Partnerzy społeczni w komisji trójstronnej rozpoczęli negocjacje w sprawie wprowadzenia do kodeksu pracy przepisów ustawy antykryzysowej. W efekcie pracodawcy mogliby zawierać umowy na czas określony maksymalnie na dwa lata. Firmy zyskałyby jednak w zamian możliwość wydłużania okresów rozliczeniowych czasu pracy do maksymalnie 12 miesięcy. Dzięki takiemu kompromisowi obie strony zrealizowałyby swoje koronne cele: ograniczenie czasu, na jaki zawiera się umowy terminowe, i uelastycznienie przepisów o czasie pracy.
Jeśli obie strony się porozumieją się, zmiany w kodeksie pracy mogłyby być wprowadzone jeszcze w tym roku. Negocjacje w komisji trójstronnej popiera bowiem strona rządowa. Zostały one rozpoczęte na wniosek Jolanty Fedak, minister pracy i polityki społecznej.

My wam umowy

Pracodawcy zaproponowali, aby umowy na czas określony mogły trwać maksymalnie cztery lata.
– Takie rozwiązanie wydaje się najrozsądniejsze. Ograniczy bowiem zatrudnienie na podstawie umów terminowych nawet przez np. 10 lat, a jednocześnie nie uniemożliwi pracodawcom korzystanie z umów terminowych w razie realizacji konkretnego projektu – mówi Sławomir Paruch, wspólnik w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.
Firmy są jednak skłonne zaakceptować także rozwiązanie, zgodnie z którym umowa na czas określony przekształcałaby się w stały kontrakt już po dwóch latach od jej zawarcia, ale przez dwa kolejne lata można będzie ją wypowiedzieć za miesięcznym wypowiedzeniem i bez konieczności jego uzasadnienia.
– To rozwiązanie jest znacznie mniej atrakcyjne. Może prowadzić do sytuacji, gdy dwóm osobom zatrudnionym na tych samych stanowiskach i na podstawie umowy na czas nieokreślony będą przysługiwać różne uprawnienia – mówi Grzegorz Ruszczyk, radca prawny z Kancelarii Raczkowski i Wspólnicy.
Podkreśla, że może być ono uznane za niezgodne z konstytucyjnym zakazem nierównego traktowania.
Związki zawodowe ostrożnie podchodzą do propozycji zmian w kodeksie pracy.
– Wszystko zależy od dokładnego opracowania projektów zmian w prawie. Nie dopuścimy do sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku ustawy antykryzysowej, wprowadzającej w zakresie umów terminowych rozwiązania niejasne, których stosowanie jest utrudnione – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.

Wy nam umowy

Pracodawcy godzą się na ograniczenie trwania umów na czas określony, ale w zamian chcą wprowadzić nowy rodzaj umowy o pracę, która zastąpiłaby rzadko stosowane umowy na czas wykonywania określonej pracy. Tzw. umowy projektowe miałyby być zawierane wyłącznie na czas realizacji przez firmę danego projektu (np. na pięć lat).
– Takie rozwiązanie dawałoby jednak pracodawcom znaczną swobodę w zawieraniu umów na czas określony. W praktyce na tej podstawie nadal mogliby oni zatrudniać pracowników np. na siedem lat i przez ten czas unikać umowy na czas nieokreślony – mówi Sławomir Paruch.
W praktyce trudno byłoby także sprawdzić, czy zatrudniony na tej podstawie pracownik wykonuje prace jedynie przy realizacji danego projektu, czy też wykonuje inne świadczenia na rzez pracodawcy, które z projektem nie są związane.

Dłuższe okresy

Zgoda pracodawców na ograniczenie czasu trwania umów terminowych jest uzależniona od tego, czy związki zawodowe zgodzą się na wprowadzenie na stałe możliwości wydłużania – za zgodą pracowników – okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy.
W okresie jego stosowania czas pracy podwładnego w poszczególnych miesiącach może być rożny. Okresy dłuższej pracy równoważy się okresami krótszej pracy lub okresami niewykonywania pracy. Dzięki temu rozwiązaniu firmy mogą dostosować czas pracy podwładnych do potrzeb firmy.
– Na przykład gdyby od początku 2012 r. pracownik wykonywał pracę przez sześć, a nie pięć dni w tygodniu, to pracodawca powinien udzielić mu w zamian czas wolny od 27 października do końca roku – tłumaczy Grzegorz Ruszczyk.
Jego zdaniem to bardzo korzystne rozwiązanie dla pracodawców, bo dzięki niemu firmy później (na zakończenie okresu rozliczeniowego) wypłacają podwładnym dodatki za pracę w godzinach nadliczbowych wynikających z przekroczenia średniotygodniowej normy czasu pracy (40 godz.).
Pracodawcy podkreślają, że wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy jest obecnie często stosowane na podstawie ustawy antykryzysowej. Od początku jej obowiązywania (22 sierpnia 2009 r.) do lutego tego roku rozwiązanie takie wprowadziło 927 firm z szacunków organizacji pracodawców wynika, że obecnie w wydłużonych okresach rozliczeniowych pracuje już obecnie około 600 – 700 tys. osób. Ich zdaniem to rozwiązanie sprawdziło się więc na stałe chcą je wprowadzić do kodeksu pracy
Firmy proponują jednak także, aby część godzin nadliczbowych z jednego okresu rozliczeniowego była rozliczana w kolejnym. Oznaczałoby to wprowadzenie tzw. kont czasu pracy. W takim przypadku firma mogłaby np. oddać pracownikom czas wolny w zamian za pracę w nadgodzinach, dopiero w następnym okresie rozliczeniowym czasu pracy (nawet gdyby były to długie, roczne okresy czasu pracy).
Ustawa antykryzysowa przestanie obowiązywać 1 stycznia 2012 r. Jeżeli partnerzy społeczni nie porozumieją się w sprawie wprowadzenia niektórych jej rozwiązań do kodeksu pracy, firmy utracą m.in. prawo do wydłużania okresów rozliczeniowych. Przestanie obowiązywać też zasada, że umowy na czas określony zawierane przez przedsiębiorców mogą trwać maksymalnie dwa lata.