Zadłużenie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na koniec 2012 roku wyniesie 17,7 mld zł. ZUS na wypłatę emerytur wykorzysta pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej. Rząd poprawiłby kondycję FUS, wydłużając wiek emerytalny i podwyższając składkę rentową.
Emerytury, renty i inne świadczenia są opłacane z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Nie ma zagrożenia, że w przyszłym roku zabraknie na nie pieniędzy. Oprócz składek, ZUS otrzyma łącznie ponad 50 mld zł wsparcia z budżetu państwa i z tytułu zaciągniętych kredytów bankowych.
To jednak nie oznacza, że nie trzeba reformować systemu emerytalnego. Decyzje trzeba podejmować szybko, bo inaczej nie uda się zmniejszyć jego deficytu. To można osiągnąć tylko przez zwiększenie liczby pracujących ludzi. Co oznacza wydłużenie wieku emerytalnego.

Niskie składki do FUS

W przyszłym roku przychody FUS wyniosą 174,4 mld zł, a wydatki 171,9 mld zł. Zdecydowana większość wydatkowanych kwot z funduszu zostanie przeznaczona na emerytury i renty (łącznie z dodatkami). Jednak liczba osób płacących składki jest zbyt mała w stosunku do liczby pobierających świadczenia. Wpływy ze składek nie wystarczą więc na opłacenie między innymi emerytur. W 2012 roku ze składek do FUS trafi 120,9 mld zł. Resztę, ponad 50 mld zł, fundusz otrzyma z wielu źródeł, głównie od podatników z budżetu państwa. Ale także z kredytów bankowych.
– Wypłata emerytur w przyszłym roku jest więc niezagrożona – zapewnia Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS.

Świadczenia na kredyt

FUS otrzyma w 2012 roku z budżetu refundację składek odprowadzonych do OFE i dotację. Łącznie – 49,5 mld zł. Mimo że są to pieniądze z naszych podatków, fundusz nie oddaje ich do budżetu. Inaczej niż tych z kredytu bankowego. ZUS w przyszłym roku będzie go miał na kwotę 3 mld zł. Zakład zwykle zaciąga kredyt, kiedy jego wpływy zaczynają znacząco spadać (przeważnie w drugiej połowie roku).
Od grudnia 2009 roku ZUS może również korzystać z nieoprocentowanych pożyczek z budżetu państwa.
– Nie oddaje tych pieniędzy, choć powinien – potwierdza Wojciech Andrusiewicz z centrali ZUS.
Na początku 2012 roku łączna wysokość zaciągniętych pożyczek ZUS wyniesie 13,8 mld zł.
– To manipulacja finansowa. Pożyczki nie są elementem deficytu budżetowego, ale sektora finansów publicznych. Dzięki temu sytuacja budżetu lepiej wygląda na papierze – mówi Stanisław Gomułka z Business Centre Club.

Łatwe pieniądze z FRD

Elementem przychodów FUS jest także Fundusz Rezerwy Demograficznej (FRD). Na jego koncie miały być gromadzone pieniądze na wypłaty dla emerytów w przyszłości, na wypadek gdyby system emerytalny był niewydolny z powodu zbyt dużej liczby świadczeniobiorców w stosunku do pracujących. Mimo takich założeń tylko w ubiegłym roku z FRD wydano wszystko, co było, czyli 7,5 mld zł, w tym roku – będzie to 4 mld zł, a w przyszłym 3 mld zł.
– Na koniec 2012 roku FRD zanotuje jednak nadwyżkę w wysokości 17,7 mld zł – mówi Wojciech Andrusiewicz.
Zdaniem Wiktora Wojciechowskiego z Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) nie jest to pewne, bo gdy ZUS zacznie brakować środków na emerytury, to najprawdopodobniej znów sięgnie po te z FRD.



