Pobożne życzenia zamiast rzeczywistych zmian w systemach emerytalnych – tak wyglądają dziś propozycje partii politycznych. Obiecują podwyżkę świadczeń, zmianę zasad waloryzacji i dodatki. Skąd na to pieniądze – nie mówią.
Najczęstsze obietnice to podwyżki obecnie wypłacanych emerytur. Takie postulaty znajdują się w programach partii opozycyjnych. PiS zapowiada dodatek dla emerytów, których świadczenia są niższe od 1300 zł, i wprowadzenie kwotowej waloryzacji emerytur. Zarobiliby na niej emeryci, których świadczenia są najniższe.
Dalej idzie SLD, które zapowiada nie tylko podwyżki dla najbiedniejszych do poziomu połowy przeciętnych świadczeń, ale też chce znacząco zwiększyć waloryzację emerytur przez zmianę wskaźnika wynagrodzeń. Obecnie ustala się ją na poziomie inflacji z poprzedniego roku plus minimum 20 proc. realnego wzrostu płac. Sojusz proponuje też podwyższenie emerytur i rent wypłacanych od wielu lat, by zmniejszyć ich różnicę wobec dziś przyznawanych świadczeń.
Z czego takie zmiany sfinansować, trudno wyczytać w programach partii. Lewica wspomina tylko, że nie wyklucza podniesienia składki rentowej po stronie pracodawców.
Więcej szczegółów mamy w sprawie przyszłości systemu emerytalnego, choć tu także żadna z partii nie prezentuje całościowej wizji. Ale zdają już sobie sprawę, że wysokość przyszłych emerytur jest problemem. Nawet optymistyczne prognozy skutków ostatnich zmian emerytalnych łącznie z oszczędzaniem w III filarze zakładają stopę zastąpienia (relację ostatniej pensji do emerytury) na poziomie czterdziestu paru procent. Te nieoptymistyczne mówią o 20 – 30 procentach. By były większe, PSL proponuje ulgi na III filar, PiS wprowadzenie zasady, że kapitał w ZUS jest wspólnym majątkiem małżonków, i wprowadzenie emerytur małżeńskich, a SLD chce podniesienia składki emerytalnej opłacanej z budżetu za osoby na urlopach macierzyńskich i wychowawczych.

OFE do zmiany

Jedno nie ulega wątpliwości: zmian w OFE ciąg dalszy nastąpi. Choć wydaje się, że w tej kwestii podział biegnie w poprzek partii rządzących i opozycyjnych. Ludowcy i PiS proponują dobrowolność ubezpieczeń w otwartych funduszach, ci, którym one nie odpowiadają, mogliby zostawiać składkę w ZUS. Takiej zmiany nie przewiduje SLD i nie wypowiada się w tej kwestii także PO. Sojusz proponuje wprowadzenie konkurencji między OFE i zróżnicowanie portfeli inwestycyjnych w funduszach. Podobne pomysły szykuje Michał Boni w kancelarii premiera w ramach tak zwanej ustawy efektywnościowej. Jednak najpilniejszą sprawą w kolejnej kadencji będzie przygotowanie sposobu wypłat emerytur z OFE. I wszystko wskazuje, że nie będą to fundusze powołane przez OFE, a ZUS. Taki pomysł mają Jolanta Fedak, szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki i podobny punkt znalazł się w programie SLD.

Reformy? Któż to wie

Pewne wydają się zmiany w emeryturach mundurowych, bo z różnymi zastrzeżeniami znajdują się one w przedwyborczych zapowiedziach trzech partii PO, PSL i SLD. Wiadomo jednak, że nie ma już mowy o powrocie emerytur mundurowych do ZUS, policjanci i żołnierze wywalczyli odrębność systemu, do ustalenia pozostają szczegóły. Pod znakiem zapytania stoją zmiany w KRUS. Wiadomo że będą dotyczyć tych najwięcej zarabiających.
O ile przy reformie KRUS nikt nie chce wyrywać się przed orkiestrę, to przy kwestii zrównania i podwyższenia wieku emerytalnego twardych deklaracji brak, mimo że decyzja o stopniowym wydłużaniu wieku emerytalnego może zapaść w kolejnej kadencji. PSL i SLD piszą w swoich programach jedynie o wprowadzaniu systemu zachęt do dłuższej pracy.
Największą słabością partii jest skrzętne pomijanie kosztów, jakie trzeba będzie ponieść w ramach kolejnych kroków reformy systemu emerytalnego.
Kosztów nie podamy
W cyklu wyborczym opisaliśmy propozycje partii dotyczące finansów publicznych i rynku pracy. Wszystkie partie deklarują uzdrowienie finansów publicznych. PiS obiecuje podatek bankowy, SLD opodatkowanie najbogatszych, ale żadna z partii nie przewiduje wzrostu podatków takich jak PIT czy VAT. W sprawach dotyczących rynku wszystkie partie zapowiadają działania zwiększające zatrudnienie. Podobnie jak w przypadku finansów publicznych partie unikają wyliczeń kosztów propozycji i możliwości ich sfinansowania.
Wybory 2011. / DGP