Na przestrzeni lat 2008 – 2011 w zagranicznych wymianach brało rocznie udział ledwie 2 proc. polskich studentów – wynika z najnowszych badań Eurostudent IV, poświęconych kondycji ekonomicznej studentów UE.
Prym w międzynarodowych wymianach wiodą kraje skandynawskie – tam bierze w nich udział kilkanaście procent rocznika studentów.
O przyczyny niskiej mobilności pod koniec ubiegłego roku zapytał studentów 80 uczelni Parlament Studentów RP. – Wskazano 4 główne powody. Przede wszystkim chodzi o wysokie koszty utrzymania w krajach, do których chcieliby się wybrać – wyjaśnia Dominika Kita, przewodnicząca Parlamentu Studentów RP.
Potwierdzają to dane zebrane przez europejskich urzędników. W raporcie Eurostudent aż 90 proc. polskich studentów zapytanych, dlaczego nie zdecydowali się na wyjazd, wskazało powody finansowe. Dla porównania w krajach skandynawskich nawet 80 proc. tego typu wyjazdów jest dotowanych przez państwo. W Polsce jest na odwrót – taki odsetek wydatków finansuje rodzina.
Ale Kita wskazuje też na inne powody – choćby na słabą promocję takich wymian. – Nie angażują się w to ani uczelnie, ani sami organizatorzy – dodaje. Jak się okazuje, żacy mają problem z pozyskaniem podstawowych informacji, np. czy i gdzie ubiegać się o dofinansowanie wyjazdu. Narzekają też na słabą ofertę zagranicznych uczelni, w których mieliby zgłębiać wiedzę, oraz obawy przed uznaniem zaliczeń czy dyplomu zdobytych na niej.
To akurat się zmieni. W nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, która zacznie obowiązywać od najbliższego roku akademickiego, pojawił się przepis o uznawalności przez polskie szkoły wyższe zdobytych punktów oraz dyplomów na wszystkich uczelniach z krajów zrzeszonych w OECD.
Europejskie dane pokazują też, że 80 proc. polskich żaków z najmłodszych roczników, którzy nie wyjechali na wymianę, przyznało się do braku kompetencji językowych. Wynika to z tego, że nie wszystkie zagraniczne uczelnie oferują wykłady w języku angielskim.
Eksperci wskazują na jeszcze jeden aspekt. Polska jest stosunkowo młodym członkiem UE, a kraje starej Unii o wiele dłużej budowały współpracę także na poziomie akademickim. Powoli efekty naszej przynależności do UE widać już także w Polsce. W 1998 r. w naszym kraju ruszył najbardziej popularny na świecie program wymiany Erasmus. Wtedy w Polsce było 46 uczelni mających uprawnienia do udziału w programie, a w roku akademickim 1998/1999 wyjechało ok. 1,5 tys. studentów. W roku akademickim 2009/2010 uczelni z uprawnieniami było blisko 300, a na Erasmusa wyjechało 15 tys. studentów.
Efekty tej współpracy dostrzega resort nauki, który zliberalizował właśnie system prowadzenia studiów. – Autonomia programowa wprowadzona reformą sprzyja wzmacnianiu mobilności. Studia w innej uczelni, w innym mieście czy kraju pozwalają pozbyć się kompleksów, uwierzyć w siebie i lepiej poznać własną wartość – mówi „DGP” minister nauki Barbara Kudrycka. A lepiej wykształceni i bardziej mobilni studenci to korzyść nie tylko dla nich, ale także dla gospodarki.