Zaledwie 12 dni pozostało Polsce na wdrożenie tzw. dyrektywy Frattiniego. Dzięki niej cudzoziemcy nielegalnie pracujący zyskaliby jeszcze większą ochronę przed nieuczciwymi pracodawcami. Już jednak wiadomo, że nie dotrzymamy terminu jej implementacji, bo projekt ustawy w tej sprawie utknął w Rządowym Centrum Legislacji (RCL).



Za niewdrożenie unijnych przepisów na czas Polsce grozi kara finansowa – nawet 12 mln euro. Tyle możemy zapłacić za rok spóźnienia. A biorąc pod uwagę kalendarz wyborczy, nowe przepisy mają szansę wejść w życie dopiero za 12 miesięcy.

O tym, że groźba kary za brak wdrożenia unijnej dyrektywy jest całkiem realna, dwa lata temu przekonali się Hiszpanie, a wcześniej Francuzi. Ci ostatni 5 lat temu zapłacili 20 mln euro za niewdrożenie unijnych przepisów z zakresu rybołówstwa.

Trybunał decyduje

Procedura wobec państwa, które nie wywiązało się na czas z obowiązku implementacji dyrektywy, jest jasna. Inicjatywa w tej sprawie należy do Komisji Europejskiej. To ona może postawić Polsce zarzut niewdrożenia przepisów. I na tym sprawa może się skończyć, pod warunkiem że w końcu w życie wejdą nowe przepisy.

Gorzej, jeżeli tak się nie stanie. Wtedy Komisja Europejska może skierować sprawę przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości. To on po przeprowadzeniu postępowania decyduje o nałożeniu kary. Eksperci jednak uspokajają.

– Cała procedura łącznie z wydaniem wyroku przez trybunał trwa zwykle kilka lat – mówi Agnieszka Lechman-Filipiak, partner w DLA Piper.

Dodaje, że przez ten czas państwo zwykle zdąży implementować przepisy. Jeżeli tak się stanie w przypadku dyrektywy Frattiniego, to Polska uniknie płacenia kary. Tak już zresztą było w przeszłości. W 2007 roku Komisja Europejska pozwała Polskę do trybunału za niewdrożenie dyrektywy o płatnościach transgranicznych za pomocą kart płatniczych i kredytowych. Kara nie została nałożona, bo udało się przygotować odpowiednie przepisy. Obecnie Komisja zamierza skierować kolejną sprawę przeciwko Polsce do trybunału w sprawie braku implementacji dyrektywy z 2003 roku o programach pracowniczych.

Życie bez dyrektywy

Brak przepisów dyrektywy w polskim prawie nie oznacza, że nieuczciwi pracodawcy, którzy nielegalnie zatrudniają cudzoziemców, będą mogli robić to bezkarnie. Za takie działanie polskie prawo również przewiduje sankcje. Zgodnie z ustawą o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy firma, która postępuje w ten sposób, musi się liczyć z nałożeniem na nią nawet 3 tys. złotych kary. Nieuczciwy pracodawca ponosi także koszt wydalenia cudzoziemca. Ukarany może być również pracownik, który godzi się na pracę na czarno. Za takie postępowanie sąd może mu nakazać zapłacić nawet 1 tys. złotych kary.

– Ma on jednak możliwość dochodzenia przed sądem wypłaty należnego wynagrodzenia – mówi Bartłomiej Raczkowski z kancelarii Raczkowski i Wspólnicy.

Zgodnie bowiem z art. 80 kodeksu pracy pracodawca zatrudniający pracownika, niezależnie od tego, czy przebywa on w Polsce legalnie, czy też nie, musi mu zapłacić za wykonaną pracę.

Eksperci dodają również, że brak przepisów dyrektywy Frattiniego w polskim prawie nie oznacza, że obywatele nie mogą się na nią powoływać.

– Mogą to robić zarówno przed sądem, jak i w urzędach – dodaje Bartłomiej Raczkowski.

Dodatkowe kary

Wdrożenie unijnych przepisów spowodowałoby jednak zaostrzenie kar, które już można nakładać na nieuczciwą firmę. Zgodnie z projektem ustawy, nad którym pracuje RCL, surowsze sankcje dotknęłyby te firmy, które powierzają pracę np. Wietnamczykowi, który nie ma wizy uprawniającej go do pobytu w Polsce (albo jest ona nieważna). W takiej sytuacji groziłaby im kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat.

Jeszcze surowsza odpowiedzialność karna przewidziana jest, gdy ktoś nielegalnie zatrudnia wielu cudzoziemców lub osoby młodociane. Wtedy musi się liczyć z pozbawieniem wolności nawet do 10 lat. Kary będą grozić pracodawcy również w sytuacji, gdy nie wykona kserokopii wizy cudzoziemca lub nie będzie w stanie jej przedstawić w czasie kontroli inspekcji pracy czy funkcjonariuszy straży granicznej.

Agnieszka Durlik-Khouri z Krajowej Izby Gospodarczej wskazuje na jeszcze jeden drakoński przepis dla firm przewidziany w projekcie ustawy. Pracodawca będzie musiał zapłacić cudzoziemcowi trzy pensje, jeśli sąd po przeprowadzeniu postępowania dowodowego nie będzie w stanie ustalić, jak długo ten pracował bez należnego wynagrodzenia. Wtedy przyjmie, że należy mu się płaca minimalna za każdy miesiąc.

– W praktyce więc obcokrajowiec zawsze może liczyć na trzy pensje, mimo że mógł pracować krócej – mówi Agnieszka Durlik-Khouri.