Wygaszanie emerytur

W ciągu ostatniego roku sytuacja finansowa FUS i tak się nieco poprawiła, bo zmniejszyły się wydatki na emerytury. Ten spadek wynika głównie z wygaszania przywilejów emerytalnych. Od stycznia 2009 roku takie prawo straciło około 800 tys. ludzi pracujących w warunkach szkodliwych. Ponadto wygaszone zostały powszechne wcześniejsze emerytury pracownicze dla 55-letnich kobiet z 30-letnim stażem i 60-letnich mężczyzn z 35 latami stażu. W efekcie mamy mniej emerytów. Potwierdzają to ostatnie dane ZUS. W listopadzie 2009 roku emerytury z ZUS pobierało 5 mln osób. W kwietniu 2011 roku – 4,97 mln.
Skutkiem wygaszania przywilejów jest również to, że rośnie liczba pracujących starszych osób, czyli w wieku 55 – 64 lata. Z danych BAEL za I kwartał tego roku wynika, że wskaźnik zatrudnienia w tej grupie wiekowej wyniósł 35,5 proc., rok wcześniej – 32,6 proc. Roczny wzrost wyniósł więc 2,9 pkt proc. To pozytywna zmiana, która odbija się na finansach FUS. Im więcej bowiem pracujących, tym wyższe jego wpływy z tytułu składek.
– Firmy raczej nie zwalniają starszych pracowników, ale jednocześnie nie zatrudniają kolejnych. A jeżeli już to robią, są to pojedyncze przypadki – mówi Zbigniew Żurek, ekspert rynku pracy z BCC.

Obumieranie OFE

Oprócz wygaszania przywilejów emerytalnych kondycję finansową FUS poprawia też większy zastrzyk gotówki ze składek emerytalnych. Od 1 maja zmniejszona jest bowiem część składki emerytalnej przekazywanej do OFE. Do II filaru w dalszym ciągu będzie trafiać 7,3 proc. składki emerytalnej. Tyle że od maja tego roku do OFE trafi zaledwie 2,3 proc. Pozostała część będzie zapisywana na indywidualnym subkoncie emerytalnym w ZUS. W kolejnych latach część składki emerytalnej przekazywanej do OFE będzie zwiększana aż do 2017 roku, gdy osiągnie 3,5 proc.
Aby wzmocnić FUS, w ubiegłym tygodniu Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej, zapowiedziała przygotowanie projektu ustawy zezwalającej na to, żeby na 10 lat przed przejściem na emeryturę nasze oszczędności z OFE zostały przekazane do ZUS.
– Ta propozycja ma na celu wyłącznie krótkookresową poprawę sytuacji finansowej FUS i całych finansów publicznych – ocenia Pawel Pelc.
Dodaje, że im więcej pieniędzy trafi z OFE do ZUS, tym mniejszą dotację minister finansów będzie musiał przekazać do ZUS. Ale w przyszłości sytuacja się odwróci – bieżące zobowiązania emerytalne państwa, zamiast spadać, będą rosły.

Ratunek w dłuższym wieku

Zdaniem ekspertów rząd zamiast marginalizacją OFE powinien zająć się podnoszeniem wieku emerytalnego.
– Powinno następować zrównywanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 2020 roku. W efekcie już w 2015 roku moglibyśmy oczekiwać dodatkowych 350 tys. kobiet i 150 tys. mężczyzn na rynku pracy – mówi Maciej Bukowski, prezes zarządu Instytutu Badań Strukturalnych.
W efekcie po 2022 roku na rynku byłoby o 800 tys. pracujących osób więcej niż przy utrzymaniu obecnego status quo. Tym samym udałoby się osiągnąć porównywalny skutek jak przy likwidacji części przywilejów emerytalnych dwa lata temu. Przyniosłoby to znaczące korzyści dla finansów publicznych sięgające docelowo ok. 1,3 proc. PKB rocznie. Opóźnienie reformy o dekadę oznacza utratę ok. 350 tys. osób pracujących w latach 2011 – 2030.
– Co ważne, wyrównanie i podniesienie wieku emerytalnego wywiera istotny wpływ na oczekiwane wysokości świadczeń i stóp zastąpienia w nowym systemie emerytalnym – mówi Maciej Bukowski.
Dodaje, że przesunięcie momentu przejścia na emeryturę do 67. roku życia dla obu płci zwiększyłoby stopy zastąpienia, czyli zwiększenie wysokości emerytury o około 1/3 w przypadku osób urodzonych w przed rokiem 1980.
Ratunku dla finansów FUS część ekspertów upatruje również w podniesieniu składki rentowej. To dlatego, że jeśli zostałby podniesiony wiek emerytalny, wydatki na renty rosłyby, a te na emerytury już nie.