Od marca mieliśmy powolną poprawę sytuacji na rynku pracy. Analitycy oczekiwali, że tak jak w poprzednich ośmiu latach, z wyjątkiem 2009 r., tendencja ta utrzyma się co najmniej do września lub października.
Jednak z sondy przeprowadzonej przez „DGP” w powiatowych urzędach pracy wynika, że już sierpień przynosi niekorzystne zmiany. – Od początku miesiąca obserwujemy nieznaczny wzrost bezrobocia – mówi Danuta Raciborska, dyrektor PUP w Kutnie.
Dodaje, że nie spodziewa się, aby ta sytuacja zmieniła się w następnych tygodniach, bo przybywa osób bez zajęcia. – Tymczasem nawet ofert pracy sezonowej jest mniej niż zwykle o tej porze roku – wyjaśnia.
Dramat jest w powiecie kwidzyńskim, gdzie bezrobocie jest o 50 proc. większe niż przed rokiem. – To efekt kłopotów jednego zakładu, który radykalnie ograniczył zatrudnienie osób, które były na etatach w agencjach pracy tymczasowej – twierdzi Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie.
Natomiast na przykład w powiecie gostynińskim nastąpiła stabilizacja na rynku pracy. – Nie oczekujemy ani spektakularnego spadku, ani wzrostu bezrobocia – mówi Grażyna Witkowska, zastępca dyrektora PUP w Gostyninie.
Także Andrzej Czupryński, zastępca dyrektora PUP w Gostyniu, nie oczekuje zmniejszenia się liczby bezrobotnych. Podobne opinie mają także przedstawiciele urzędów pracy z wielu innych miejscowości.
– Na podstawie obserwacji z początku sierpnia można się spodziewać, że po nieznacznym wzroście bezrobocia w lipcu, teraz może się ono utrzymać w naszym powiecie na poziomie z poprzedniego miesiąca – ocenia Mirosław Biernacki, dyrektor PUP w Sokółce.
Z kolei w powiecie lubartowskim w pierwszych siedemnastu dniach sierpnia liczba bezrobotnych zmniejszyła się zaledwie o trzy osoby i wynosi 5359. W tym samym czasie w powiecie kłodzkim zmalała tylko o 50 i jest nadal bardzo wysoka, bo wynosi 12 580.
Skąd te problemy? Eksperci nie mają wątpliwości, że wcześniejsze niż zwykle zahamowanie spadku bezrobocia związane jest między innymi z pogarszaniem się koniunktury gospodarczej. W rezultacie firmy zatrudniające ponad 9 osób przestały tworzyć nowe miejsca pracy. Świadczą o tym dane GUS – w lipcu zatrudnienie w przedsiębiorstwach było na tym samym poziomie jak w czerwcu, podczas gdy przed rokiem wzrosło w tym okresie o 14 tys.
Ale to nie wszystko. Zahamowanie spadku bezrobocia to także efekt radykalnego obniżenia środków na walkę z nim. W tym roku urzędy pracy otrzymały tylko 3,2 mld zł – aż o 54 proc. mniej niż w roku poprzednim. Z tego powodu zdecydowanie spadła liczba subsydiowanych miejsc pracy i ograniczone zostało wsparcie finansowe dla bezrobotnych, którzy mieli pomysł na własny biznes, ale brakowało im pieniędzy.
Wszystko to sprawia, że nie spełnią się prognozy resortu finansów, który liczy, że w końcu roku stopa bezrobocia spadnie do 10,9 proc.
– Po ostatnich danych GUS szacujemy, że w końcu roku stopa bezrobocia wyniesie 11,5 – 12 proc. – mówi Urszula Kryńska, ekonomista z Banku Millennium.
Większą optymistką jest Karolina Sędzimir, ekonomista z PKO BP, według której bezrobocie w grudniu może wynieść 11,4 proc.