50 tys. Polaków wyjechało do pracy w Niemczech od 1 maja br. - poinformowała Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych. Ekspertka Lewiatana Monika Zakrzewska uważa, że masowego exodusu, jaki odnotowano w 2004 r., nie będzie.

"Zapotrzebowanie na polskich pracowników jest duże, szczególnie u naszych zachodnich sąsiadów, gdzie brakuje rąk do pracy w wielu zawodach. Niemcy poszukują +na już+ około 50 tys. opiekunów osób starszych, 60 tys. informatyków, 36 tys. inżynierów, 30 tys. pielęgniarek i lekarzy oraz sporą grupę rzemieślników" - stwierdziła w przesłanym komentarzu Zakrzewska.

Pod koniec marca minister pracy Jolanta Fedak na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Łączności z Polakami za Granicą przedstawiła dane z których wynikało, że po otwarciu niemieckiego i austriackiego rynku pracy (1 maja 2011 r.) w ciągu trzech lat liczba Polaków wyjeżdżających do pracy w Niemczech może wynieść w sumie 400-500 tys.

"Nie powinniśmy obawiać się aż tak masowych wyjazdów do pracy do naszych zachodnich sąsiadów. Widać wyraźnie, że nie będzie masowego exodusu, porównywalnego do tego, który miał miejsce w 2004 r., kiedy po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej ponad 2 mln rodaków wyjechało w poszukiwaniu lepszego życia do Wielkiej Brytanii i Irlandii" - powiedziała Zakrzewska.

Główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska Marcin Mróz ostrzegł przed szacowaniem skali emigracji do Niemiec po danych z jednego miesiąca. "Moim zdaniem to żaden wskaźnik, który mógłby pozwolić osądzać, jaki może mieć to wpływ na sytuację na rynku pracy. Mamy teraz do czynienia z tak zwanym +pierwszym pospolitym ruszeniem+. Otwarto granice, więc wiele osób pojechało przetestować i zobaczyć, jak to wygląda w Niemczech. Ile z tych osób się tam utrzyma, ile wróci - nie wiemy" - podkreślił.

Jego zdaniem, aby móc oceniać, jak duża liczba Polaków wyjedzie, trzeba poczekać na twarde dane. "Za kwartał lub dwa będziemy znać więcej danych" - powiedział.

Zakrzewska przywołała informacje z niemieckiego resortu pracy, zgodnie z którymi rocznie przybędzie tam do pracy około 100 tys. pracowników pochodzących ze wszystkich państw, dla których otwarto granice 1 maja br.

"To na pewno nie zaspokoi potrzeb niemieckiego rynku pracy, bo chodź teraz bez pracy pozostaje 3 mln Niemców, to w 2025 roku deficyt rąk do pracy ukształtuje się na poziomie 6,5 mln" - stwierdziła ekspertka Lewiatana. Wskazała, że wabikiem, który przyciąga polskich pracowników do Niemiec, są wysokie wynagrodzenia.

"Dysproporcje nie są jednak już tak duże jak 20 lat temu, kiedy stosunek uzyskanej kwoty za wykonywanie tych samych zawodów w Niemczech i w Polsce wynosił 6:1. Teraz kształtuje się jak 3:1, przy czym koszty utrzymania są znacznie wyższe za naszą zachodnią granicą" - podkreśliła.

Niemcy i Austria były ostatnimi państwami Unii Europejskiej, które zniosły restrykcje dla pracowników m.in. z Polski - siedem lat po przystąpieniu naszego kraju do UE. Od 1 maja Polacy bez ograniczeń mogą podejmować pracę w tych krajach.