Platoforma zapowiada darmowe e-podręczniki, PiS odgrzewa pomysły Romana Giertycha, a SLD obiecuje więcej pieniędzy. To patenty na edukację
Platforma Obywatelska stawia na edukację już w pierwszym rozdziale swojego programu wyborczego. Mówi o współfinansowaniu przedszkoli z budżetu państwa, darmowych e-podręcznikach, filozofii jako nowym przedmiocie dla licealistów oraz elastyczniejszych formach zatrudniania kadry nauczycielskiej. Prawo i Sprawiedliwość postuluje o przesunięcie obowiązku szkolnego dla sześciolatków do 2020 r. oraz odgrzewa pomysły byłego szefa resoru edukacji Romana Giertycha – czyli obowiązkowe mundurki, Narodowy Instytut Wychowania i specjalne szkoły dla chuliganów.

Palące przedszkola

Najbardziej ostatnio palący dla rodziców problem, a mianowicie przedszkola, literalnie poruszają w programach PO, PiS oraz SLD. Platforma i SLD mówią otwarcie o współfinansowaniu tych placówek z budżetu państwa. Jednak żadna z tych partii nie wskazuje, od kiedy państwo wsparłoby samorządy, ani w jakiej wysokości.
PiS zapowiada darmowe publiczne przedszkola w pełnym wymiarze godzin, nie wszystkie dzieci miałyby jednak dostęp do całkowicie nieodpłatnej opieki. Partia Kaczyńskiego nie wskazuje, kto miałby te cele finansować. Szacuje się, że bezpłatna opieka przedszkolna nad dziecmi w wieku 3 – 5 lat to wydatek co najmniej 2 mld zł.

Motywacja nauczycieli

Reforma edukacji lansowana przez PO to też większa elastyczność w zatrudnianiu i wynagradzaniu nauczycieli. Obecny system awansu zawodowego oraz płac dla pedagogów ma być przekształcony w model motywacyjny. Do 2015 r. uczniowie klas IV – VI mieliby dostać darmowe interaktywne podręczniki do nauki wszystkich przedmiotów, które zastępowałyby klasyczne. PO zapowiada wyposażenie gimnazjów w doradztwo zawodowe, a program liceum ma być rozszerzony o naukę zagadnień związanych z prawem i przedsiębiorczością. Z kolei pracodawcom partia Donalda Tuska chce dać możliwość tworzenia szkół przyzakładowych. Wszystkie szkoły mają dostać możliwość korzystania z poszerzonej oferty darmowych obiadów. PO zamierza także pozwolić szkołom na nawiązywanie bliskiej współpracy z organizacjami pozarządowymi, np. ekologicznymi, i w ten sposób rozszerzyć ofertę zajęć pozalekcyjnych oraz możliwości rozwijania talentów przez uczniów.
PiS w swoim programie zwraca przede wszystkim uwagę na kwestie wychowawcze. Zapowiada powrót do lansowanego przez Romana Giertycha programu „Zero tolerancji dla przemocy w szkole”, czyli obowiązkowych mundurków, monitoringu i ośrodków wychowawczych o zaostrzonym rygorze. Negatywna ocena z zachowania miałaby też wpływać na promocję uczniów. Nad wszystkimi tymi kwestiami miałby czuwać Narodowy Instytut Wychowania.
PiS mówi także o ponownym wzmocnieniu nadzoru pedagogicznego w postaci kuratorów oświaty, co zliberalizowała PO. Kolejnym odejściem od reform PO miałby być powrót do podstawy programowej dającej ogólne wykształcenie, a nie jak chce Hall, dość wąskie specjalizacje. PiS chce także do podstawy programowej włączyć wychowanie patriotyczne. Budżet państwa finansowałby wycieczki uczniów do miejsc pamięci narodowej, także znajdujących się poza granicami kraju.

Potrzebni fachowcy

SLD jako jedyna partia zwraca uwagę na potrzebę reformy szkolnictwa zawodowego. Proponuje, by przedsiębiorcy mieli realny wpływ na tworzenie tego segmentu edukacji. Firmy miałyby możliwość planowania, organizowania oraz realizowania procesu kształcenia zawodowego, a nauczyciele praktycy uczący w takich szkołach byliby dodatkowo premiowani za swoje umiejętności.
SLD mówi także o potrzebie dodatkowego wsparcia finansowego szkół z budżetu państwa w związku z obniżeniem wieku szkolnego. Lewica uważa, że należy także dążyć do wyszkolenia wszystkich nauczycieli w zakresie zagadnień informatycznych, doposażyć szkolne pracownie komputerowe. Dać uczniom darmowe zestawy edukacyjne oraz zainstalować w każdej szkole bezprzewodowy internet.
Według Ryszarda Stefanowskiego, prezesa Ogólnopolskiej Fundacji Edukacji Komputerowej, taka akcja kosztowałaby 10 mld zł. Problem polega na tym, że edukacja to pierwsza dziedzina, w której rząd szuka oszczędności.
Wybory 2011 / DGP