Ponowne rozpoczęcie pracy w tej samej dobie pracowniczej nie powinno oznaczać, że firma ma zapłacić podwładnemu dodatek do pensji za nadgodziny – postulują pracodawcy.
Pracodawcy nadal mają problemy z przestrzeganiem przepisów o dobie pracowniczej i nadgodzinach. Wynika z nich, że jeśli pracownik rozpocznie pracę godzinę wcześniej niż dnia poprzedniego, to za tę godzinę trzeba zapłacić mu dodatek z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych. Pracownik rozpocznie bowiem pracę, zanim upłyną 24 godz. od momentu rozpoczęcia jej w dniu poprzednim. Zatem w jednej dobie pracowniczej rozpocznie on pracę dwa razy.
– Nie wie o tym nie tylko większość pracodawców, ale także niektóre firmy, które świadczą im usługi kadrowe. O tzw. przedgodzinach dowiadują się dopiero w razie wizyty inspektora pracy lub pozwu pracownika do sądu o wypłatę dodatku za pracę w nadgodzinach – mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.
Podkreśla, że już samo zaplanowanie pracy w taki sposób, że pracownik dwukrotnie rozpoczyna pracę w tej samej dobie pracowniczej, jest wykroczeniem. Firma nie może bowiem planować pracy w godzinach nadliczbowych.
– Z powodu tych przepisów zwłaszcza duże firmy produkcyjne mają problemy z tworzeniem grafików i dostosowaniem czasu pracy do potrzeb produkcji – mówi Izabela Zawacka, radca prawny z Wojewódka i Wspólnicy Kancelaria Prawa Pracy.
Tłumaczy, że doba pracownicza utrudnia także stosowanie ruchomego czasu pracy. Dzięki niemu pracownik (który np. ma małe dzieci) może rozpoczynać pracę nie o konkretnej godzinie (np. 8), ale w konkretnym przedziale czasu (np. między 7 a 9).
– W praktyce uznaje się, że w przypadku ruchomego czasu pracy dobę pracowniczą liczy się od początkowej godziny przedziału czasowego, w którym pracownik ma się stawić w firmie, czyli np. od 7, jeśli pracownik ma rozpocząć pracę między 7 a 9 – tłumaczy Izabela Zawacka.
Wyjaśnia, że takie rozwiązanie jest racjonalne, ale nie ma podstawy prawnej. W razie sporu pracownika z pracodawcą w tej sprawie sąd musiałby rozstrzygnąć, kiedy rozpoczyna się doba pracownicza w przypadku stosowania ruchomego czasu pracy.
– Przepisy o dobie pracowniczej nie są więc także korzystne dla pracowników, którym zależy na elastycznym ustaleniu godzin pracy. Firmy mogą się na to nie godzić z obawy o konieczność zapłaty dodatku za nadgodziny – mówi Małgorzata Lorenc z firmy Lorenc – Doradztwo Kadrowe.
Z powodu tych utrudnień pracodawcy będą postulować usunięcie wadliwych przepisów.
– Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie do kodeksu pracy rozwiązań ustawy antykryzysowej, które dotyczą przedgodzin – mówi Witold Polkowski.
Zgodnie z art. 10 ustawy z 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracodawców i przedsiębiorców (Dz.U. nr 125, poz. 1035 z późn. zm.) przedsiębiorca może ustalić w porozumieniu ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami pracowników indywidualny rozkład czasu pracy podwładnego, który przewiduje różne godziny rozpoczynania i kończenia pracy. W takim przypadku ponowne wykonywanie pracy w tej samej dobie nie stanowi pracy w godzinach nadliczbowych.
Kolejne rozmowy w Komisji Trójstronnej dotyczące wprowadzenia na stałe rozwiązań antykryzysowych odbędą się na najbliższym posiedzeniu zespołu ds. prawa pracy i układów zbiorowych 12 września 2011 r. Jeśli partnerzy społeczni i rząd nie porozumieją się w tej sprawie, przepisy antykryzysowe przestaną obowiązywać od 1 stycznia 2012 r.