Politycy PO i PSL po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. cięć w administracji deklarują, że redukcje zatrudnienia są konieczne. SLD sugeruje np. likwidację resortu skarbu. Zaś dla PiS ustawa o redukcji zatrudnienia, jak i jej skierowanie do TK, to "umówiona gra".

Trybunał Konstytucyjny orzekł we wtorek, że ustawa o racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej nie może wejść w życie. TK uznał za niekonstytucyjną jedną z kwestii zaskarżonych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, a resztę zaskarżenia umorzył. Ustawa zakładała 10-proc. redukcję zatrudnienia w administracji publicznej wobec stanu zatrudnienia na koniec drugiego kwartału 2010 r.

Minister Michał Boni zapowiedział po ogłoszeniu wyroku, że rząd na razie nie będzie przygotowywał kolejnej ustawy w tej sprawie.

Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz w rozmowie z PAP wyraził żal, że Trybunał uznał ustawę za niezgodną z konstytucją, ale - jak mówił - wyroki TK trzeba szanować. "To wydłuży drogę racjonalizacji zatrudnienia w administracji, a przecież wszyscy uważają, że zatrudnienie w administracji jest za duże" - podkreślił.

Zapewnił, że proces cięć w administracji będzie kontynuowany, ale - jak zastrzegł - na gruncie obowiązującego prawa, bez tworzenia nowej ustawy.

Tomczykiewicz zapewnił też, że nie ma zgrzytu między prezydentem, a rządem, bo - jak przekonywał - głowa państwa jest od tego, aby stać na straży prawa.

"Platforma nie ma żalu do prezydenta, że skierował ustawę do TK"

Również posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała PAP, że Platforma nie ma żalu do prezydenta, że skierował ustawę do TK. "Nie ma żadnej wojny między prezydentem a rządem. Ważne, żeby była to dobra ustawa, bo dotyczy całej gospodarki i budżetu" - podkreśliła.

Jak zaznaczyła, rolą prezydenta jest stać na straży prawa i sprawdzać, czy ustawy, które wychodzą z Sejmu, są zgodne z konstytucją. "To dobrze, że każdy wykonuje swoją pracę, jak najlepiej potrafi" - oceniła.

"Plany się nie zmieniły, musimy to (zracjonalizować zatrudnienie) zrobić jak najszybciej, wszyscy sobie zdają sprawę, że musimy ograniczać zatrudnienie, ale musimy przygotować takie rozwiązania, żeby były zgodne z konstytucją" - mówiła Kidawa-Błońska.

Jak dodała, Platforma była przekonana, że ustawa spełnia wszystkie kryteria. "Dla naszej gospodarki bardzo ważne jest, aby zatrudnienie było racjonalne" - przekonywała posłanka PO.

"W sposób oczywisty ta ustawa była niekonstytucyjna"

Poseł PiS Jarosław Zieliński w rozmowie z PAP podkreślił natomiast, że nie dziwi go decyzja TK. "W sposób oczywisty ta ustawa była niekonstytucyjna i co do tego my nie mieliśmy wątpliwości" - argumentował.

Ocenił jednak, że zarówno stworzenie ustawy o redukcji zatrudnienia w administracji, jak i jej zawetowanie było "bezwzględnie umówioną grą".

Jak wyjaśnił, PO i prezydent zadziałali w tym przypadku "na zasadzie dobrego i złego policjanta". Według Zielińskiego, rząd przygotował ustawę, bo chciał pokazać opinii publicznej, że chce redukować administrację, choć sam wcześniej "rozdął ją" do niebotycznych rozmiarów. Z kolei prezydent - zdaniem posła PiS - wystąpił jako obrońca urzędników.



Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński powiedział z kolei, że wyrok TK, to dowód na to, iż Trybunał nie przestraszył się rządu. "Trybunał podjął werdykt totalnie druzgocący rządową ustawę, przygotowaną w pośpiechu, na kolanie" - podkreślił. Jak dodał, TK uznał, że ważniejszą wartością konstytucyjną jest stabilność służby cywilnej, niż pośpieszne szukanie oszczędności na "łapu capu".

Zdaniem Wikińskiego, oszczędności w administracji są niezbędne, ale - jak zastrzegł - są one możliwe do przeprowadzenia na gruncie obowiązującego prawa. Jak ocenił, dobrym pomysłem byłaby np. likwidacja ministerstwa skarbu państwa.

Przewodniczący klubu PSL Stanisław Żelichowski, odnosząc się do decyzji TK podkreślał w rozmowie z PAP, że politycy i rząd muszą uszanować wyrok Trybunału. Poseł ocenił jednak, że polskie prawo jest obecnie tak skomplikowane, że w każdej sprawie znajdzie się pięciu konstytucjonalistów, którzy powiedzą, że coś jest zgodne z konstytucją i pięciu, którzy powiedzą coś zupełnie przeciwnego.

"Rząd zlecił opinie w tej sprawie różnym konstytucjonalistom, którzy orzekli, że ta ustawa rządowa była zgodna z ustawą zasadniczą. Trybunał orzekł inaczej, musimy się z tym zmierzyć, trzeba jak najszybciej rozpocząć prace, które będą wychodziły naprzeciw oczekiwaniom Trybunału, a jednocześnie będą także wychodzić naprzeciw potrzebom państwa" - powiedział Żelichowski.

"Reforma administracji jest konieczna"

Zdaniem polityka reforma administracji jest konieczna, bo to co się teraz w niej dzieje, to, jak zaznaczył, "wielkie nieporozumienie". Żelichowski poinformował jednak, że z jego wiedzy wynika, iż są zaawansowane prace ws. reformy administracji centralnej. "Planowaliśmy z tym ruszyć zaraz po jesiennych wyborach, ale kto wie, czy nie przyspieszymy procesu i nie zrobimy tego przed wyborami" - dodał.

Żelichowski stwierdził ponadto, że dobrze świadczy o prezydencie, iż mając wątpliwości wobec ustawy, podzielił się nimi z TK. "Lepiej żeby prezydent miał takie wątpliwości, niż żebyśmy tworzyli prawo niezgodne z konstytucją" - podkreślił.

Z kolei klub PJN we wtorkowym wyroku TK upatruje szansy dla swojego wniosku do Trybunału w sprawie zmian w OFE. Jak przekonywał we wtorek poseł PJN Tomasz Dudziński, Trybunał zakwestionował przepisy, które "kwestionują nienaruszalność praw nabytych". "Te argumenty podnosimy we własnym wniosku" - wyjaśnił. Jego zdaniem, wyrok TK wskazuje, że wniosek PJN ws. OFE "ma pełne uzasadnienie".

Z kolei Elżbieta Jakubiak podkreślała, że kwestie dotyczące niekonstytucyjności niektórych przepisów ustawy były podnoszone w trakcie parlamentarnych prac nad nią. Jej zdaniem, decyzje w sprawie ewentualnych zwolnień powinni podejmować - na podstawie racjonalnych przesłanek - dyrektorzy urzędów.

"Jesteśmy za tym, aby ograniczać administrację, ale też za tym, by szanować prawo" - powiedziała posłanka.