Rodzice przestają bez opamiętania wysyłać dzieci na dodatkowe zajęcia. Coraz bardziej zależy im na kontakcie emocjonalnym – chcą w ten sposób wystrzec się błędów swoich ojców i matek. W łączeniu obowiązków rodzinnych i zawodowych zaczęły też pomagać firmy
Justyna Wisińska-Kurpiel, mama 2-letniej Marianny i absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, od kilku miesięcy szuka pracy. Bierze pod uwagę głównie te oferty, w których szef nie oczekuje od niej obecności w późnych godzinach popołudniowych. – Chcę wieczory spędzać z dzieckiem, bo nie chcę wychować emocjonalnego kaleki – mówi.
Z obserwacji dr Bożeny Krzyżanowskiej, wykładowcy na Uniwersytecie Zielonogórskim wynika, że takich osób jak Justyna – chcących elastyczniej łączyć obowiązki rodzinne z pracą – jest coraz więcej. Większość ma dyplomy wyższych uczelni, znają po 2 – 3 języki, ale z dzieciństwa pamiętają głównie zmęczonych robieniem kariery rodziców, którzy nie mieli czasu na spacer czy wyjście do kina.
Krzyżanowska nastolatków i dwudziestolatków, czyli pierwsze pokolenia wychowane w rzeczywistości wolnorynkowej, nazywa milczącymi. – To bardzo dobrze wykształceni, otwarci na świat młodzi ludzie, ale niewielu z nich umie mówić o swoich emocjach, bo wychowali się w domach, w których rodzice nie rozmawiali z dziećmi – wyjaśnia Krzyżanowska. Dodaje, że oni sami w swoich rodzinach chcą żyć inaczej.
Nowy trend widać m.in. w przedszkolach. Jeszcze 2 – 3 lata temu większość dzieci spędzała w nich po 10 – 12 godzin dziennie. Dziś maluchy sporadycznie zostają do godziny 18, a większość odbierana jest między 16 a 17.
Nastawionym rodzinnie młodym ludziom sprzyjają zmiany na rynku pracy. Z roku na rok przybywa firm, które oferują pracę na pół etatu albo w nienormowanym czasie. Wiele z nich godzi się też na pracę w domu lub tzw. tryb zadaniowy. Pracodawcy coraz częściej zaczynają dostrzegać pozytywne efekty umożliwiania rodzicom łączenia obowiązków rodzinnych i zawodowych.
Firma Baumit produkująca materiały budowlane od kilku miesięcy umożliwia młodym rodzicom wybór godziny pracy, a nawet wzięcie dnia wolnego bez konieczności wykorzystywania urlopu. – Nasi pracownicy częściej niż na warunki płacowe zwracają uwagę na udogodnienia pozwalające im lepiej godzić życie zawodowe z osobistym – mówi Aleksandra Gilewska, menedżer w firmie Baumit.
Bogate programy prorodzinne mają również m.in. Colliers International czy Ikea. Pierwsza oferuje np. pracownicom dodatkowy miesiąc płatnego urlopu macierzyńskiego, a Ikea wyprawki dla dzieci.
W wychowywaniu maluchów coraz większy udział mają też ojcowie. Choć urlopy ojcowskie wprowadzono w Polsce dopiero w ubiegłym roku, liczba korzystających z nich rośnie z miesiąca na miesiąc. W styczniu 2010 roku zdecydowało się na nie zaledwie 75 ojców. Rok później – już ponad 3 tys.
Według dr Aleksandry Piotrowskiej, prodziekana Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Warszawie, polscy rodzice zaczęli wreszcie zauważać, że inwestycja w dzieci to nie tylko prezenty, prywatne szkoły i kosztowne zajęcia pozalekcyjne, lecz przede wszystkim edukacja emocjonalna.
– W przyszłości może się ona okazać najcenniejszym kapitałem – mówi Piotrowska.
Z prowadzonych przez nią badań wynika, że dzieci, z którymi rodzice spędzają wolny czas, w przyszłości lepiej sobie radzą na stanowiskach menedżerskich, bo są bardziej kreatywne i lepiej zarządzają ludźmi.