W tym roku tylko w województwie świętokrzyskim Okręgowa Komisja Egzaminacyjna (OKE) unieważniła prace 193 maturzystom. To dla nich wyrok, od którego nie przysługuje odwołanie. Przepisy nie przewidują bowiem takiej możliwości. – Decyzje okręgowych komisji są ostateczne – tłumaczy Roman Dziedzic, dyrektor OKE w Jaworznie. Zdaniem konstytucjonalistów takie rozwiązanie jest niezgodne z prawem.



– Przepisy powinny umożliwiać odwołanie się od decyzji o unieważnieniu egzaminu maturalnego. Ma ona bowiem charakter decyzji administracyjnej – mówi Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Sprawą zainteresowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Zapowiedziała, że jeśli tego problemu nie uda się rozstrzygnąć inaczej, zgłosi go do Trybunału Konstytucyjnego (TK).

Konfliktowa decyzja

Problem z zakwestionowaniem decyzji okręgowych komisji dotyczy m.in. 53 uczniów z Ostrowca Świętokrzyskiego. W jednym z zadań podali oni ten sam, błędny kolor roztworu – szafirowy zamiast brązowego. Łódzka OKE unieważniła ich egzamin z chemii, zarzucając im ściąganie.
– Decyzje komisji w tej sprawie są niezależne i nie podlegają ocenie – mówi Małgorzata Dudkiewicz-Świerzyńska, wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi.
Tłumaczy, że komisja dokonała wszelkich starań, aby prace były sprawdzone rzetelnie.
– W przypadku podjęcia decyzji o unieważnieniu egzaminu zawsze jest ona kilkakrotnie konsultowana i sprawdzana. Nie podejmuje jej jedna osoba, ale grono ekspertów – mówi.
Uczniowie powołali jednak pełnomocnika, który skierował wniosek do Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) o rozpatrzenie, czy OKE dopełniła wszelkich procedur koniecznych do wydania takiej decyzji. Urzędnicy sprawę badają. Szanse na zmianę postanowień okręgowej komisji są jednak niewielkie.
– Decyzja OKE jest ostateczna i ministerstwo nie ma żadnych możliwości, by na nią wpłynąć – uważa Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN.
Kazimierz Jesionek, adwokat z Kancelarii Star Lex w Starachowicach, pełnomocnik maturzystów, już zapowiedział, że uda się z wnioskiem do sądu, jeśli OKE nie zmieni swojej decyzji, a MEN nie podejmie żadnych działań. Jednak ta droga również może okazać się nieskuteczna, bo sądy zazwyczaj odrzucają takie pozwy.

Potrzebna kontrola

Zdaniem prawników niedopuszczalne jest, aby decyzja o unieważnieniu egzaminu (który decyduje przecież np. o podjęciu studiów) nie podlegała żadnej procedurze odwoławczej.
– Ze względu na konsekwencję tego rozstrzygnięcia oraz jego związek z procedurą przeprowadzania egzaminu, jego unieważnienie powinno być poddane kontroli – mówi Ryszard Piotrowski.
Z tym nie zgadza się resort edukacji.
– Brak możliwości odwołania się od decyzji podyktowany jest tym, aby nie było możliwości naciskania na okręgowe komisje egzaminacyjne – uważa Grzegorz Żurawski.

Ekspresowy wgląd

Obecnie uczeń, który uważa, ze został pokrzywdzony decyzją OKE, może jedynie wnioskować o wgląd do pracy. Ale nawet ta procedura budzi wątpliwości. Maturzysta, któremu OKE unieważniła egzamin np. uznając, że nie napisał jej samodzielnie, ma prawo ją przejrzeć.
– Takie prawo przysługuje jednak tylko zdającym albo ich rodzicom, jeśli uczeń jest niepełnoletni – mówi Małgorzata Dudkiewicz-Świerzyńska.
Maturzyści nie mogą więc skorzystać z pomocy np. ekspertów z danej dziedziny, którzy pomogliby im ustalić, czy decyzja komisji dotycząca oceny pracy lub unieważnienia egzaminu jest uzasadniona. Nie ma prawa też jej skopiować. W zależności od ustaleń poszczególnych OKE maturzysta na sprawdzenie swojej pracy ma 20 – 30 min. Jeśli dopatrzy się błędu, może wnioskować do dyrektora OKE o ponowne sprawdzenie pracy i zmianę wyniku. Błędy OKE najczęściej wynikają z przyczyn technicznych, na przykład gdy skaner błędnie odczytał wyniki z arkusza.
Jeśli uczeń zgłosi takie niedopatrzenie, eksperci OKE przeglądają pracę jeszcze raz. Jeżeli maturzysta ma rację, wtedy wynik egzaminu jest zmieniany. Problem pojawia się, gdy uczeń znajdzie błąd merytoryczny, np. spowodowany inną interpretacją zadania.

Bezradni uczniowie

– W mojej praktyce spotkałem się z przypadkiem, gdy uczeń powoływał się na różne podręczniki, uzasadniając swoją błędną odpowiedź. Mimo to na podstawie ekspertyzy zewnętrznego eksperta komisja odrzuciła jego prośbę o zmianę wyniku – mówi Roman Dziedzic.
Uczeń ten podał sprawę do sądu. Sąd jednak wniosek ucznia odrzucił, powołując się na fakt, że nie jest to decyzja administracyjna i decyzje OKE w tej kwestii są niezależne. Ta sprawa dotyczyła jednak zmiany wyniku egzaminu, a nie jego unieważnienia. W tym drugim przypadku Trybunał Konstytucyjny może uznać, że jest to decyzja administracji i powinno od niej przysługiwać odwołanie.