Największe polskie uczelnie boją się, że za kilka lat będą musiały zwracać liczone w milionach złotych budżetowe dotacje na ich działalność. Unia Europejska może je uznać za niedozwoloną pomoc publiczną.
Rektorzy szkół wyższych alarmują, że ich placówki mogą być potraktowane przez unijnych urzędników jak zwykłe przedsiębiorstwa. Gdy komercyjne przychody przekroczą 50 proc. całości ich budżetu, ci nakażą im zwrócić dotacje z budżetu, które dostali na swoją działalność.

List do premiera

Jeszcze w tym tygodniu na biurko premiera Donalda Tuska i minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej trafi uchwała Konfederacji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, która będzie wskazywała na konieczne zmiany w polskim prawie. Obecnie za bardzo upodabnia ono uczelnie do przedsiębiorstw. Środowisko akademickie chce też, aby rząd wymógł na unijnych urzędnikach zmiany w prawie europejskim – tak aby działalność dydaktyczna czy naukowo-badawcza była kwalifikowana jako misyjna i instytucjonalnie zwolniona z reguł dotyczących swobody gospodarczej i konkurencji.
MNiSW zapewnia, że rozmowy z KE już prowadzi – polskie regulacje jasno precyzują status uczelni. Inaczej jest w rozwiązaniach europejskich, gdzie o tym, czy jest ona instytucją publiczną, czy przedsiębiorstwem, może decydować ilość środków, jakie pozyskuje z działalności komercyjnej. Jeżeli stanowią one większość jej budżetu, to – jak wynika z opracowanych przez ekspertów UW, UJ oraz UOKiK opinii – uczelnia może stracić budżetowe dotacje – wyjaśnia prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich. A wtedy będzie musiała zwrócić tzw. niedozwoloną pomoc publiczną. W przypadku dużych polskich uniwersytetów, które dostają z budżetu kilkaset milionów złotych rocznie, to nawet dziesiątki milionów.

Przykład Czech

Na to, że obawy rektorów są uzasadnione, wskazują trzy sprawy, które rozpatrywał Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Pięć lat temu sędziowie ze Strasburga przyglądali się publicznym dotacjom, jakie na rozwój nauk technicznych otrzymał jeden z czeskich uniwersytetów. Uniknął on kary, ale tylko dlatego, że ETS uznał, iż uczelnia jest zbyt mała, a jej oferta obcojęzyczna zbyt uboga, by można było ją uznać za znaczącą na europejskim rynku usług edukacyjnych. – Zupełnie inaczej może być, gdy pod lupę trafi duży uniwersytet działający na europejskim rynku – mówi prof. Woźnicki. A komercjalizacja usług badawczych to naturalny trend w zachodnich gospodarkach. Polskie środowisko akademicko-naukowe mówi, że na każdą złotówkę przeznaczoną z budżetu na naukę powinny przypadać dwa złote z rynku.
Rektorzy chcą też zmienić ustawę o finansach publicznych, która nakłada na uczelnie etykietę przedsiębiorstwa. Propozycja, jaka trafi do premiera zakłada, że uczelnia w ramach budżetu będzie miała trzy osobne rachunki – dotyczący działalności dydaktycznej, naukowej i komercyjnej, które będą znakowały wpływające do nich pieniądze. – Niezależnie od kategorii uczelnia publiczna będzie mogła je dowolnie przesuwać – wskazuje prof. Wiesław Banyś, przewodniczący Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich. To podkreśli, że uczelnie nie prowadzą klasycznej działalności gospodarczej. – Dialog o statusie uczelni z KE prowadzi już resort nauki. Chodzi o odpowiedź na pytanie, czy uczelnie mogą prowadzić komercjalizację swoich usług i w związku z tym mieć przychody z ich sprzedaży, nie wchodząc w status instytucji komercyjnej – mówi rzecznik MNiSW Bartosz Loba.
PRAWO
Prawo europejskie szersze niż polskie
● Artykuł 106 polskiej ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym mówi, że prowadzenie przez uczelnię działalności dydaktycznej, naukowej, badawczej, doświadczalnej, artystycznej, sportowej, diagnostycznej, rehabilitacyjnej lub leczniczej nie stanowi działalności gospodarczej w rozumieniu przepisów ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (Dz.U. nr 173, poz. 1807 z późn. zm.). Ma on wyłączać uczelnie z grupy przedsiębiorstw, tak by mogły m.in. otrzymywać, bez groźby oprotestowania tego przez KE, dotacje z budżetu.
● Ale zgodnie z artykułem 87 traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską pomoc przyznawana przez państwo lub przy użyciu zasobów państwowych, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji przez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom, jest niezgodna ze wspólnym rynkiem. Te regulacje w art. 86 odnoszą się do finansowania przedsiębiorstw publicznych oraz przedsiębiorstw, którym państwa przyznają prawa specjalne lub wyłączne. To oznacza, że także wobec nich nie można stosować środków sprzecznych z zasadami prawa konkurencji. Może to dotyczyć uczelni.