Według szacunków pracodawców w ciągu ostatnich dwóch lat wydłużonymi okresami czasu pracy objętych zostało nawet około 700 tys. pracowników. To rozwiązanie antykryzysowe, które rzeczywiście się sprawdziło.
22 sierpnia tego roku minęły dwa lata od momentu wejścia w życie ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców. Na podstawie tych przepisów w 1060 firmach wydłużono okresy rozliczeniowe czasu pracy do maksymalnie 12 miesięcy. Dzięki temu rozwiązaniu firmy mogą łatwiej dostosować czas pracy do potrzeb produkcji.
Rozkład czasu pracy podwładnego w przedłużonym wymiarze może przewidywać różną liczbę godzin do przepracowania w poszczególnych miesiącach. Dłuższą pracę równoważy się okresami krótszej lub czasem wolnym. Pracodawca później też wypłaca dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych z tytułu przekroczenia tygodniowej normy pracy. Ma też więcej czasu na udzielenie pracownikowi wolnego w zamian za pracę w nadgodzinach.
– To rozwiązanie pozytywne także dla pracowników, zwłaszcza zatrudnionych przy pracach sezonowych. Pozwala bowiem firmom uniknąć redukcji etatów – tłumaczy Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.
Podkreśla, że pracodawcy nie nadużywali możliwości wydłużania okresów rozliczeniowych. Potwierdzają to kontrole Państwowej Inspekcji Pracy (PIP).

Przestrzegane procedury

Spośród 560 pracodawców sprawdzonych przez PIP pod tym kątem tylko 5 proc. naruszyło procedury wydłużania okresów rozliczeniowych. Jeszcze mniej, bo tylko 1,1 proc. takich firm, nie wypłacało podwładnym co najmniej płacy minimalnej za każdy miesiąc pracy w przedłużonym wymiarze.
Z łącznej liczby 108 tys. pracowników skontrolowanych przedsiębiorstw tylko 1,1 proc. pracowało z naruszeniem przepisów o tygodniowym odpoczynku, a 2,4 proc. – z naruszeniem prawa do odpoczynku dobowego. Większe problemy powodowała jedynie konieczność sporządzania co najmniej 2-miesięcznych harmonogramów pracy w trakcie wydłużonego okresu rozliczeniowego. Ten obowiązek naruszyła co trzecia skontrolowana firma.
– Problemem dla pracodawców okazała się jednak konieczność porozumienia się ze związkami zawodowymi w sprawie wydłużenia okresów. Zakładowe organizacje związkowe często ulegają bowiem nieformalnym naciskom z centrali, aby nie udzielać zgody na pracę w dłuższym wymiarze – mówi Witold Polkowski.
Jego zdaniem potwierdzają to dane dotyczące zawartych porozumień. Aż w 707 przypadkach przedłużenie okresu rozliczeniowego nastąpiło na podstawie porozumienia z przedstawicielami pracowników, a tylko w 333 – na mocy porozumienia ze związkami zawodowymi. Wprowadzenie dłuższych okresów rozliczeniowych za zgodą przedstawicieli zatrudnionych jest jednak możliwe tylko wtedy, gdy u danego przedsiębiorcy nie działają zakładowe organizacje związkowe. Z kolei w 20 firmach okres rozliczeniowy został przedłużony w układzie zbiorowym pracy (czyli także za zgodą związków zawodowych).
– Moim zdaniem 333 podpisanych porozumień to dużo. Świadczy to o dobrej woli organizacji związkowych w poprawianiu kondycji firm – mówi Marcin Zieleniecki, ekspert NSZZ „Solidarność”.
Tłumaczy, że związki zawodowe działają najczęściej w największych przedsiębiorstwach. W praktyce możliwe jest więc, że na podstawie porozumień zawieranych ze związkami, wydłużonymi okresami rozliczeniowymi czasu pracy objęto więcej osób niż w drodze porozumień z przedstawicielami podwładnych.

Trudny kompromis

Mimo rozbieżności w ocenie skutków wprowadzenia ustawy antykryzysowej pracodawcy i związki zawodowe mają rozmawiać w sprawie wdrożenia na stałe niektórych jej rozwiązań. Firmy chcą, aby jednym z nich było właśnie wydłużanie okresów rozliczeniowych czasu pracy.
– Przypominam, że jest to rozwiązanie nadzwyczajne, wprowadzone w okresie kryzysu, gdy zagrożony był byt wielu pracodawców. Będziemy ostrożnie podchodzić do prób wdrażania takich przepisów na stałe – mówi Marcin Zieleniecki.