużać pracę w razie zapotrzebowania i proporcjonalnie skracać ją w miesiącach, gdy nie ma zamówień.
– To w praktyce jedyne rozwiązanie antykryzysowe, które się sprawdziło. Przynosi ono korzyści obu stronom stosunku pracy – mówi Rafał Fabisiak, radca prawny z Volkswagen Poznań, firmy, która zastosowała w porozumieniu ze związkiem zawodowym dłuższy okres rozliczeniowy.
Pracodawcy, którzy je wprowadzają, muszą jednak rozsądnie z nich korzystać.
– Niestety często zdarza się, że pod koniec długiego okresu rozliczeniowego pracownicy korzystają ze zwolnień lekarskich po to, aby firma nie mogła oddać im proporcjonalnego czasu wolnego w zamian za wcześniejszą ponadwymiarową pracę – tłumaczy Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.
Wtedy wraz z końcem okresu rozliczeniowego pracodawca musi wypłacić podwładnym dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych. Dla wielu pracowników dodatkowe wynagrodzenie jest atrakcyjniejszą rekompensatą niż proporcjonalny czas wolny.

Sposób na kasę

Plaga zwolnień lekarskich może rozpocząć się w najbliższych miesiącach. Dłuższe okresy rozliczeniowe czasu pracy na podstawie ustawy antykryzysowej można bowiem stosować tylko do końca tego roku. 1 stycznia 2012 r. przepisy te przestaną obowiązywać. Jeśli więc np. firma do tej pory nie oddała pracownikowi wolnego w zamian za wydłużoną pracę w pierwszych miesiącach roku, może być zmuszona do zapłaty dodatku. Stanie się tak, jeśli do końca grudnia nie uda jej się oddać pracownikowi czasu wolnego ze względu na to, że przebywa on na zwolnieniu lekarskim. Przykład ten dotyczy tylko tych firm, w których wraz z końcem roku upływa wydłużony okres rozliczeniowy.
– Warto podkreślić, że to działanie na szkodę firmy, jeśli bez uzasadnienia ze względu na stan zdrowia lekarz wydaje zwolnienie, a pracownik z niego korzysta – mówi Janusz Zaleski, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (większość jego członków korzysta z wydłużonych okresów rozliczeniowych).
Zdaniem Witolda Polkowskiego podwładni wykorzystują po prostu wadliwie działający system udzielania zwolnień lekarskich.
– W naszym przypadku taki problem nie zaistniał. Pracownicy na bieżąco odbierali czas wolny za wydłużony czas pracy – mówi Rafał Fabisiak.
W jednym tygodniu pracowali bowiem sześć dni, ale w następnym już tylko cztery. Za każdy tydzień pracy otrzymywali takie samo wynagrodzenie.
Oddawanie na bieżąco dni wolnych to niejedyny sposób na uniknięcie przypadków nadużywania zwolnień lekarskich przez pracowników pod koniec okresu rozliczeniowego czasu pracy. Firma może też przeciwdziałać takim przypadkom. Ma ona prawo wnioskować do ZUS o sprawdzenie, czy pracownik rzeczywiście jest niezdolny do pracy. Może także samodzielnie sprawdzać, czy w trakcie zwolnienia lekarskiego pracownik rzeczywiście leczy się, a nie np. wykonuje inną pracę.



Zmiany w prawie

W przyszłości unikanie odbierania czasu wolnego może być trudniejsze. Partnerzy społeczni prowadzą bowiem obecnie negocjacje w zespole prawa pracy i układów zbiorowych Komisji Trójstronnej (KT) nad wprowadzeniem do kodeksu niektórych rozwiązań antykryzysowych, w tym m.in. wydłużania okresów rozliczeniowych czasu pracy do maksymalnie 12 miesięcy.
Pracodawcy zaproponowali, aby części godzin pracy osób zatrudnionych na czas nieokreślony była rozliczana dopiero w następnym okresie rozliczeniowym. Firma będzie mogła więc w nowym okresie np. oddawać pracownikom czas wolny w zamian za nadgodziny przepracowane w poprzednim.
Pracownicy nie mogliby więc już unikać odbierania wolnego czasu dzięki zwolnieniom lekarskim wykorzystywanym w ostatnich miesiącach okresu rozliczeniowego. Propozycje takie mają być przedstawione centralom związkowym i zarządom organizacji pracodawców. Jeśli uzyskają ich akceptację, trafią do prezydium KT.
– Większość naszych członków pozytywnie ocenia możliwość wydłużania okresów rozliczeniowych czasu pracy. Dlatego proponujemy, aby po prostu wydłużony został okres obowiązywania ustawy antykryzysowej, na podstawie której można wprowadzać 12-miesięczne okresy – mówi Wojciech Konecki z CECED Polska, europejskiego stowarzyszenia producentów AGD.
Podkreśla, że dzięki takiemu rozwiązaniu firmy mogłyby stosować dłuższe okresy także bezpośrednio po 31 grudnia 2011 r. Jego zdaniem bez tego elastycznego rozwiązania firmy będą miały problemy z utrzymaniem się na wciąż zmieniającym się rynku.
– W przypadku branży AGD przedsiębiorcy muszą automatycznie reagować, jeśli np. wzrasta zapotrzebowanie na produkcję w Hiszpanii, a spada w Belgii. Bez elastycznego czasu pracy nie jest to możliwe – dodaje.

Porozumienia w firmach

Duże zainteresowanie pracodawców wydłużaniem okresów rozliczeniowych potwierdzają dane Państwowej Inspekcji Pracy. W ciągu dwóch lat obowiązywania ustawy antykryzysowej ponad 1 tys. firm zawarło porozumienia w tej sprawie ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami pracowników. Aż 72 proc. z nich to firmy duże i średnie, zatrudniające powyżej 50 pracowników. Dłuższe okresy stosowane są niemalże we wszystkich branżach gospodarki, ale zdecydowanie najczęściej w przetwórstwie przemysłowym.
– To rozwiązanie korzystne nie tylko dla pracodawców, ale także dla pracowników, którym zapewnia większą stabilność zatrudnienia. Firmy, które je stosują, nie muszą bowiem redukować etatów w razie np. nagłego zmniejszenia zamówień – tłumaczy Witold Polkowski.
O tym, czy na stałe wejdzie ono do kodeksu pracy,0 zdecyduje rząd, centrale związkowe i organizacje pracodawców.