Zwiększa się liczba zarejestrowanych bezrobotnych z dyplomem wyższej uczelni. W końcu marca takich osób było 223,5 tys. To o blisko 19 tys. więcej niż w końcu ubiegłego roku – wynika z danych resortu pracy. Wyraźny wzrost bezrobocia wśród osób z wyższym wykształceniem potwierdzają też badania aktywności ekonomicznej ludności (BAEL) prowadzone przez GUS, które uwzględniają szarą strefę gospodarki. Według nich w pierwszych trzech miesiącach tego roku stopa bezrobocia wśród osób z dyplomem wyższej uczelni wzrosła do 5 proc. – z 4,7 proc. w IV kwartale ubiegłego roku.

Eksperci nie mają wątpliwości, że po części jest to efekt szybkiego rozwoju edukacji. Gwałtownie przybywa więc osób aktywnych zawodowo z wyższym wykształceniem. W ciągu zaledwie ubiegłego roku ich liczba zwiększyła się o ponad 400 tysięcy – do 4,6 mln. W tym roku może być podobnie, bo tak jak w 2010 r. w szkołach wyższych jest 1,9 mln studentów. Poprawa wykształcenia Polaków cieszy, ale niepokoi zła struktura kształcenia, która dostarcza bezrobotnych. Wciąż uczelnie opuszcza bowiem bardzo dużo humanistów oraz specjalistów od marketingu i zarządzania, choć rynek jest nimi nasycony. Potwierdzają to przedstawiciele urzędów pracy. – Nie mamy ofert pracy dla absolwentów filologii, historii czy pedagogiki – mówi Jerzy Bartnicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie. Dodaje, że nie ma takich ofert, bo nie tworzy się nowych miejsc pracy wymagających takich specjalności, a te, które funkcjonują, są na ogół zablokowane na długie lata, bo ci, którzy je mają, trzymają się ich mocno. – Nie ma też ofert zatrudnienia np. dla absolwentów marketingu lub zarządzania, ponieważ nie powstają nowe firmy, które by ich potrzebowały – ocenia Bartnicki. Za to bez problemów płatne zajęcie szybko znajdują absolwenci szkół technicznych.

Wzrost liczby bezrobotnych z wyższym wykształceniem to w ostatnich latach nie tylko polski problem. Przybywa ich w całej Europie. W efekcie na przykład w Hiszpanii stopa bezrobocia wśród osób w wieku 25 – 64 lata z dyplomem uczelni wyniosła w końcu ubiegłego roku 10,5 proc., na Łotwie – 9,9 proc., w Estonii – 9,1 proc., w Grecji – 8,7 proc., w Irlandii – 6,8 proc., a we Włoszech – 5,6 proc. – wynika z najnowszych danych Eurostatu. – Nie jest to zaskakujące. Wzrost liczby bezrobotnych z wyższym wykształceniem spowodowany był kryzysem. W takim okresie firmy zamykają drzwi przed nowymi absolwentami szkół i kobietami, które na przykład wcześniej, po urodzeniu dziecka, przerwały pracę i po pewnym czasie postanowiły znaleźć zatrudnienie – twierdzi prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego. Można zatem oczekiwać, że poprawa koniunktury gospodarczej odwróci tę niekorzystną tendencję.