Uczniowie od wychowawcy dowiedzą się, jaką ścieżkę kształcenia wybrać. W doborze zawodu nie pomogą im profesjonalni doradcy.
Placówki oświatowe powinny zapewnić uczącym się pomoc doradców zawodowych. Już teraz objęte takim obowiązkiem są gimnazja, licea ogólnokształcące, technika i zasadnicze szkoły zawodowe.
Zdaniem autorów rządowego raportu Młodzi 2011 dobrze prowadzone poradnictwo pomaga uczniom w lepszym wyborze zawodu i w szybszym znalezieniu pracy.
– Staramy się w ramach godzin wychowawczych pomagać uczniom wybierać ścieżkę kształcenia, organizujemy też spotkania z przedstawicielami szkół wyższych – mówi Wiesław Kosakowski, dyrektor III Liceum Ogólnokształcące im. Marynarki Wojennej RP oraz Gimnazjum nr 24 w Gdyni.
Najczęściej odbywa się to raz w roku. Ministerstwo Edukacji Narodowej uważa, że to jednak za mało, i nakłada dodatkowe obowiązki na placówki oświatowe. Zgodnie z przepisami gimnazja powinny od 1 września 2011 r., a szkoły ponadgimnazjalne od przyszłego roku, zatrudnić doradcę zawodowego. Jeśli nie mają takiej możliwości, muszą chociaż wyznaczyć nauczyciela, który będzie planować i realizować zadania z zakresu doradztwa edukacyjno-zawodowego. Tak wynika z rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 17 listopada 2010 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach (Dz.U. nr 228, poz. 1487).
Jak się okazuje, szkoły albo o tym nie wiedzą, albo nie mają na to pieniędzy.
– Nic nie wiem na temat takiego wymogu – mówi Grzegorz Zalewski, dyrektor gimnazjum w Lisewie.
Dodaje, że obecnie szkoła prowadzi doradztwo zawodowe, korzystając ze specjalistów z poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Resort edukacji nie przewidział też środków na etaty dla doradców.
– Nie dostałem na ten cel pieniędzy – mówi Wiesław Kosakowski.
Szkoły nie mogą więc ich zatrudnić. Dlatego w praktyce może okazać się, że placówki oświatowe tylko fikcyjnie będą realizować obowiązek poradnictwa zawodowego. Na przykład aby spełnić ministerialny wymóg, wyznaczą do jego prowadzenia np. nauczycieli języka polskiego. Nie pomoże im również lokalny urząd pracy. Tam zatrudnieni doradcy nie mają czasu na indywidualne spotkania z uczniami.