Choć polscy turyści wykupują kartę EKUZ, gwarantującą bezpłatne leczenie za granicą, i tak często muszą płacić lekarzowi z własnej kieszeni - zauważa "Metro".

Europejskie Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego EKUZ, jakie otrzymujemy w NFZ powinny gwarantować bezpłatne leczenie w nagłych przypadkach w całej UE oraz w Islandii, Lichtensteinie, Norwegii i Szwajcarii. Niestety nie zawsze tak jest i wówczas musimy zapłacić z własnej kieszeni.

Po powrocie można zwrócić się do NFZ o zwrot kosztów. Jednak biurokracja sprawia, że czas oczekiwania jest długi, dochodzi nawet do kilku lat.

I tak np. Grecy i Włosi ignorują pacjentów z całej Unii. Ich systemy opieki zdrowotnej są niesprawne, trudno nawet potwierdzić, że tamtejszy szpital przyjął obcokrajowca.

Trzeba pamiętać, że nie wszystkie placówki służby zdrowia za granicą honorują EKUZ. Zwykle są to tylko państwowe przychodnie lub szpitale, a te nie zawsze znajdziemy w każdym kurorcie. Aby uniknąć niespodziewanych, wysokich wydatków można wykupić dodatkowe ubezpieczenie kosztów leczenia za granicą.

Karty EKUZ wyrobiło sobie w zeszłym roku 1,3 mln Polaków, czyli dwa razy więcej niż sześć lat temu - informuje "Metro".