Funkcjonariusze KE mają sposób, jak w jeszcze lepszych warunkach przeżyć jesień życia. Na emeryturze przysługuje im do 80 proc. ostatniego uposażenia, często 10 tys. euro miesięcznie.
Jednak kwota ta jest zredukowana, gdy emeryt przeniesie się z kraju uważanego za drogi (np. Belgia) do państwa, w którym koszty życia są niższe (Polska). Tu współczynnik emerytury może być obniżony o 1/5. Ale wystarczy zameldować się w szczególnie drogim mieście (jak Londyn czy Paryż), a emerytura nie tylko nie zostanie obcięta, lecz może wzrosnąć i osiągnąć wysokość ostatniej pensji. Nikt nie sprawdzi, gdzie faktycznie spędza czas były eurokrata. Z naszych informacji wynika, że w Brukseli proceder ten jest dobrze znany, ale nikt się nie pali, by go ukrócić. Potencjalni kontrolerzy sami podcięliby gałąź, na której siedzą. Bo i oni przestaną kiedyś pracować.