Posłowie dyskutowali w czwartek na temat poprawki Senatu do ustawy o wspieraniu rodziny zakazującej homoseksualistom pełnienia funkcji rodziców zastępczych. Jej przeciwnicy przekonywali, że jest niezgodna z konstytucją, zwolennicy argumentowali, że chroni dobro dzieci.

Poprawkę zaproponował senator Piotr Kaleta (PiS). Została przyjęta wbrew negatywnym opiniom senackiego biura legislacyjnego oraz komisji. W innej poprawce Kaleta chciał, aby osoby o orientacji homoseksualnej nie mogły być asystentami rodziny, ale tej poprawki senatorowie nie poparli.

W środę poprawkę negatywnie zaopiniowały także sejmowe komisje. Jak mówiła Magdalena Kochan (PO), spośród 62 poprawek zaproponowanych przez Senat posłowie z komisji nie poparli tylko dwóch: tej, która stanowi, że osoby homoseksualne nie mogą być rodzicami zastępczymi ani prowadzić rodzinnego domu dziecka oraz tej, która pozwala - w szczególnych przypadkach - na zwiększenie maksymalnej liczby dzieci w placówce opiekuńczo-terapeutycznej z 30 do 45 osób.

Przeciwko poprawce dotyczącej homoseksualistów stanowczo opowiedziała się w imieniu klubu PO Iwona Guzowska. "Z tej dyskusji wynika, że człowiek, który ma odmienne preferencje seksualne to człowiek zły. Ale jeśli przejdzie weryfikację i niezbędne szkolenia, udowodni, że jest w stanie stworzyć dziecku odpowiednie warunki, dlaczego nie miałby być rodziną zastępczą? Pod troskliwą opieką będzie dziecku na pewno lepiej niż w placówce" - mówiła.

Przeciwny temu zapisowi był również klub SLD. "Zdecydowanie odrzucamy tę poprawkę. Wprowadza ona dyskryminujące kryterium, budzi poważne wątpliwości konstytucyjne" - mówiła Elżbieta Zakrzewska.

Poprawkę poparł natomiast klub PiS. "Nie chcemy i nie godzimy się, by osoby o odmiennych preferencjach seksualnych mogły być rodzicami zastępczymi. Nie przyjmując tego zapisu, nie chronicie ani małżeństwa, ani rodziny, ani dzieci, którym ta ustawa miała służyć. Jesteśmy stanowczo przeciwko odrzuceniu tej poprawki" - mówiła Beata Mazurek.

Wiceminister pracy i polityki społecznej Marek Bucior przekonywał, że do ustawy nie należy wprowadzać zapisów, które są niezgodne z konstytucja i prawem europejskim. "W ustawie jest szereg warunków, które stanowią rękojmię, że osoby pełniące funkcję rodziców zastępczych zapewnią powierzonym im dzieciom dobrą opiekę" - mówił. Przypomniał, że decyzję w każdym przypadku będzie podejmował sąd.

Główne założenie ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej to zapewnienie wsparcia rodzinom z problemami, a tym samym ograniczenie odbierania im dzieci. Ustawa wprowadza funkcję asystenta rodziny, który ma pomóc w rozwiązywaniu problemów wychowawczych, wspierać w prowadzeniu domu i innych codziennych czynnościach. Jeśli konieczne będzie odebranie dzieci z rodziny biologicznej, powinny one trafiać do "rodzinnej pieczy zastępczej" (rodziny zastępczej lub rodzinnego domu dziecka).

Ustawa ma zapewnić wsparcie rodzinom zastępczym - wprowadza tzw. rodziny pomocowe, które mają pomagać rodzicom zastępczym, oraz funkcję koordynatora rodzinnej pieczy zastępczej. Przewiduje, że do instytucjonalnych placówek opiekuńczych trafiać mają tylko dzieci powyżej 10. roku życia, wymagające szczególnej opieki lub mające trudności z przystosowaniem się do życia w rodzinie. Młodsze dzieci będą mogły być umieszczane w tych placówkach tylko w wyjątkowych przypadkach. W placówce nie będzie mogło przebywać więcej niż 14 wychowanków.

Ustawa skraca procedury dotyczące adopcji, jednak po wejściu w życie ustawy żadna adopcja nie będzie mogła się odbyć bez udziału ośrodka adopcyjnego. Dotyczyć to będzie także adopcji ze wskazaniem - sąd orzeknie, czy rodzina, którą wskazali rodzice może adoptować dziecko.