Silniejsze wsparcie rodzin i lepiej adresowana pomoc społeczna – partie są ze sobą wyjątkowo zgodne. I równie zgodnie milczą na temat tego, skąd na to wziąć pieniądze.
Podwyższenie progów dochodowych do świadczeń rodzinnych oraz samych świadczeń – to prawdopodobna zmiana, jaka czeka nas po wyborach. Oczywiście jeśli wygrane partie zdecydują się spełnić obietnice. Ale ten postulat wpisały do programów aż trzy ugrupowania
– PiS, SLD i PSL. Obecna minister pracy Jolanta Fedak już przypuściła w tej sprawie szturm na szefa finansów Jacka Rostowskiego. Na razie nie ma dużego pola manewru, wziąwszy pod uwagę obietnice, jakie Polska złożyła Komisji Europejskiej w związku z redukcją deficytu.
PO też kusi rodziny. – Zastanawiamy się, czy lepiej podnosić progi, czy podwyższyć świadczenia, aby większa pomoc trafiła do najbiedniejszych – przyznaje poseł z Platformy Sławomir Piechota. Jedno jest zatem pewne – po wyborach kwestia świadczeń rodzinnych powróci.
PiS i SLD są najbardziej kategoryczne – wskazują w swoich programach, że przez wiele lat kryteria nie były zmieniane, co spowodowało wyeliminowanie z systemu pomocy społecznej dwóch milionów dzieci. Obie partie proponują wprowadzenie obowiązkowej corocznej waloryzacji świadczeń i progów.
Ponadto wszystkie ugrupowania poruszają kwestię zwiększenia dzietności i wsparcia rodzin, zwłaszcza tych najbiedniejszych. Na pewno na celowniku znajdzie się system podatkowy – PJN proponuje podniesienie kwoty wolnej i uzależnienie jej od liczby osób w rodzinie. PO z kolei rekomenduje radykalne zwiększenie ulgi na trzecie i czwarte dziecko, choć dopiero od 2014 roku, gdy przestanie nas obowiązywać procedura nadmiernego deficytu.
W innym kierunku idą zapowiedzi lewicy i PiS – obie partie wpisały w programy rozbudowanie budżetowego systemu wspierania rodziny. PiS wymyślił „kartę rodziny wielodzietnej”, która ma uprawniać do zniżek m.in. w środkach komunikacji, obiektach sportowych, kinach, teatrach czy muzeach. SLD zaś chce ograniczenia becikowego – miałyby je otrzymywać wyłącznie rodziny najbiedniejsze.
PiS i SLD mają w swoich programach najbardziej rozbudowane propozycje dotyczące polityki społecznej. Sojusz pisze wprost: „Zwiększymy liczbę osób uprawnionych do pomocy państwa oraz będziemy skuteczniej wspomagać potrzebujących.” A partia Jarosława Kaczyńskiego proponuje znaczne rozbudowanie aparatu pomocy społecznej, m.in. poprzez zwiększenie liczby pracowników socjalnych i podwyższenie im pensji oraz wzmocnienie kadry powiatowych centrów pomocy rodzinie.
Mniej populistyczne są PO i PSL – zamiast zwiększania wydatków na politykę społeczną postulują lepsze dzielenie pomocy.
Wszystkie partie bez wyjątku umieściły w swoich programach propozycje pomocy dla osób niepełnosprawnych – obiecują zwiększenie bezpośredniej pomocy finansowej ze strony państwa oraz promowanie działań usuwających bariery w uczestniczeniu niepełnosprawnych we wszelkich aspektach życia.
Programy socjalne wszystkich partii mają jeszcze jedną wspólną cechę – całkowity brak konkretów finansowych. Żadne z ugrupowań nie pokazało skutków finansowych swoich propozycji. Może stwierdziły, że nie ma sensu tego liczyć, skoro i tak większość z ich propozycji nie ma szans na realizację w czasach spowolnienia gospodarczego i zaciskania pasa.
Wybory 2011 / DGP