Nieopłacana praca domowa kobiet to duży dylemat dla większości ekonomistów. Choć obowiązki rodzinno-domowe są wykonywane siedem dni w tygodniu, w powszechnym odczuciu nie są uznawane za pracę – pisze portal rynekpracy.pl.

Według GUS-u w IV kwartale 2010 roku 17 proc. kobiet, które wycofało się z rynku pracy, zrobiło to ze względu na obowiązki rodzinne i konieczność prowadzenia domu. Statystyki nie pozostawiają złudzeń – ponad 1,4 mln polskich kobiet to pełnoetatowe matki, gospodynie domowe i opiekunki, które w zdecydowanej większości nie dostają za swoją pracę ani złotówki i nie mogą z jej tytułu liczyć na emeryturę czy ubezpieczenie zdrowotne.

Osobnym zagadnieniem są kobiety, dla których domowe obowiązki to dodatek do pracy wykonywanej zawodowo. Dla nich utrzymanie domu to niemal drugi etat. Z badań GUS-u wynika bowiem, że zamężne kobiety z dziećmi poświęcają na zajęcia i prace domowe 4 godziny i 45 minut na dobę. Nieco mniej „ofiarują” gospodarstwom domowym mężatki bez potomstwa (4 godziny i 39 min) i samotne matki (4 godziny i 6 min). Pomimo iż każdego dnia osoby te poświęcają domowej „fabryce” 4-5 godzin, część z nich żyje w przekonaniu, że nie pracuje.

Problemy gospodyń domowych ze zrozumieniem własnej roli nie są bezpodstawne. Pomimo iż ich praca ma wymierny efekt, przynajmniej na razie nie da się jej wyrazić we wskaźnikach, którymi ekonomiści opisują stan gospodarki. Prób takiej wyceny podejmują się jednak kolejne instytucje badawcze. Według oficjalnego szacunku GUS-u kobiety aktywne zawodowo „dorabiają” w domu niemal 270 zł tygodniowo. Te, które nie pracują, mogłyby liczyć na nieco więcej: prawie 310 zł na tydzień – podkreśla rynekpracy.pl.