Z sondy „DGP”wynika, że starsi pracownicy wybierają pracę w urzędzie, godząc się na zawieszenie emerytury. Gminy ponownie zatrudniają np. emerytów ze specjalnymi uprawnieniami. Dyrektorom wciąż nie udało się zwolnić starszych urzędników.
Do 1 października pracownicy, którzy nabyli prawo do emerytury do końca 2010 roku, muszą zwolnić się z pracy choćby na jeden dzień, aby móc dalej łączyć pobieranie tego świadczenia z zatrudnieniem. W przypadku prywatnych firm powrót do pracy po tak krótkiej przerwie nie powinien być problemem, jeśli pracownik porozumie się w tej sprawie z pracodawcą. Ale może być to kłopot dla osób zatrudnionych w administracji publicznej. Tam najczęściej trzeba ogłosić nabór na zwolnione stanowisko, do którego może przystąpić prawie każdy, kto spełnia warunki formalne. Co więcej, taka procedura trwa do kilku miesięcy. Szefowie urzędów, którzy uważali jednak, że dzięki temu rozwiązaniu pozbędą się z urzędów emerytów, nie mogą na to liczyć. Starsi pracownicy najczęściej wybierają bowiem pracę w urzędzie, godząc się na zawieszenie emerytury.
Praca albo świadczenie
Przepisy dotyczące rozwiązywania (choćby na dzień) umów o pracę, po to aby nadal otrzymywać emeryturę, weszły w życie 1 stycznia 2011 r. Zgodnie z ustawą z 16 grudnia 2010 r. o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 257, poz. 1726) każdy, kto od tej daty nabędzie prawo do emerytury, będzie musiał rozwiązać umowę o pracę, żeby pobierać świadczenie. To samo musi zrobić osoba, która pobierała emeryturę 31grudnia 2010 roku, kontynuując jednocześnie zatrudnienie u dotychczasowego pracodawcy.
– Osoby te powinny dostarczyć do ZUS świadectwo pracy lub zaświadczenie potwierdzające rozwiązanie stosunku pracy – mówi Eliza Skowrońska, główny specjalista do spraw legislacji w Centrali ZUS.
Jeśli nie rozstaną się ze swoim pracodawcą, ZUS zawiesi im wypłatę świadczenia od 1 października 2011 roku (jedynie z wyjątkiem niektórych przypadków pobierania wcześniejszej emerytury).
Racjonalizacja emerytów
W administracji rządowej, gdzie od miesięcy próbuje się nieudolnie redukować zatrudnienie, nowe przepisy mogłyby ułatwić cięcia etatów. Pracownik z prawem do emerytury nabytym do końca 2010 roku, który chciałby ją zachować, już w czerwcu powinien był swoim szefom złożyć wypowiedzenie. W efekcie jego umowa uległaby rozwiązaniu wraz z końcem września (jeśli obowiązuje go trzymiesięczny okres wypowiedzenia).
– Mamy kilka osób z prawem do emerytury, ale nie chcą się same zwalniać, bo wolą pracować w urzędzie, nawet jeśli nie będą mogły już łączyć zatrudnienia z pobieraniem emerytury – mówi Marek Kuciński, dyrektor generalny w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Tłumaczy, że dyrektor generalny nie ma więc możliwości zmuszenia ich do odejścia z pracy. Podobna sytuacja jest też w innych urzędach.
– Nikt do tej pory z osób pobierających emeryturę nie zdecydował się na odejście z urzędu. Spodziewaliśmy się, że będą wypowiadać umowy o pracę, ale na razie nikt tego nie zrobił – potwierdza Aleksandra Skorupka, dyrektor biura prawnego i spraw pracowniczych Kancelarii Senatu.
Identyczna sytuacja jest też w Rządowym Centrum Legislacji (RCL).
– Wszystko wskazuje na to, że osoby z prawem do emerytury wolą z niej zrezygnować i wciąż być aktywne zawodowo, pracując w urzędzie, niż rozwiązywać umowę – mówi Jacek Krawczyk, wiceprezes RCL.
Wskazuje, że wpływ na tę decyzję z pewnością miała różnica między emeryturą, a otrzymywaną pensją.



Urzędy, zwłaszcza centralne, które zakładały, że dzięki nowym przepisom zredukują zatrudnienie, już wiedzą, że nie będzie to takie łatwe.
– Nie możemy zwalniać pracowników ze względu na wiek emerytalny, bo sądy przywracałyby ich do pracy – mówi Marek Kuciński.
Dodatkowo taki sposób pozbywania się urzędników krytykują prawnicy.
– Ten przepis jest skrajnie niesprawiedliwy, bo o ewentualnym zwolnieniu urzędnika powinna decydować np. niska jakość jego pracy, a nie nabycie przez niego prawa do emerytury – mówi Aleksander Proksa, radca prawny, dyrektor Narodowego Banku Polskiego.
Omijanie prawa
Z sondy „DGP” wynika, że nawet jeśli urzędnik zwolni się z pracy, aby nadal pobierać emeryturę, może wrócić do urzędu na to samo stanowisko. Wystarczy, że porozumie się w tej sprawie z bezpośrednim przełożonym lub szefem urzędu.
– Nie ukrywam, że część osób z prawem do emerytury, które zdecydowały się odejść z urzędu, aby nie mieć zawieszonej emerytury, ponownie wróci do pracy. Zgłaszają się oni do naborów, które organizujemy na ich miejsce – mówi Wiesław Chojnacki, dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Według niego bardzo często są to doświadczeni pracownicy z uprawnieniami geodezyjnymi lub budowlanymi, którzy dla urzędu są niezbędni. A osoby młode z takimi kwalifikacjami wolą pracować na rynku prywatnym lub prowadzić własny biznes.
Gminy sprzyjają
Podobne porozumienia z przełożonymi mogą zawierać także pracownicy samorządowi. Jeśli wypowiedzieli umowę do końca czerwca, to w okresie wypowiedzenia urząd może już przygotować nabór na jego stanowisko, do którego może też przystąpić odchodzący z pracy urzędnik.
– Z takich rozwiązań korzystają szefowie urzędów samorządowych. Zezwala na to prawo, a nam nie zależy na tym, aby pozbywać się często dobrego specjalisty na kierowniczym stanowisku – mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
Tłumaczy, że na niższych stanowiskach pracownicy częściej decydują się jednak na zachowanie emerytury i odejście z urzędu. Wynika to z tego, że jej wysokość jest tylko niewiele niższa od pensji urzędniczej lub porównywalna do niej.